Przepraszam was najmocniej za moją nieobecność, jednak praca w nocy, a w dzień uczelnia lub kończąca się szkoła kosmetyczna + nauka do obrony na biochemii to dla mnie stanowczo za duże wyzwanie. Obiecuję, że od 10 maja będę częściej pisać! Dzisiaj przychodzę do was z moim ulubieńcem od paru miesięcy, czyli czarne mydło! Ciekawe, czemu je tak pokochałam?
Czarne mydło zapakowane jest w prosty plastikowy słoik, zamykany metalową nakrętką. Szata graficzna jest prosta, kojarząca się z Marokiem, dzięki typowo marokańskim deseniom. Naklejka po czasie, delikatnie mi odskoczyła, ale nie jest to przeszkoda. Jest napisany skład, opis produktu po Polsku. I nic mi nie brakuje. Oczywiście nie wyobrażam sobie innego typu opakowania, dla tego produktu.
Skład prosty, krótki, 100% naturalny woda, oliwa z oliwek oraz regulator pH, dzięki czemu mamy mydło. Czego chcieć więcej? No ideał składowy!
Nie ukrywam, że zapach do tych przyjemniejszych nie należy. Jednak mydło nie jest po to by pachnieć, a działać. Z czasem się przyzwyczaiłam i nadal uważam, że i tak ładniej pachnie niż mój drugi mydlany ulubieniec czyli mydło Aleppo. Konsystencją, ani kolorem nie zachęca. Niestety wygląda jak zielony, gęsty smar. Dzięki temu jest niesamowicie wydajne! No i tutaj ogromny pozytyw, bo mydło to wystarcza mi na spokojnie 5-6 miesięcy użytkowania do samej twarzy.
Moje mydło jest ze sklepu Marokosklep i tutaj kosztuje niecałe 26 złotych, co przeliczając na wydajność daje ok 5 złotych na miesiąc! Jednak wiem, że znajdziecie inne opcje czarnych mydeł w innych sklepach, ale nie ręczę czy są równie dobre! Bo raz już miałam czarne mydło i mnie bardzo zawiodło!
A teraz najważniejsze, czyli działanie! Już wiecie, że ja w produkcie jestem zakochana. Wiecie również, że w swojej pielęgnacji twarzy stawiam na dokładne oczyszczanie (bez użycia SLS/SLES) oraz silne nawilżanie. Ta kombinacja pozwala mojej mieszanej skórze na pozostanie w stanie idealnym i z ograniczonym przetłuszczaniem. Skóra skłonna do wyprysków, a jednak trzymam ją w ryzach. Mydło to prócz swojej niesamowitej wydajności ma szereg innych zalet. Jest to ideał jeśli chodzi o mycie twarzy! Nic (prócz mydła Aleppo) nie wyczyści wam wszystkiego co na waszej cerze się nagromadziło. To świetna alternatywa, dla zabieganych, którzy nie mają czasu na peeling. Ja zostawiam czasem to mydło na ok 5-10 minut, dzięki czemu moja skóra jest świetnie wygładzona! Wszystko to zawdzięczamy dzięki temu, że mydło to ma właściwości takie jak peeling enzymatyczny. Skóra po użyciu jest miękka, gładka i aż skrzypi od czystości! A przy tym jej nie wysusza i nie powoduje uczucia ściągnięcia, co jest niesłychanie ważne dla mnie! Mydło używam głównie po ciężkim dniu, gdy zależy mi na tym również, by skóra lepiej wypoczęła oraz wchłonęła dobrodziejstwo kremów, czy też olejków. Jestem pewna, że do niego wrócę, bo to świetny zamiennik dla mydła Aleppo.
Miałyście to mydło? Polubiłyście? A może jesteście jego przeciwniczkami? Dajcie znać, a ja uciekam do pracy : *