Pokazywanie postów oznaczonych etykietą white flower's. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą white flower's. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 2 listopada 2014

Denko Październikowe, czyli takie leciutkie dno!

Ten weekend jest najgorszym weekendem odkąd pamiętam. I jeśli ktoś myśli, że nieszczęścia chodzą parami, to w tym przypadku są to stada. No ale cóż, trzeba czekać i mieć nadzieję, że Ci których kochamy zostaną z nami, bo nadal ich potrzebujemy. Nie zanudzam was dalej prywatą i przedstawiam wam moje wyrzutki.

Na wstępie chciałam zaznaczyć, że myślałam, że będzie tego więcej.. A tu proszę...


 Evian, woda mineralna - lubiłam nią zraszać gąbeczkę przed nałożeniem podkładu. Świetnie odświeżała w upalne dni i była bardzo wydajna. Gdyby nie fakt, że chcę wypróbować inne jeszcze to bym do niej wróciła.

Orientana, peeling z algami - kochałam jego zapach i działanie. Więcej przeczytacie TUTAJ

Iwostin, krem odżywczy na noc - na twarzy zrobił masakrę, ale szyja go lubiła! Więcej przeczytacie TUTAJ


Pasty do zębów - nie martwcie się, nie mam w zwyczaju myć całemu osiedlu zębów :p Zużywałam maleństwa, które dostaję u dentysty jako dzielny pacjent (nie pytajcie, mam dentofobię i jakoś trzeba z tym walczyć, najlepiej sprawdza się terapia: mamusia i naklejka dzielny pacjent). Vademecum bardzo polubiłam i kiedyś wrócę : )


Biovax, Maska naturalne oleje - polubiłyśmy się, mimo nieciekawych początków. Kiedyś możliwe, że do siebie wrócimy. Więcej przeczytacie TUTAJ

Schwarzkopf, Maska Omega Repair - nie, nie, nie! Niestety moje włosy z maską się nie polubiły... Więcej TUTAJ

Joanna, Szampon nawilżająco-regenerujący - lubiliśmy się i trochę smutno, że go nie ma, bo zapach był magiczny, a działanie całkiem przyjemne. Pisałam o nim TUTAJ


Pilomax, odżywka do włosów zniszczonych, cienkich oraz bez objętości - nie zachwyciła mnie niestety.. TUTAJ pisałam o niej

Mrs. Potter's, Balsam odbudowa i nawilżenie - jako odżywka do mycia włosów, czy też jako standardowa odżywka po myciu spisywała się świetnie. Wrócimy do siebie kiedyś. TUTAJ ją wychwalałam.

Babcia Agafii, Balsam aktywator wzrostu włosów - na pewno wrócimy do siebie, gdy tylko zużyję różne wcierki i odżywki na porost.. TUTAJ pisałam o nim


Luksja, żel pod prysznic kiwi+pomelo - zapach cudowny! No i wystarczył na prawie cały miesiąc kąpieli. Bo właśnie jako płyn do kąpieli go zużyłam. Pachniał intensywnie no i robił dużą pianę!

Isana, żel pod prysznic lime&mint - ideał dla fanów mojito! Szkoda, że był limitowany bo bym cały czas go kupowała!

Radox, żel lemon&mint - tu zapach był dziwny, taki świeży, jednak męski. Nie wrócimy do siebie..


Cztery Pory Roku, Balsam rozświetlający - nie lubię takich produktów, ale do tego z wielką chęcią bym wróciła!  TUTAJ przeczytacie peany pochwalne do niego!

Soraya, Serum do ciała antycelluit i wyszczuplenie - całkiem fajny i przyjemny, mam jeszcze jedną tubkę i wtedy wam o nim napiszę : )

Soraya, Serum do biustu - był bardzo fajny, jednak teraz znalazłam trochę droższy, ale lepszy produkt, o którym wam napiszę wkrótce. Pisałam o nim TUTAJ


Eveline, Diamentowy Peeling - był całkiem fajny, ale czy na pewno taki super bym do niego wróciła? Hmmm jednak wolę ten z Natura Siberica. Ale o tym peelingu pisałam TUTAJ.

Vintage, mleczko do kąpieli - ładnie pachniało i było całkiem wydajne. No i kosztowało 3 złote. Kiedyś jeszcze kupię : )

Tołpa, kąpiel borowinowa - zapach tego płynu bardzo mnie relaksował, wiem, że na sesję to będzie idealny towarzysz. TUTAJ napisałam więcej.


Bielenda, Masło do ciała zmysłowa wiśnia - mój ulubieniec i straszna szkoda, że się skończył : c TUTAJ o nim pisałam.

Bielenda, Peeling do ciała zmysłowa wiśnia - tutaj zapach już tak nie zachwycał, a samo działanie również.. TUTAJ jest o nim więcej.

Garnier mineral, Ultra Dry - kocham, wielbię i uwielbiam. Na pewno wrócę!


Próbki, próbeczki, maseczki - krem pod oczy jest całkiem przyjemny, tak jak maseczka z Ziaji. A o maseczce z White Flower's napiszę w poście, gdzie podsumuję wszystkie 3 typy : )

Skinfood,  korektor - mój ulubieniec jeśli chodzi o korektory. Pod oczy ideał, do maskowania przebarwień ideał. Kochałam go! I jeśli nie znajdę nic bardziej dostępnego, równie fajnego to kupię ponownie!

No dobra to jak wam poszło zużywanie w październiku? Dajcie znać jak tam wasze wyrzutki i czy coś zaciekawiło was w moim denku ? : )


Pamiętajcie o rozdaniu!

piątek, 17 października 2014

White Flower's, Mydło błotno-solne z morza martwego

Dzisiaj kolejny dzień umierania, więc oprócz oglądania seriali nic kompletnie nie zrobiłam! Całe szczęście, że pewnego cudownego dnia postanowiłam zrobić zdjęcia do przodu. I tak dzisiaj przedstawię wam produkt na którym mogę się wyżyć za wszelkie niepowodzenia "cerowe". No dobra ciekawi? To zapraszam!

 Opakowanie
Tu nie zostaniemy długo, standardowo mydło schowane jest w pudełeczku, które wygląda przyjaźnie. Na kartoniku napisane są wszystkie ważne informacje i obietnice. Samo mydło jest dość dużą kostką, którą od początku wygodnie trzyma się w dłoni.

Od producenta

Skład
Skład prostego mydła naturalnego. Wysoko znajdziemy błoto i sól z morza martwego.


Zapach
Myślałam, że będzie to zapach taki typowo błotny. Jakie było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że mydło pachnie jak standardowe mydło szare. Zapach neutralny, nie drażni, oraz nie przeszkadza


Konsystencja, wydajność
Trzeba przyznać, że mydło jest bardzo wydajne! Po dwóch miesiącach jest nadal go więcej niż połowa. Jednak trzeba zaznaczyć, że na razie używałam go tylko do twarzy. Pieni się tak jak każde mydło i nie zostawia, żadnej dziwnej powłoczki na skórze.


Dostępność, cena
Mydło znajdziemy w Rossmanach za ok. 8,90 zł. Nie jest to dużo, chociaż według mnie mydło Alleppo wychodzi taniej : )

Działanie, opinia
Po wielu miesiącach mydła Alleppo, a wcześniej mydle Himalayah byłam przekonana, że takie mydło będzie świetną odskocznią. Eh jak ja się myliłam. Na samym początku mydło całkiem dobrze się spisywało, a twarzy była przyjemnie oczyszczona. Niestety po ok. 3 tygodniach nasza relacja się zepsuła i cóż czas je zużyć na ciele. Największym minusem tego mydła jest fakt, że nie domywa skóry!  Ja rozumiem, że nie mam udanego romansu z płynem micelarnym, ale myślałam, że to mydło naprawi tragiczne skutki złego demakijażu. No i tadam! Nie radzi sobie. Dokładnie wmasowywuję pianę w skórę i wiecie co? Gdy zmywam pianę, a następnie przemywam twarz wacikiem z tonikiem to on jest nadal brudny. Morał z tego taki, że mydło nie radzi sobie nawet z resztkami makijażu... To jemu najprawdopodobniej zawdzięczam częste wizyty czerwonych nieprzyjaciół. No cóż jednymi słowy po co mi mydło, które nie myje? Ja go osobiście nie polecam i pozostanę przy swoim Alleppo.


A któraś z was miała z nim do czynienia? Jak się spisywało? A może u was dawało radę? Dajcie znać!