Pokazywanie postów oznaczonych etykietą naturalne mydło. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą naturalne mydło. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Savon Noir, czyli czarne mydło w akcji

Przepraszam was najmocniej za moją nieobecność, jednak praca w nocy, a w dzień uczelnia lub kończąca się szkoła kosmetyczna + nauka do obrony na biochemii to dla mnie stanowczo za duże wyzwanie. Obiecuję, że od 10 maja będę częściej pisać! Dzisiaj przychodzę do was z moim ulubieńcem od paru miesięcy, czyli czarne mydło! Ciekawe, czemu je tak pokochałam?




Czarne mydło zapakowane jest w prosty plastikowy słoik, zamykany metalową nakrętką. Szata graficzna jest prosta, kojarząca się z Marokiem, dzięki typowo marokańskim deseniom. Naklejka po czasie, delikatnie mi odskoczyła, ale nie jest to przeszkoda. Jest napisany skład, opis produktu po Polsku. I nic mi nie brakuje. Oczywiście nie wyobrażam sobie innego typu opakowania, dla tego produktu.


Skład prosty, krótki, 100% naturalny woda, oliwa z oliwek oraz regulator pH, dzięki czemu mamy mydło. Czego chcieć więcej? No ideał składowy!


Nie ukrywam, że zapach do tych przyjemniejszych nie należy. Jednak mydło nie jest po to by pachnieć, a działać. Z czasem się przyzwyczaiłam i nadal uważam, że i tak ładniej pachnie niż mój drugi mydlany ulubieniec czyli mydło Aleppo. Konsystencją, ani kolorem nie zachęca. Niestety wygląda jak zielony, gęsty smar. Dzięki temu jest niesamowicie wydajne! No i tutaj ogromny pozytyw, bo mydło to wystarcza mi na spokojnie 5-6 miesięcy użytkowania do samej twarzy.


Moje mydło jest ze sklepu Marokosklep i tutaj kosztuje niecałe 26 złotych, co przeliczając na wydajność daje ok 5 złotych na miesiąc! Jednak wiem, że znajdziecie inne opcje czarnych mydeł w innych sklepach, ale nie ręczę czy są równie dobre! Bo raz już miałam czarne mydło i mnie bardzo zawiodło!


A teraz najważniejsze, czyli działanie! Już wiecie, że ja w produkcie jestem zakochana. Wiecie również, że w swojej pielęgnacji twarzy stawiam na dokładne oczyszczanie (bez użycia SLS/SLES) oraz silne nawilżanie. Ta kombinacja pozwala  mojej mieszanej skórze na pozostanie w stanie idealnym i z ograniczonym przetłuszczaniem. Skóra skłonna do wyprysków, a jednak trzymam ją w ryzach. Mydło to prócz swojej niesamowitej wydajności ma szereg innych zalet. Jest to ideał jeśli chodzi o mycie twarzy! Nic (prócz mydła Aleppo) nie wyczyści wam wszystkiego co na waszej cerze się nagromadziło. To świetna alternatywa, dla zabieganych, którzy nie mają czasu na peeling. Ja zostawiam czasem to mydło na ok 5-10 minut, dzięki czemu moja skóra jest świetnie wygładzona! Wszystko to zawdzięczamy dzięki temu, że mydło to ma właściwości takie jak peeling enzymatyczny. Skóra po użyciu jest miękka, gładka i aż skrzypi od czystości! A przy tym jej nie wysusza i nie powoduje uczucia ściągnięcia, co jest niesłychanie ważne dla mnie! Mydło używam głównie po ciężkim dniu, gdy zależy mi na tym również, by skóra lepiej wypoczęła oraz wchłonęła dobrodziejstwo kremów, czy też olejków. Jestem pewna, że do niego wrócę, bo to świetny zamiennik dla mydła Aleppo.

Miałyście to mydło? Polubiłyście? A może jesteście jego przeciwniczkami? Dajcie znać, a ja uciekam do pracy : *

piątek, 3 kwietnia 2015

Ministerstwo mydła, Marchewkowe Mydło

Święta, święta i jak to bywa jestem aktualnie w Gliwicach w domu. Dlatego też trochę trudno mi pisać notki, bo jak to miałabym się z siostrą nie pobawić?  Ale Julka w wannie, to i notkę można napisać.  Dzisiaj poznacie mojego ulubieńca ostatnich 3 miesięcy. Mydło to zmieniło moje spojrzenie na pielęgnacje i tak w sobie rozkochało, że nie wiem, czy bez niego wytrwam do wykończenia zapasów. Ale nie przedłużam tego dalej i zapraszam do poznania tego o to mydełka.


Mydełko przyszło do mnie bez specjalnego opakowania, które i tak bym wyrzuciła. Było owinięte w szary papier, co wyglądało zachęcająco, dając mi poczucie naturalności. Samo mydło jest wygodnego kształtu i całe szczęście nie muszę go przycinać jak to w większości wypadków ma miejsce. Na mydle jest wyżłobiony śliczny ptaszek, który jest pokryty złotym pyłem (niestety pył znika po kilku myciach : c)


W składzie znajdziemy: Woda, Zmydlone: Olej kokosowy, Oliwa z oliwek, Olej palmowy (zrównoważony), Olej rycynowy, Olej ze słodkich migdałów, Nierafinowane masło kakaowe, Nierafinowane masło shea, Marchew, Olejek Eteryczny Bergamotkowy, Olejek Eteryczny Ze Słodkiej Pomarańczy, Olejek Eteryczny Litsea Cubeba (May Chang), Citral, Linalool, Limonene (alergeny występujące naturalnie w olejkach eterczynych). Jak widzicie skład jest przyjazny i pełen  olejów i dobroczynnych składników.


Mydło ma delikatny zapach, który niczym specjalnym się nie wyróżnia, a również nie drażni. Bardzo dobrze się pieni, a piana która się wytwarza jest przyjemnie gęsta. Mydełko starcza na ponad 3 miesiące, u mnie jeszcze go spokojnie zostało na jakieś 2 tygodnie. 


Zapewne teraz myślicie, że mydło to zapewne sporo kosztuje! Nic bardziej mylnego! Wydatek jest rzędu 13 złotych i znajdziecie je o TUTAJ. Patrząc na wydajność i dodając do tego działanie myślę, że są to grosze!


No i działanie! Już po pierwszym użyciu byłam oczarowana! Mydełko świetnie oczyszcza skórę, ale zarazem nie zostawia jej ściągniętej. Myślicie, że oczyszczona nie oznacza nawilżonej? Bzdura! Nie sądziłam, że mydło może tak świetnie nawilżać! Jest idealne dla skóry, która jest aktualnie podrażniona, czy też do porannego mycia buzi. Nie doświadczyłam przy nim wysuszenia mojej skóry, a też nie spowodował wysypu wyprysków. I szczerze powiedziawszy nie wyobrażam sobie teraz mycia twarzy czymś innym rano. No bo jak to? Jednak zapasy same się nie zużyją, a mydełko nie ucieknie! Cieszę się, że w Polsce możemy znaleźć tak świetne miejsca jak ministerstwo i coś czuję, że moja mydlana mania u nich nabierze skrzydeł!

Dajcie znać, czy miałyście do czynienia z tym mydełkiem, albo też innymi z oferty Ministerstwa, bo jestem szalenie ich ciekawa! Jak pokończę to co mam to zamawiam u nich wszystkie mydła w ofercie, bo przecież jak mogłabym nie wypróbować czekoladowego?  Albo czekoladowo-miętowego? Ananasowego?

piątek, 17 października 2014

White Flower's, Mydło błotno-solne z morza martwego

Dzisiaj kolejny dzień umierania, więc oprócz oglądania seriali nic kompletnie nie zrobiłam! Całe szczęście, że pewnego cudownego dnia postanowiłam zrobić zdjęcia do przodu. I tak dzisiaj przedstawię wam produkt na którym mogę się wyżyć za wszelkie niepowodzenia "cerowe". No dobra ciekawi? To zapraszam!

 Opakowanie
Tu nie zostaniemy długo, standardowo mydło schowane jest w pudełeczku, które wygląda przyjaźnie. Na kartoniku napisane są wszystkie ważne informacje i obietnice. Samo mydło jest dość dużą kostką, którą od początku wygodnie trzyma się w dłoni.

Od producenta

Skład
Skład prostego mydła naturalnego. Wysoko znajdziemy błoto i sól z morza martwego.


Zapach
Myślałam, że będzie to zapach taki typowo błotny. Jakie było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że mydło pachnie jak standardowe mydło szare. Zapach neutralny, nie drażni, oraz nie przeszkadza


Konsystencja, wydajność
Trzeba przyznać, że mydło jest bardzo wydajne! Po dwóch miesiącach jest nadal go więcej niż połowa. Jednak trzeba zaznaczyć, że na razie używałam go tylko do twarzy. Pieni się tak jak każde mydło i nie zostawia, żadnej dziwnej powłoczki na skórze.


Dostępność, cena
Mydło znajdziemy w Rossmanach za ok. 8,90 zł. Nie jest to dużo, chociaż według mnie mydło Alleppo wychodzi taniej : )

Działanie, opinia
Po wielu miesiącach mydła Alleppo, a wcześniej mydle Himalayah byłam przekonana, że takie mydło będzie świetną odskocznią. Eh jak ja się myliłam. Na samym początku mydło całkiem dobrze się spisywało, a twarzy była przyjemnie oczyszczona. Niestety po ok. 3 tygodniach nasza relacja się zepsuła i cóż czas je zużyć na ciele. Największym minusem tego mydła jest fakt, że nie domywa skóry!  Ja rozumiem, że nie mam udanego romansu z płynem micelarnym, ale myślałam, że to mydło naprawi tragiczne skutki złego demakijażu. No i tadam! Nie radzi sobie. Dokładnie wmasowywuję pianę w skórę i wiecie co? Gdy zmywam pianę, a następnie przemywam twarz wacikiem z tonikiem to on jest nadal brudny. Morał z tego taki, że mydło nie radzi sobie nawet z resztkami makijażu... To jemu najprawdopodobniej zawdzięczam częste wizyty czerwonych nieprzyjaciół. No cóż jednymi słowy po co mi mydło, które nie myje? Ja go osobiście nie polecam i pozostanę przy swoim Alleppo.


A któraś z was miała z nim do czynienia? Jak się spisywało? A może u was dawało radę? Dajcie znać!