Pokazywanie postów oznaczonych etykietą schwarzkopf. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą schwarzkopf. Pokaż wszystkie posty

piątek, 12 czerwca 2015

Denko maj 2015

Czas w końcu rozliczyć się z zużyciami maja. Uważam, że poszło mi świetnie i oby tak dalej, to z zapasami się pożegnam w końcu! No dobra to która ciekawa cóż to zużyłam? : )

TWARZ

Remedium Natura, Woda różana - była genialna i smutek, że się skończyła. Jednak wiem, że do niej wrócę !

Iwostin, Sensitia krem intensywnie nawilżający - szyja była zadowolona, jednak twarz nie..

Savon Noir - jeden z lepszych produktów do mycia twarzy. Moje osobiste TOP3 : )

Sudden Change, serum do twarzy z zieloną herbatą - nawet nie wiecie jak się cieszę, że się skończył! Uff koniec!


 Listeren, płyn do płukania jamy ustnej - jeden z ulubionych, mocny i świetny!

 Full Mellow, peeling do ust Bubble Gum - nie wiem czy istnieje lepszy na świecie <3

 Signal, Pasta do zębów herbal Fresh - pokazuję, by was ostrzec NIE KUPUJCIE JEJ! Myłam nią zęby, a po 5 minutach miałam wrażenie jakbym tego nie robiła...

CIAŁO

Bath and Body Works, Mydło do rąk Frosted Plum Berry - coś wspaniałego! No i pachniało ananasem! Co tam, że wysuszało dłonie - od czego są kremy do rąk?

Dusch Das, Fruits&Creamy - najlepszy żel pod prysznic ostatniego czasu. Jest genialny! I teraz ktoś musi mi zrobić zapas!

Original Source, Żel pod prysznic lime - cudowny, odświeżający zapach. Jeden z ulubionych z Originals!

Isana, żel pod prysznic- straszny był! W opakowaniu śmierdział sikami kota, w wannie nie było nic czuć, a jak używałam pod prysznicem to zapach trochę ładniejszy był, ale nic takiego bym kupiła kolejne opakowanie.


Satin Care, żel do golenia - genialny! Gęsta piana, wydajny, przepięknie pachniał i świetnie działał! Ideał!

Evree, olejek do ciała SUPER SLIM - był świetny i w sumie chętnie do niego jeszcze wrócę, jak skończę to co mam  :)

Eveline, Balsam z peelingiem do ciała pod prysznic - o nim jeszcze nie pisałam, ale zdjęcia już zrobione. Całkiem przyjemny : )

ZSK, Peeling z Nasion Malin - mój osobisty ulubieniec i jeden z najtańszych peelingów na świecie. Mega wydajny, ostry i świetny!

Farmona, Sweet Secret, Migdałowy balsam do ciała - jak dobrze, że już się skończył! Ufff!

WŁOSY

Schwarzkopf, Gliss Kur, Szampon Hyaluron Hair Filler+ - o dziwo polubiłam go, był okropnie wydajny, dlatego połowę odlałam mamie. Nadawał objętości, fajnie wygładzał włosy.

DeBa, nawilżający szampon do włosów - to był dramat, ja nie wiedziałam nawet do czego tego użyć, bo totalnie z niczym sobie nie dawał rady. No a na bank nie do włosów! Aż muszę napisać w najbliższym czasie o tym strasznym produkcie..

LR, nawilżający szampon - co prawda się go bałam, ale okazał się całkiem przyjemny, na dniach muszę o nim więcej wam napisać :)


Chantal, SESSIO, Maska odżywiająca z kokosem - bardzo przeciętne, niesamowicie wydajna.

Biovax, L'biotica, Maska do włosów złoto&Argan - genialna maska, o której ostatnio pisałam. Świetne nawilżenie, wygładzenie i odżywienie!


MAKIJAŻ

Perfecta, Fluid Kryjący, próbka - próbka starczyła mi na 3 razy, a ja zdążyłam go polubić. Nie wykluczam, że wypróbuję całe opakowanie!

Kobo, cień do powiek - to był ten kolor cielisty (nie pamiętam numerku). Niestety do niego nie wrócę, bo propozycja My Secret jest lepsza

Ingrid, podkład IDEALface - gdyby nie pompka, która była od początku rozwalona to bardzo byśmy się lubili. Fajny kolor, dobre krycie, nie ciemniał, długo wytrzymywał na twarzy, a wyglądał naturalnie na skórze!


Garść próbek i saszetek. Kremy do stóp z Hildegard Braukmann były całkiem przyjemne. Niebieski krem do twarzy był za ciężki, a już tym bardziej na teraz! A maseczki wszystkie całkiem przyjemne : )

Dajcie znać, czy miałyście jakieś z tych kosmetyków i czy zgadzacie się z moją opinią o nich. A ja uciekam do pracy. Buziaki!

piątek, 2 stycznia 2015

Schwarzkopf, Gliss Kur, Odżywka dwufazowa Hyaluron Hair Filler

I znów mnie nie było, ale same zrozumcie - oblewanie 22 urodzin, na następny dzień sylwester i 1 styczeń. Z tej okazji życzę wam, by rok 2015 był lepszy niż 2014 i by przyniósł mniej problemów niż ten poprzedni. Dzisiaj napiszę wam kilka słów o moim wspomagaczu ostatnich miesięcy, a od jutra szykujcie się na podsumowania miesiąca, roku itd. : )

Przez wiele miesięcy unikałam silikonów w mojej pielęgnacji włosów, jednak przy moich falowanych, średnio porowatych w kierunku wysoko porowatych włosów silikony są potrzebne - no chyba, że wilgotność 0 %. 


Odżywki Gliss Kur w spray'u to chyba najpopularniejsze ich produkty. 90% osób je lubi i większość używa. Odżywki znajdują się w podłużnych butelkach z atomizerem, który się nie zacina i świetnie rozprowadza produkt na włosach.Z boku widać zużycie odżywki, więc bez obawy, że nagle wam jej zabraknie. Butelkę możemy spokojnie przewozić, bez obaw, że się rozleje w torbie.


Zapach tej odżywki jest identyczny jak szamponu z tej serii. Słodki, ciężki, ale jednak elegancki. Ostatnio mam obsesję na punkcie takich zapachów - nawet w perfumach. Dlatego jestem w nim zakochana. Dość długo utrzymuje się na włosach.


Odżywka jest dwufazowa - jedna faza jest przeźroczysta, druga to takie mleko. Tak śmiesznie wygląda z boku jak się nie do końca ją zmiksuje <3 Idealnie rozprowadza się po włosach w delikatnej mgiełce.


Przyznajcie, że ten skład zły nie jest! Mamy tutaj silikonową mieszankę kwasu hialuronowego, panthenol, hydrolizowaną keratynę oraz popularne silikony jak i kwas mlekowy. Mamy tu też PEG, ale przynajmniej nie będziemy psikać włosów denatem jak to często bywa w takich odżywkach drogeryjnych.


Co do wydajności to zapewne wszystko zależy od tego jak często i jak dużo psikamy. Ja psikam moje włosy przed czesaniem, bo mimo wszystko wolę je zabezpieczyć przed mechanicznym uszkodzeniem oraz przed wyjściem, jeśli widzę, że jest bardzo wilgotno. Ta odżywka zapewne będzie mi towarzyszyła ok 10 miesięcy, ale np moja siostra zużywa takie psikacze w ciągu dwóch miesięcy (przynajmniej tak mi się wydaje, Iza napisz na ile Ci wystarcza : p )


Odżywkę tą możecie kupić chyba już wszędzie za ok 12 złotych. To bardzo dobra cena jeśli weźmiemy pod uwagę, że mamy tu 200 ml!


Jak na razie same pochwały, a czy ta odżywka ma jakiś minus? Może działanie nie przypadło mi do gustu? No cóż jedyny minus jakiego się doszukałam to fakt, że kiedyś się skończy. I sama jestem zdziwiona, że tak polubiłam tą serię. Bo ja Gliss Kur'a po prostu nie lubię. Ta seria jest wyjątkiem i mam ochotę kupić wszystko co w niej się znajduje! Odżywka ta po pierwsze pomaga w rozczesywaniu włosów. I mimo, że nie mam z tym nigdy problemów, to po jej użyciu jest łatwiej. Świetnie zabezpiecza włosy przed wszelkimi szalikami i czapkami, suwakami i guzikami. Po jej użyciu włosy są zabezpieczone przed wilgocią i nie mam efektu pudla po wyjściu z domu. W dodatku nie obciąża i nie wzmaga przetłuszczania moich włosów (jednak pamiętajcie - ja psikam nią włosy od ucha w dół). Dzięki niej polubiłam się z tymi odżywkami Gliss Kur, ale przy niej chyba pozostanę i będą ją cały czas kupować, na złe dni moich włosów. Bo dzięki niej są wygładzone i lepiej się układają. 

A wy miałyście z nią styczność? Dużo osób mi pisze, że ich włosy z Gliss Kur'em się nie lubią - moje też nie, na większość serii reaguję po prostu tłustymi włosami (np. Million Gloss). Jednak ta seria im się wyjątkowo udała i jeśli ja mówię, że lubię coś drogeryjnego to znaczy, że jest jest to cud : )

piątek, 19 grudnia 2014

Gliss Kur, Hyaluron Hairl Filler+ Szampon

Za 4 dni jadę do domu i nie mogę się doczekać. W końcu spędzę czas z moją Julcią. Nie widziałyśmy się 1,5 miesiąca - a to oznacza, że to największy okres rozłąki w naszym życiu...Trzeba zatem napisać notki na zapas, żeby móc z nią się bawić  :)

Dzisiaj kilka słów o szamponie Gliss Kur. Wiecie, że ja szamponów drogeryjnych nie lubię, prawda? Wiecie, że nieprzeźroczyste szampony się u mnie nie sprawdzają. Wiecie, że szampony Schwarzkopfa robią mi masakrę na głowie? To wytłumaczcie mi, czemu ten szampon okazał się taki genialny?!


Szampon otrzymujemy w fioletowej, nieprzeźroczystej butli, przez co jest problem z określeniem ile go zostało wewnątrz. Jednak  myślę, że nagłe denko nas nie zaskoczy, ponieważ wyczuwamy ciężkość produktu. Butla zamykana jest na klik, na którym nie stracimy paznokci.


Składem nie powala. Mamy tu i SLS i silikony. Ale prócz tego betainę, kwas hialuronowy, pantenol, keratynę, olej jojoba. Szału nie ma i wg mnie to po prostu zwyczajny składowo szampon drogeryjny, który powinien mi obciążać włosy i powodować, że nie mam ochoty wychodzić z domu.


Zapach tego szamponu jest bardzo intensywny. Trochę słodki, jednak najbardziej wybija się tu nuta męska. Jeśli macie mężczyzn w domu to myślę, że spokojnie będą wam go podkradać. Zapach utrzymuje się na włosach mimo nałożonej odżywki.


Jest dość gęsty, o barwie fioletowo perłowej. Gdy to zobaczyłam pomyślałam sobie "oho będzie tłuszcz na włosach". Nie trzeba go wiele, by umyć nim włosy, przez ta butla starczy mi na kilka miesięcy. Świetnie się pieni i zmywa oleje.


Za butlę 400 ml zapłacimy ok. 16 złotych, co nie jest sporym wydatkiem, jeśli policzymy dodatkowo jego wydajność to wychodzi ok 6 złotych na miesiąc. Z dostępnością też nie mamy problemu, bo produkty Gliss Kur znajdziemy w każdej drogerii i hipermarkecie.


 Co do działania jestem pozytywnie zaskoczona. Nie sądziłam, że ten szampon będzie dawał tak szałowy efekt. Oczywiście nie jest to szampon na co dzień, jednak gdy wychodzimy i chcemy dobrze wyglądać to jest to idealny wybór. Świetnie zmywa oleje i ciężkie maski. Nie plącze włosów, ani nie puszy ich (uwaga na keratynę!). Włosy po użyciu szamponu są miękkie i ujarzmione. Nawet te włosy, które zawsze się puszą są ujarzmione. Delikatnie prostuje włosy, jednocześnie nie obciążając ich. Nadaje im fakturę oraz objętość u nasady. Nie przedłużył ich świeżości, ale też nie skrócił za co plus. Raczej wątpię w to, że szampon może zregenerować i wzmocnić włosy, ale poprawia ich wygląd. Na większe wyjścia, czy też raz na jakiś czas, gdy chcemy wyglądać jak ludzie POLECAM. Zapewne zainteresują się nim osoby kręconowłose jak i te z falowanymi włosami, które pragną by ich włosy były miękkie i błyszczące. Polecam całym sercem i podpisuję się pod nim wszystkimi swoimi czterema kopytkami!


Miałyście ten szampon? A może u was wcale się nie sprawdził? Ja jestem nim zachwycona i mogę uznać, że to jeden z niewielu szamponów drogeryjnych, które mnie miło zaskoczyły.



sobota, 22 listopada 2014

Schwarzkopf, Essence Ultime, Omega Repair Odżywka

Jaki ja mam zakręcony tydzień to Wy nawet nie wiecie! Wczoraj malowałam do sesji i jak wróciłam do domu to ostatnia rzecz jaka przyszłaby mi na myśl to ogarnianie. Dlatego dzisiejszy dzień zaczęłam od rana (znów). Rano byłam na szkoleniu Ziaja Pro, a potem poszłam na Spotkanie Krakowskich Blogerek, gdzie spotkałam się z dziewczynami (Dziewczyny buziaki! ) Ale o tym będzie kiedy indziej, a dzisiaj o pewnej odżywce do włosów! 

Jak wiecie co do tej serii mam mieszane uczucia. Szampon i maska nie spisały się. Krem BB do włosów polubiłam i to bardzo, dlatego żeby rozstrzygnąć czy warto zainwestować na coś z tej linii zaczęłam używać odżywki. Ciekawi, jak się spisała? I czy seria ta jest warta grzechu? 


Nie ma co ukrywać, że cała seria wygląda bardzo elegancko. Biała butla z minimalistyczną szatą graficzną oraz z dodatkami złota. Całość przyjemna dla oka, ale również ładnie komponuje się w mojej łazience. Odżywka jest zapakowana w dość długą, płaską butlę. A zamknięcie typu klapka. Całe szczęście, że jest ona płaska, bo można ją dać do góry nogami i resztki wydobędą się same.


Zapach jak w całej serii jest bardzo słodki, ale elegancki no i całe szczęście utrzymuje się na włosach przez długi czas po umyciu. Odżywka ma standardową według mnie konsystencję, którą przyjemnie rozprowadza się po włosach. W dodatku nie trzeba jej dużo, bo starcza na ok. 1,5 miesiąca użytkowania co dwa dni. A wiecie, że ja lubię takie produkty i ich sobie nie żałuję!


Kosztuje trochę więcej niż przeciętna odżywka drogeryjna, bo ok. 20 złotych, ale na promocjach można ją zapewne dorwać za ok. 15 złotych. W momencie, kiedy przestałam oszczędzać na włosach uznaję, że nie jest to wygórowana cena.


Skład nie powala, ale też jak na drogeryjny produkt nie jest źle! Zaraz za silikonami mamy hydrolizowaną perłę, Olej Sancha Inchi, Panthenol, Hydrolizowana Keratynę, sól morską oraz glicerynę. Jak widać nie będzie ona odpowiednia dla tych, co włosy odrzucają proteiny. Całe szczęście moje włosy tolerują je w każdej możliwej postaci i tylko raz przesadziła (polowa butelki hydrolizowanej keratyny nie było dobrym pomysłem).


A teraz najważniejsze, czyli działanie! Muszę powiedzieć, że odzywka zalicza się do udanych produktów tej linii. I nawet nie wiecie jak się cieszę, bo bałam się, że będzie istna tragedia jak z szamponem lub nieudana jak maska. Odżywkę zazwyczaj trzymałam 5/10 minut zależy ile miałam czasu i spłukiwałam pod bieżącą wodą. Zaznaczam, że nie nakładam jej na skalp, tylko mniej więcej od ucha w dół. Po użyciu też odzywki włosy uwielbiały się błyszczeć! Były bardzo miękkie w dotyku, w dodatku lekko puszyste, jednak nie puchate! O wiele lepiej się układają i nie ma żadnych problemów by je rozczesać. Nie pamiętam, żeby w ostatnim czasie była tak zadowolona z jakiejś odżywki drogeryjnej jak z tej. Czy polecam? Nie widzę żadnych przeciwwskazań byście ją wypróbowały.


A jak u was się sprawdziła jeśli ją miałyście? A może macie ją w planach?

PS. Pamiętajcie o moim małym rozdaniu dla was z kosmetykami Full Mellow


niedziela, 2 listopada 2014

Denko Październikowe, czyli takie leciutkie dno!

Ten weekend jest najgorszym weekendem odkąd pamiętam. I jeśli ktoś myśli, że nieszczęścia chodzą parami, to w tym przypadku są to stada. No ale cóż, trzeba czekać i mieć nadzieję, że Ci których kochamy zostaną z nami, bo nadal ich potrzebujemy. Nie zanudzam was dalej prywatą i przedstawiam wam moje wyrzutki.

Na wstępie chciałam zaznaczyć, że myślałam, że będzie tego więcej.. A tu proszę...


 Evian, woda mineralna - lubiłam nią zraszać gąbeczkę przed nałożeniem podkładu. Świetnie odświeżała w upalne dni i była bardzo wydajna. Gdyby nie fakt, że chcę wypróbować inne jeszcze to bym do niej wróciła.

Orientana, peeling z algami - kochałam jego zapach i działanie. Więcej przeczytacie TUTAJ

Iwostin, krem odżywczy na noc - na twarzy zrobił masakrę, ale szyja go lubiła! Więcej przeczytacie TUTAJ


Pasty do zębów - nie martwcie się, nie mam w zwyczaju myć całemu osiedlu zębów :p Zużywałam maleństwa, które dostaję u dentysty jako dzielny pacjent (nie pytajcie, mam dentofobię i jakoś trzeba z tym walczyć, najlepiej sprawdza się terapia: mamusia i naklejka dzielny pacjent). Vademecum bardzo polubiłam i kiedyś wrócę : )


Biovax, Maska naturalne oleje - polubiłyśmy się, mimo nieciekawych początków. Kiedyś możliwe, że do siebie wrócimy. Więcej przeczytacie TUTAJ

Schwarzkopf, Maska Omega Repair - nie, nie, nie! Niestety moje włosy z maską się nie polubiły... Więcej TUTAJ

Joanna, Szampon nawilżająco-regenerujący - lubiliśmy się i trochę smutno, że go nie ma, bo zapach był magiczny, a działanie całkiem przyjemne. Pisałam o nim TUTAJ


Pilomax, odżywka do włosów zniszczonych, cienkich oraz bez objętości - nie zachwyciła mnie niestety.. TUTAJ pisałam o niej

Mrs. Potter's, Balsam odbudowa i nawilżenie - jako odżywka do mycia włosów, czy też jako standardowa odżywka po myciu spisywała się świetnie. Wrócimy do siebie kiedyś. TUTAJ ją wychwalałam.

Babcia Agafii, Balsam aktywator wzrostu włosów - na pewno wrócimy do siebie, gdy tylko zużyję różne wcierki i odżywki na porost.. TUTAJ pisałam o nim


Luksja, żel pod prysznic kiwi+pomelo - zapach cudowny! No i wystarczył na prawie cały miesiąc kąpieli. Bo właśnie jako płyn do kąpieli go zużyłam. Pachniał intensywnie no i robił dużą pianę!

Isana, żel pod prysznic lime&mint - ideał dla fanów mojito! Szkoda, że był limitowany bo bym cały czas go kupowała!

Radox, żel lemon&mint - tu zapach był dziwny, taki świeży, jednak męski. Nie wrócimy do siebie..


Cztery Pory Roku, Balsam rozświetlający - nie lubię takich produktów, ale do tego z wielką chęcią bym wróciła!  TUTAJ przeczytacie peany pochwalne do niego!

Soraya, Serum do ciała antycelluit i wyszczuplenie - całkiem fajny i przyjemny, mam jeszcze jedną tubkę i wtedy wam o nim napiszę : )

Soraya, Serum do biustu - był bardzo fajny, jednak teraz znalazłam trochę droższy, ale lepszy produkt, o którym wam napiszę wkrótce. Pisałam o nim TUTAJ


Eveline, Diamentowy Peeling - był całkiem fajny, ale czy na pewno taki super bym do niego wróciła? Hmmm jednak wolę ten z Natura Siberica. Ale o tym peelingu pisałam TUTAJ.

Vintage, mleczko do kąpieli - ładnie pachniało i było całkiem wydajne. No i kosztowało 3 złote. Kiedyś jeszcze kupię : )

Tołpa, kąpiel borowinowa - zapach tego płynu bardzo mnie relaksował, wiem, że na sesję to będzie idealny towarzysz. TUTAJ napisałam więcej.


Bielenda, Masło do ciała zmysłowa wiśnia - mój ulubieniec i straszna szkoda, że się skończył : c TUTAJ o nim pisałam.

Bielenda, Peeling do ciała zmysłowa wiśnia - tutaj zapach już tak nie zachwycał, a samo działanie również.. TUTAJ jest o nim więcej.

Garnier mineral, Ultra Dry - kocham, wielbię i uwielbiam. Na pewno wrócę!


Próbki, próbeczki, maseczki - krem pod oczy jest całkiem przyjemny, tak jak maseczka z Ziaji. A o maseczce z White Flower's napiszę w poście, gdzie podsumuję wszystkie 3 typy : )

Skinfood,  korektor - mój ulubieniec jeśli chodzi o korektory. Pod oczy ideał, do maskowania przebarwień ideał. Kochałam go! I jeśli nie znajdę nic bardziej dostępnego, równie fajnego to kupię ponownie!

No dobra to jak wam poszło zużywanie w październiku? Dajcie znać jak tam wasze wyrzutki i czy coś zaciekawiło was w moim denku ? : )


Pamiętajcie o rozdaniu!

sobota, 25 października 2014

Schwarzkopf, Maska do włosów Omega Repair

Nie chcecie wiedzieć jak wygląda teraz moja twarz! Niestety mój policzek miał gorszy dzień i poddałam go próbie 20% kwasu glikolowego.... Niestety policzek tak zareagował, że teraz tylko szpachlą mogłabym go naprawić : c No ale cóż, za dwa tygodnie wróci do normy : ) Dzisiaj chciałabym wam pokazać jedną z masek, które ostatnimi czasy uważam, a z racji, że sięga dna czas co nieco napisać ! 


 Opakowanie
Maska ma standardowe opakowanie jakim jest plastikowy słoiczek. Jednak dzięki temu, że ten słoiczek jest opakowany w taki przeźroczysty plastik, wygląda trójwymiarowo. Całość okraszona złotymi akcentami, tak jak cała seria. Nie przeczę, że wygląda to bardzo elegancko i atrakcyjnie! Nie będzie problemu z wydostaniem resztek produktu.

Skład
W składzie znajdziemy cetearyl alcohol i proszę was nie piszcie mi, że "znów ten alkohol, czemu go dają wszędzie.." Dziewczyny apeluję - to nie jest alcohol denat! On krzywdy nie robi, jest emolientem, który tworzy warstwę okluzyjną (film), dzięki czemu zmiękcza skórę i włosy! Pamiętajcie nie wszystko co ma alcohol w nazwie jest alcoholem denatem! Dalej mamy hydrolizowaną perłę, olej sacha inchi, panthenol oraz hydrolizowaną keratynę. Te składniki są charakterystyczne dla całej serii omega repair. Dalej mamy lekki silikon. A za zapachem paraben, ale tylko jeden : )


Od producenta


Zapach
Tak jak już wcześniej zaznaczałam zapach tej serii bardzo mi odpowiada. To naprawdę intensywny, ale też elegancko-słodki zapach. Z racji, że maskę używam przed myciem, zapach nie zostaje na włosach, ale myślę, że spokojnie zostanie na tych włosach, gdzie jest używana po myciu.


Konsystencja, wydajność
Maska nie jest gęsta, jest to raczej maska o konsystencji przeciętnej gęstości balsamu. Jednak dzięki temu nie ma problemu w aplikacji, a produkt sam nie ucieka z ręki. Jednak jak to bywa u mnie, ja sobie nigdy nie żałuję produktów na włosy, które mają je odżywić i wystarczyła na ok. 10 razy.


Dostępność, cena
Maskę kupimy w każdej z drogerii, gdzie zapłacimy za nią ok. 16-20 złotych.


Działanie,opinia
Seria Omega Repair to dla mnie czarna magia! Są produkty, które lubię jak Krem BB do włosów , czy też szampon, z którym niestety się nie polubiłam. Ta maska z bólem serca idzie do grupy: Nie lubimy się. Jednak nie uważam, by był to bubel. Po prostu moje włosy są wybredne i nie lubią wszystkiego. Maska ta powodowała, że moje włosy robiły się zbyt lekkie i miały większe prawdopodobieństwo elektryzowania się. Niestety końcówki po użyciu tej maski stawały się szorstkie w dotyku. W ciągu dnia puch był na porządku dziennym i jedynym produktem, który potrafił go ujarzmić to krem bb z tej serii. Nie zauważyłam, żeby włosy były bardziej po niej odżywione, czy też nawilżone. Jedyne co dawała to ładny połysk włosów i nadawała miękkości górnej części włosów. Całe szczęście, nie spowodowała u mnie żadnego uczulenia i łatwo się spłukiwała. Ja aktualnie by ją wykończyć mieszam z innymi maskami, dzięki czemu włosy nie latają mi wokół twarzy : ) Sama do niej nigdy nie wrócę, ale nie mówię, że jest zła, bo są osoby, które są z niej zadowolone. Jednak wiem, że są lepsze maski za tą cenę i jeśli byłabym na waszym miejscu szukałabym czegoś lepszego, bardziej naturalnego : )

Miałyście tą maskę? A może macie na nią ochotę? Mi z tej serii została wam do pokazania odżywka, ale to za jakiś czas : )

poniedziałek, 20 października 2014

Moja aktualna pielęgnacja włosów

Dzisiaj przychodzę do was z postem o który jedna z was prosiła jakiś czas temu i z góry przepraszam, że tyle na ten post czekałaś, ale zawsze coś mi przeszkadzało : )

Włosy jak wiecie to mój ulubiony temat i to na nich skupiam największą uwagę w swojej pielęgnacji. Dzięki temu moje włosy przez 1,5 roku odrosły i są mniej więcej już takie sam jak były po ścięciu. W dodatku są nawilżone, odżywione i elastyczne i wyglądają na w miarę normalne, mimo że uwielbiają się puszyć, gdy jest wilgotno na zewnątrz. Ostatnio uwielbiam patrzeć jak błyszczą każdego dnia, nie plączą się (co kiedyś było nie do osiągnięcia), nie muszę ich rozczesywać, bo są zawsze rozczesane!! W dodatku są tak mięciusie w dotyku, że nic tylko je tulić!
Nie ukrywam, że to była prosta droga. Na swojej drodze spotkałam lepsze lub gorsze produkty, które wam w większości opisałam na blogu. A co aktualnie mi towarzyszy w mojej pielęgnacji? Jak ktoś jest ciekawy to zapraszam dalej!


Podstawą mojej pielęgnacji jest olejowanie włosów. To właśnie głównie olejowaniu zawdzięczam największy przyrost włosów w moim życiu ok. 5 cm w ciągu miesiąca oraz ich poprawę długotrwałą w nawilżeniu i elastyczności. Wiem, że nie pasuje mi olej arganowy, za to olej kokosowy, sezamowy, oliwa z oliwek, masło shea i masło kakaowe to moje ulubione jak na razie.
Aktualnie głównie używam olejku z Yves Rocher oraz oleju sezamowego – żeby móc wam o nich napisać wszystko co możliwe :) Moje włosy uwielbiają olejowanie na wilgotne włosy.


Drugim etapem są maski. Nakładam je przed każdym myciem, by ochronić włosy przed detergentami – tak już mam i się nie przedstawię. Po prostu po minimum 4 godzinach olejowania, zwilżam je kolejny raz i nakładam maskę. Aktualnie w mojej łazience postawiłam na te maski co widzicie. O masce ze Schwarzkopfa będzie kilka słów wkrótce, maskę full mellow nakładałam pierwszy raz i jestem naprawdę zadowolona, ale o tym też będzie później. Maskę Organique już znacie :) To są najczęstsze produkty jakie aktualnie używam. Trzymam maski ok. 30 minut.


Następnie zmywam wszystko szamponem. Na co dzień używam szamponu z Pilomax'u do codziennego użytku, który nie ma w sobie silnych detergentów, na dniach wam o nim napiszę, bo już mam wyrobione o nim zdanie. Tak samo o silnych oczyszczaczach, które używam raz na 5 myć, czyli co 10 dni. Obydwa Pilomaxy czekają na przedstawienie się wam : )


Gdy włosy mam już umyte nakładam odżywkę. Aktualnie na skalp nakładam balsam Seboradin, który bosko pachnie, ale na efekty muszę poczekać jeszcze sporo. A na długość staram się zdenkować odżywkę Pilomax. Kończy się od miesiąca, a im więcej jej nabieram to jej więcej zostaje – nie rozumiem tego! : p Odżywki trzymam ok. 5-10 minut i spłukuję.


Gdy włosy są już prawie suche nakładam olejki na końcówki: olejek z full mellow, albo olejek krystaliczny ze schwarzkopfa. Jednak, gdy chcę osiągnąć efekt nienagannych włosów stosuję balsam bb od schwarzkopfa, który pokochałam. Ostatnio rzadko, ale bywa taki dzień, że spryskuje je mgiełką z Pilomax'u


Do stylizacji włosów nie używam raczej żadnych produktów. Ewentualnie suchy szampon Batiste – obojętnie, która wersja, chociaż ta dla brunetek jest najlepsza! Używam czasem też odżywki/żelu do brwi, by ujarzmić te włosy, które odrastają po wypadku. Niestety gdy robię koczek, one dyndają i wygląda to okropnie, dlatego akurat ten żel z sensique sprawia się fantastycznie! Raz na 3 miesiące nachodzi mnie ochota na lakier do włosów i jest to wtedy TAFT.


Kolejną sprawą są gumki do włosów i ich wiązanie. Używam gumek bez metalowych wstawek. Ostatnimi czasy używam tylko i wyłącznie invisibobble oraz twistbandy : ) Włosy głównie spinam w koczek : )



Jak widzicie nie jest tego dużo, ale staram się dbać o moje włosy systematycznie. Zapasy niestety nie topnieją, ale cóż poradzić : ) A jak to u was wygląda? Dajcie znać, jeśli macie coś co warto bym wypróbowała!