czwartek, 27 lutego 2014

Lakier Deni Carte, Extra Strong kolor 167

Dzisiaj pokażę wam lakier, który kojarzy mi się z jednej strony z wiosną, a z drugiej ze szpitalem - a to wszystko przez kolor, który jest zimną zielenią, taką jaka jest na tych fartuchach ochronnych do operacji, czy też sekcji zwłok (takie moje małe zboczenie po praktykach : ) )
Lakier otrzymałam na spotkaniu bloggerek od firmy deni carte.
Ja jeszcze aktualnie tkwie w klimatach jesienno-zimowych, dlatego najczęściej na moich paznokciach aktualnie pojawia się czerwień, ale od czasu do czasu maluję na inny kolor i wtedy wam wrzucam ten inny kolor, żeby nie było tak monotematycznie 

Lakier ma wykończenie kremowe, po wysuszeniu delikatnie się błyszczy.

Trzyma się na różnych palcach różnie, na dwóch po 3 dniach mi odprysło, a na niektórych nawet teraz 5 dzień tylko końcówki zeszły, więc przyjmijmy, że na moich paznokciach trzyma się 3 dni, co daje dobry wynik. Lakier zmywa się bezproblemowo, nie barwiąc płytki paznokcia.

Paznokcie malowałam na przerwie na zajęciach, dlatego błagałam by wysechł szybko i o dziwo wysechł w 15 minut. Malowało się nim bardzo dobrze, dzięki dość szerokiemu pędzelkowi i konsystencji, która nie rozlewa się poza płytkę.

Lakier dostajemy w dużej i okrągłej buteleczce, gdzie w środku mamy 10 ml lakieru. Za lakier zapłacimy 5,80, co nie jest wysoką ceną, a naprawdę zdziwił mnie swoją jakością. Zapewne, gdyby były dostępne stacjonarnie pokusiłabym się o jeszcze jakiś kolor tak, by móc porównać działanie lakieru.

Lakier naprawdę jest dobrej jakości, jednak kolor w 100% nie jest mój, chociaż na momenty żeby przypomnieć sobie o najfajniejszych praktykach jakie miałam - w prosektorium, mogę pomalować (to nie sarkazm). Jeśli macie okazję go kupić to naprawdę spróbujcie, bo może akurat wam się spodoba.
Ja jeszcze kiedyś skuszę się na czerwony jakiś, albo granatowy. Ten lakier oceniam na 4 na 6 punkta - po pierwsze kolor jak narazie nie mój, a po drugie za mały błysk : c ale z tym można sobie poradzić : )

A wy miałyście może lakier z tej serii? Jak wam się sprawdził? A może miałyście do czynienia z tą marką (mój podkład czeka na lato, gdy słońce mnie opali, więc dopiero wtedy spodziewajcie się czegoś o podkładzie)

środa, 26 lutego 2014

Arganowa maska do włosów, Andra

Kiedy pokazałam prezenty ze spotkania bloggerek jedna z was (karminowe.usta), poprosiła, żebym powiedziała coś o właśnie masce Arganowej firmy Andra.
W końcu wyrobiłam sobie o niej zdanie, bo jak wiele razy na fb pisałam i na blogu - nie umiałam tego zrobić, bo raz było dobrze, a raz źle. Próbowałam na wszelkie sposoby no i teraz już wiem co o niej napisać.
Podejrzewałam, że moim włosom nie pasuje olej arganowy (po użyciu biovaxu olejowego miałam szopę), ale myślałam, że to może zależność maski. No cóż potwierdzone z maskami z olejem arganowym moje włosy się nie lubią. Więc ja nie twierdze, że maska ta jest zła, bo potrafiła mieć w miarę dobre działanie, ale to było dwa razy i z tymi samymi kosmetykami, drugi raz się nie udało tego uzyskać - więc prawdopodobnie to dzięki odżywce włosy jakoś wyglądały. No ale więcej przeczytacie niżej.

Opakowanie
Ja mam maskę o pojemności 300ml, dlatego słoiczek jest mniejszych rozmiarów niż jestem przyzwyczajona. Otwiera się z łatwością, ale otwór słoiczka jest mały, (trochę większy od małych kallosów), dlatego może być problem z wybieraniem kosmetyku przez dużo rękich.

 Skład
 Mamy silikon - cyclomethicon, który ma wygładzić nasze włosy, a dodatkowo zwiększyć ich objętość, a zaraz za nim mamy olej arganowy, dobrze, że jest chociaż przed zapachem. Dalej jeszcze znajdziemy dimethicanol, który zmywa się dopiero po umyciu włosów lekkim szamponem. Skład nie zachwyca prawda?

 Zapach
jest ogromnie intensywny, zostawający na włosach. Początkowo był dla mnie nie do zniesienia, ale się przyzwyczaiłam. Ma lekką nutkę zapachu mlecznego Kallosa (czyli budyniu waniliowego), ale z dodatkiem ogromnej ilości sztucznego, dziwnego zapachu. Ta mieszanka wpierw powodowała u mnie ból głowy (a wierzcie mi, że zapach kallosa uwielbiam, otwieram za każdym razem jak siedzę wannie - czyli codziennie). Teraz już nie działa na mnie negatywnie ten zapach, po prostu się do niego przyzwyczaiłam i staram się czuć tylko tą delikatną nutkę budyniu.
Konsystencja, wydajność
Konsystencja gęstego balsamu, dzięki czemu nałożona na wilgotne włosy nie spływa. Nie ma żadnych problemów z rozprowadzeniem. Dawałam ją w różnych ilościach, żeby sprawdzić czy to może wpłynąć na działanie, ale nie. Dlatego uważam że dwie łyżki maski wystarczają na włosy średniej długości - czyli standardowo. Maskę używam już od miesiąca  i mam jej jeszcze całkiem sporo, dlatego o wydajność nie ma się co czepiać - chociaż wolałabym, żeby się już skończyła : )

Dostępność, cena
Tutaj <klik> możecie zakupić tą maskę za 24,90 za litr, co uważam, że nie jest dużo jeśli u kogoś sprawdza się olej arganowy. Stacjonarnie niestety nigdzie ich nie widziałam, ale można zobaczyć w hurtowniach kosmetycznych, może akurat.
Działanie
Pierwsze co muszę podkreślić to to, że ta maska daje naprawdę dużą objętość moim włosom. Z racji tego, że moje włosy nie lubią Arganu, to  maska nie nabłyszcza ich. Dlatego włosy wyglądają jak napuszone sianko. Jednak w dotyku nie są sianowate, tylko po prostu widać, że nie lubią się z maską - suche i lekkie. Kosmetyk ten nie odżywił mi moich włosów, dlatego teraz muszę poużywać mocno nawilżającej altyleri, by wróciły do swojego wyglądu. Na pewno będę musiała stuningować maskę kwasem hialurynowym i olejkiem avocado lub vatiką, by mogła być na moich włosach i lepiej zadziałać. Włosy po niej mi się zaczęły skręcać i moje usiłowanie rozczesania półskrętnych loków (właścicielki falowanych włosów powinny wiedzieć o co chodzi) - taki brzydki skręt, były wspomagane olejem z pestek śliwki i mgiełką wzmacniającą. Niestety ja w maskach szukam nawilżenia i doprostowania włosów. Podejrzewam, że najprawdopodobniej maska ta nie okazałaby się taka, gdyby nie ta zawartość oleju arganowego. Plusy tej maski to napewno to, że nie zaszkodziła. Dodatkowo nie wzmogła przetłuszczania włosów, a włosów nie było trudno rozczesać (wyprostować już tak: p ). Gdy maska miała lepszy dzień, włosy po niej się nie skręcały, a dodatkowo było widać nienachalny błysk. Moja ocena to 2 punkty na 6, ale to moja własna opinia - opinia właścicielki włosów nie lubiących się z arganem.

PS. Produkt otrzymałam na spotkaniu blogerek od sklepu negozio.pl, ale nie wpływa to w żaden sposób na moją ocenę : )

Już wiem, że włosy części was też nie lubią arganu, ale czy miałyście może maskę tej firmy tylko inny rodzaj i czy sprawdziła się u was? A może chciałybyście tą arganową spróbować (robiła z moimi włosami to samo co biovax olejowy, więc podejrzewam, że nie jest zła).

wtorek, 25 lutego 2014

Winogronko, czyli szminka Revlon Colorbust, Grape

Dzisiaj nie typowo jak dla mnie, ale muszę się przełamać i coś wam o swojej kolorówce napisać, bo jest tego sporo, a fanki kolorowych mazideł mogą coś podpatrzeć. Jak kiedyś wspominałam mam całkiem spory zbiór mazideł do ust i nawet zastanawiam się czy nie chciałybyście zobaczyć moją małą kolekcję? (jeśli tak to dajta znak  : ))
Dzisiaj wam chciałabym przedstawić moje winogronko, które używam ostatnimi czasy dosyć często, ponieważ to taki typowy jesienno-zimowy kolor (chociaż ja w fioletach to cały rok mogę chodzić i moja mania właśnie od czerwieni i fioletu się zaczęła). Gotowe na poznanie mojej małej gwiazdy kosmetyczki?

Gwiazdą dzisiejszego posta jest szminka Colorbust firmy Revlon w kolorze 015 Grape. I jest to bardzo kontrowersyjny kolor, dla niektórych nie do pomyślenia, że na co dzień, ale jednak są osoby, które uważają że czemu nie? - np taka Ja : )

Opakowanie
To eleganckie opakowanie, z kolorem szminki pokazanym na końcówce. Tłoczenia  kratki nadają charakteru opakowaniu, a dodatkowo staje się wyróżnione spośród wszystkich innych. Nie jest owalne jak wszystkie inne opakowania, a takie kanciaste, co według mnie przynajmniej jest o wiele ładniejsze. Zamyka się na charakterystyczny "Klik" i nie ma szans, żeby otworzyło się w torebce. Teraz się przyglądam, czy ma jakieś zarysowania i uwaga nie zarysowała się w mojej torebce, co jest cudem bo wszystko co do niej wsadzam się rysuje. (tak między nami opakowanie mi się tak podobało, że chciałam kupić wszystkie kolory - powstrzymałam się! chociaż i tak zapewne w końcu dokupię jeszcze kilka)

Składu
nie potrafię znaleźć, ale w mazidłach kolorowych nie przykładam do tego uwagi

Od producenta:

Głęboki, wyrazisty kolor, który uwielbiasz. Lekkość, o jakiej marzysz. Dla kobiety, która z pasją dobiera kolor pomadki, każdy z odcieni ColorBurst starannie wybrała Gucci Westman - znana wizażystka i Światowy Dyrektor Artystyczny marki Revlon. Wszystko po to, by zapewnić Twoim ustom eksplozję głębokiej, PRAWDZIWEJ barwy. Innowacyjne pigmenty błyskawicznie nadają ustom wyrazisty kolor, już od pierwszego muśnięcia!
W pomadce ColorBurst marka Revlon wykorzystała technologię Elasticolor. Dzięki niej usta są równomiernie pokryte intensywnym Kolorem, a pomadka idealnie się do nich dopasowuje - jak druga skóra!
Nowa pomadka Revlon ColorBurst to luksus dla ust. Zapewnia wyrazisty kolor jednocześnie ich nie obciążając. Jest dostępna w wyjątkowej palecie odcieni - pozwalając kobietom wyrazić się poprzez kolor swoich ust.
- Innowacyjne pigmenty nadają ustom głęboki, wyrazisty kolor i to już od pierwszego muśnięcia.
- Unikatowa technologia Elasticolor otula usta nasyconym kolorem, a przy tym pozostawia uczucie lekkości.
- Filmotwórcze polimery odżywiają usta i sprawiają, że kolor jest bardziej trwały
- Substancje nawilżające i antyoksydanty, w tym olejek ze słodkich migdałów, wygładzają usta.
Dostępna w 9 kuszących kolorach.


Konsystencja
Szminka świetnie rozprowadza się na ustach. Podobnie jak masełko. Równomiernie nakłada się pigment, nie robiąc plam, tak jak niektóre ciemne. Co do pigmentacji - mimo, że to ciemna szminka to nie jest bardzo napigmentowana i daje bardziej transparentny look, niż pokrycie - ale możemy je stopniować (dzięki temu ja używam jej na co dzień). Jeśli miałabym określić wykończenie to mogłabym je porównać do wykończenia w MAC lustre. Jest mniej napigmentowana, dająca błysk - i chociaż ja wolę maty, to jednak jestem zakochana.

Trwałość
Nie ukrywam, że szminka nie jest mega trwała, ale 3 godziny wytrzyma. Ja doszłam z nią do takiej wprawy, że poprawiam ją bez lusterka, ale raczej dla większości polecam szybkie spojrzenie do zwierciadła jakiegoś, czy szyby - jednak trzeba zaznaczyć, że ja pochłaniam hektolitry wody i piję średnio co 5/10 minut. Posiłku nie przetrwa, ale schodzi równomiernie, więc nie wyglądamy jak straszydło z fioletowymi obwódkami.

Zapach, Kolor
Zapach ma dla mnie taki normalny - szminkowy, a przydałby się zapach winogronowy - chociaż lepiej nie bo bym ją zjadła. W smaku nie jest jakaś wybitnie dobra, po prostu szminka - moja siostra próbuje wszystkie smaki szminek, więc jest specem ^^ Kolor tej szminki to taki fiolet, wymieszany z bordem, który pasuje bladym twarzom i przynajmniej ja uważam, że nie wygląda wampirzo. W opakowaniu wygląda na bardziej ciepły kolor, ale na ręce jest kolorem neutralnym z chłodnym i zimnym pigmentem.

(tu pokazuję stare zdjęcie z tramwaju, robione tosterem - niestety aktualnie nie pokażę jej na moich ustach dzisiaj ponieważ pojawiły mi się dwa ziazia na ustach przez moją chorobę i nie wyglądam atrakcyjnie - ale zdjęcie przynajmniej trochę pokaże jak wygląda na ustach)

Dostępność, cena 
Szminkę w sklepie można kupić za ok 40 złotych. Jednak ja polecam zamawiać w internecie, gdzie dostaniecie ją za ok 10 złotych. Ja kupiłam moją szminkę właśnie przez allegro za bodajże 9 zł

Opinia
Mimo, że cały post jest o wychwalaniu tej szminki, musi być osobny punkt na napisanie jak bardzo ją lubię. Dla mnie ta szminka nie ma wad - chociaż marzy mi się by była bardziej trwała, ale nie przesadzajmy - poprawki nie bolą! A u mnie nawet tinty potrafią trzymać się 4 godziny, bez jedzenia, gdzie u was trzymają się całe dni - tak jak mówię piję wodę non stop i szminka zostaje na butelce. Kolor idealny na jesienną aurę i tą wiosenną, którą mamy za oknem również. Temu osobnikowi spokojnie daję 5,5 punktów na 6 możliwych. Co naprawdę jest dobrym wynikiem ! Polecam ją każdej, która jest odważniejsza na codzień i każdej, która lubi fiolet na imprezy, bo ta szminka wygląda wspaniale i dla bladziochów i dla bardziej kolorowych : )

 I jak komu szminka się podoba?

PS. Mam pytanie do was, czy chcecie czytać trochę o kolorówce, czy nie bardzo? Uczę się robić zdjęcia kolorom, więc mam nadzieję, że będzie lepiej, chociaż mój sprzęt nie ma dużych możliwości : c
A jeśli chcecie, to może na sam początek byście chciały moją kolekcję czegoś tam co was interesuje.

poniedziałek, 24 lutego 2014

Bubel #2, czyli mineralny dezodorant crystal essence

Jak wiecie uwielbiam wszystko co pięknie pachnie! Dlatego jak zobaczyłam ten mineralny dezodorant z ałunem o zapachu granatu, to uznałam, że muszę go mieć. I tak na zakupach w rossmanie wpadła do mnie ta buteleczka. Byłam nim zaintrygowana, bo kiedyś używałam ałunu w kamieniu i okazał się naprawdę dobry! Niestety ten to porażka...

Opakowanie
No cóż eleganckie to ono nie jest, ale za to poręczne i nie duże - zmieściłoby się wszędzie. Dodatkowo atomizer, który jak miał zły humor to zamiast rozpylać to wylewał... Już mam ostatki, a on nadal działa, więc jestem pod wrażeniem, że jeszcze się nie rozleciał
 Skład
Prawda, że idealny? Woda, naturalne sole ałunu, naturalny zapach pochodzący z olejków eterycznych i ekstraktów. Tutaj można pomyśleć - CUDO!

Zapach
Słodki, lekko kwaskowaty, na lato mogłabym mieć takie perfumy na wieczory, bo jednak zapach jest ociupinę za przytłaczający jak na dzień. Niestety ulatnia się po 2 minutach
 Konsystencja, wydajność
Ten diabeł jest okropnie wydajny! 3 miesiąc a on nadal jest... Konsystencję ma wodną i bezbarwny kolor ma. A dodatkowo lepi się okropnie ciała.
 (serio się nie klei?! A gdyby neutralizował te bakterie to nie byłoby z nim źle, a niestety na pewno tego nie robi!)

Dostępność, cena
Dostępny jest w rossmanie za ok 15 złotych, ja na promocji dorwałam za 6. Ale chyba nikt po niego nie pójdzie z was, bo po co?

Działanie
Ja naprawdę dużego problemu z poceniem nie mam, chociaż na egzaminy to biorę tylko sprawdzone sztuki. Ten wzięłam dezodorant, by jedynie neutralizował zapach. I czy on w ogóle coś robił? Psiknięcie jedno to za mało, psikałam 3 razy, ale wtedy ściekała po mnie woda, która bardziej przypominała klej bo okropnie się do mnie kleiła. Dodatkowo myślałam, że mogę mu ufać, ale gdzie tam, zero robienia czegokolwiek. Sytuacje stresowe, niestresowe pociłam się, a on ja bym powiedział, że powodował większe pocenie się. Jedyne jego zalety to zapach (ale już nie trwałość zapachu) oraz wydajność !

ocena? 1/6 (za ten zapach)

Na prawdę nie polecam wam tego bubla. Niby wielkie pieniądze to nie są, ale ja żałuję, że kupiłam takiego gniota, bubla czy jak go tam nazwiecie! Stanowczo odradzam!

A może jednak, któraś go używała i u niej się sprawdził? Bo ja niestety, ale używam go z Dove, byle zużyć...

niedziela, 23 lutego 2014

Lekki post o niczym, czyli ostatnie nowości.

Niestety choroba mnie nie odstępuje ani na krok, dlatego dzisiaj postanowiłam pokazać moje ostatnie zakupy i przyszyłki. Nazbierało się ich trochę, więc wolę to tak pokazać w mniejszej ilości niż potem tasiemca : ) Jak widzicie co raz mniej kupuję! Jestem na dobrej drodze zaoszczędzenia pieniędzy na rozpustę kosmetyczną - kwietniowe targi kosmetyczne!
No to zaczynamy!

Na fb wam wspomniałam, że przez przypadek kupiłam kolejną paletę sleek, padło na Ultra Matte Darks. KOCHAM JĄ! Ta zieleń jest genialna i zakup Garden of Eden jest już pewny. Zakochana w zieleniach na wiosnę!

A tutaj wygrana na fanpage'u Sylveco. Słyszałam o tym kremie, wiele dobrego - dlatego jestem mega ciekawa jego działania! A dodatkowo dostałam po dwie próbki ich kremów, no zobaczymy, czy zostaniemy ze sobą na dłużej : )

Wycieczka do Hebe, poskutkowała lakierem z limitki Me&My Ice cream na przecenie za 3,99 ! oraz zmywaczem do paznokci o zapachu truskawek (nie czuję ich ...)
 Rimmel, Maskara Sexy Curves - w końcu się na nią zdecydowałam, weszłam do natury po tą nową maskarę z Rimmel, ale niestety minęła promocja i patrzę, a tą wycofują i kosztowała mnie 15 złotych. Szkoda, że ją wycofują, bo spisuje się naprawdę dobrze!
 Takie o zwykłe zmywacze do paznokci, szkoda, że jak je zamawiałam to nie wiedziałam, że mają aceton. Ale nie skreślam, zobaczymy!
 Do zmywaczy dorzuciłam ozdoby do paznokci, jest ich tam chyba z 20 woreczków, więc mam co robić : )
 Jajeczko RT - to zakup przemyślany! Chciałam zobaczyć jak sprawuje się taki cud technologii i czy zastąpi moje ręce.
 A ten olejek to prezent ze spotkania z Natur Sybericą. Na prawdę nie macie pojęcia jak genialny skład ma ten olejek do masażu (mocno rozgrzewający). Ja go chcę wykorzystać do skalpu, by przyspieszyć wzrost włosów, bo czuję że mogą mi po nim wystrzelić na długości! Dodatkowo z NS zamówiłam xx sztuk próbek, więc będę miała co testować! Bo próbki są ogromne i jest ich masa! (Kremu do twarzy mam więcej niż jedno opakowanie!)

I tak prezentują się nowości ostatnich tygodni. Interesuje was coś i chciałybyście usłyszeć? A może miałyście coś z powyższych produktów i jak wam się sprawują?

A teraz lecę do łóżka się wykurować, a jutro do lekarza, bo jak długo można się dusić?!
A jeśli chcecie być na bieżąco to zapraszam na facebooka  : ) <KLIK>

sobota, 22 lutego 2014

Lakierowo mi - Golden Rose Rich Color nr 38

Dzisiaj tak lakierowo. Lakier o którym wam dzisiaj napiszę fotografowałam dla was 3 dni. A czemu? Bo żadnym cudem nie dało się uzyskać tego koloru co trzeba.
A jeśli chcecie się dowiedzieć coś o tym "niefotogenicznym" lakierze, ale za to ślicznym w rzeczywistości to zapraszam : )
 Lakier ma wykończenie kremowe i wspaniale się błyszczy! Dodatkowo po wyschnięciu jest bardzo podobny fakturą do żelowych paznokci - dzięki czemu skradł mi serce!
 Trwałość lakieru to ok 4 dni, ale nie spodziewam się, że kiedykolwiek cokolwiek będzie w stanie wytrzymać całe dni w lateksowych rękawiczkach i trzymać się dłużej. 4 dni to i tak dobrze! A dodatkowo nie mam żadnych problemów, by go zmyć - kolejny plus!
 Schnąłby zapewne standardowo ok 10/15 minut, ale użyłam Rapidry z OPI, dlatego tu nie powiem jak wysycha samotnie : )
  Nie zabarwił płytki - za co mu bardzo dziękuje! Bo niestety zrobiłam błąd i na jeden palec na ten lakier dałam lakie z Miss Sporty i mi tak zabarwił się paznokieć na niebiesko, że aż zbladłam !
 Na zdjęciach w świetle dziennym lakier wychodzi tak smerfiaśnie! I nie widać tu jakichś fioletów na pazurku, ale po 3 dniach wpadłam na genialny plan - zdjęcie takie jak zwykłe, przy lampie i komputerze!
 I o to efekt! Pokazała się fioletowa natura tego lakieru - dlatego oczyma wyobraźni połączcie kolor smerfiaśny i ten fioletowy poniżej i wychodzi mój zimowy lakier, który na prawdę mi się spodobał!
 Ten lakier z tej serii jest już moim drugim i naprawdę jestem wdzięczna Golden Rose za ten wygodny pędzelek! Jest płaski i dosyć szeroki, dzięki czemu obyło się malowanie bez większych problemów!
 Za lakier zapłaciłam 5,99 w swojej drogerii, ale znajdziecie te lakiery za ok 7 złotych na wyspach Golden Rose i w sklepach obsługujących markę. A za 10,5 ml lakieru, który świetnie się trzyma i wygląda naprawdę cudownie to jest niewiele : )
A wy znacie tego pana? Podoba wam się? A może macie innych ulubieńców z tej serii i wiecie, że muszę go mieć w zbiorach?

piątek, 21 lutego 2014

Eveline, Argan+Keratin, szampon 8w1

Wybaczcie moją nieobecność ostatnio, ale byłam chora i nie miałam siły nawet włączyć komputera, a co dopiero jeszcze pisać notkę. Dzisiaj naładowana pozytywną energią (ZDAŁAM GENETYKĘ MOLEKULARNĄ) postanowiłam napisać o szamponie, który mnie zdziwił. Już od dłuższego czasu nie myłam włosów takimi wynalazkami. Miałam barwę do oczyszczania, a delikatny szampon na co dzień. Jednak dostałam ten szampon to jak go mam to muszę zużyć pomyślałam. Negatywnie nastawiona, że przesuszy  mi końcówki, że spowoduje szybsze przetłuszczanie - zaczęłam go używać po to by zużyć no i zaskoczenie!

Opakowanie
Tu moje małe zdziwienie, bo buteleczka jest malutka! Wykonana z dość twardego plastiku. Na niekorzyść trzeba dodać, że jest nieprzeźroczysta i nawet pod światło nie zobaczymy ile nam zostało jeszcze produktu. Otwór jest dosyć duży, dzięki czemu nie ma problemów przy próbie wydobycia szamponu.
W sklepie szukajcie kartonika, ponieważ początkowo jest zapakowany w kartonowe pudełeczko. 
Dodatkowo muszę powiedzieć, że ta złota nalepka bardzo mi się podoba, a całość wygląda całkiem elegancko!

Skład
Nie zaliczyłabym tego szamponu do delikatny przez obecność SLS. Natomiast skład mamy bogaty, ponieważ całkiem wysoko mamy olej arganowy, ekstrakt z korzenia łopianu, hydrolizowana keratyna, panthenol, wyciąg ze skrzypu polnego, wyciąg z pokrzywy, hydrolizowany jedwab, wyciąg z trawy tygrysiej. I czytając sam ten skład pomyślałabym, że to obciąży moje włosy i spowoduje ich szybsze przetłuszczanie (na pewno tak będzie w przypadku delikatnych, cienkich, prostych włosów)

Obietnice producenta - w które nie wierzę oraz mam uczulenie na te wszystkie kosmetyki milion w jednym.

 Zapach
Jest dość intensywny, słodki i trochę męczący dla niektórych. Zostaje na włosach, jeśli użyjemy odżywkę o delikatnym zapachu. Ale dla mnie jest całkiem przyjemny.

Konsystencja, wydajność
Tutaj niestety duży minus. Szampon ma konsystencję galaretki, dlatego chwała producentom za dość duży otwór, przez który kosmetyk wydobywa się jak na razie bez problemowo. Używam tego szamponu już ok miesiąc co drugie mycie i wydaje mi się, że zostało go niewiele. Oprócz tego, że ma konsystencję galaretki, przy wydajności trzeba powiedzieć, że niestety ale - by zmyć jakikolwiek olej trzeba nim umyć włosy dwa razy.

Dostępność, cena
Za 150ml zapłacimy ok 13 złotych. Szampon dostępny w większości drogerii

Działanie
Byłam negatywnie nastawiona do tego szamponu, ale używając go zauważyłam, że moje włosy go lubią. Stają się miękksze i jeszcze bardziej błyszczące. Nie puszą się, a dodatkowo szampon nie powoduje, że się plączą! Nie spowodował szybszego przetłuszczania, a na dodatek trochę ratuje włosy po użyciu pewnej maski, którą chciałabym wam w końcu przedstawić, ale co użycie zmieniam o niej zdanie : )
Podsumowując: szampon myje, dobrze się pieni, pozostawia włosy delikatne w dotyku, a na dodatek nie wysusza skóry głowy oraz końcówek. Jednak taka mała pojemność za tą cenę nie jest dla mnie do przyjęcia i jednak chyba się nie spotkamy drugi raz. Do odżywiania włosów preferuję maski i odżywki.
Szampon oceniam na 4/6 punktów, odjęłam punkty za cenę w stosunku do pojemności, konsystencję oraz wydajność(gdzie nawala konsystencja oraz potrzeba dwukrotnego mycia). No i nie wierzmy, że szampon odbuduje nam włosy co to to nie.

A wy co sądzicie o tym wynalazku? Próbowała go któraś z was?

PS Produkt otrzymany od Eveline, jednak nie zmieniło to w jakikolwiek sposób mojej recenzji : )




piątek, 14 lutego 2014

Drugie pudełko pinkjoy

Jak wiecie zakochałam się w pudełku pinkjoy, za podejście i za to, że dziewczyny naprawdę pokazują nam nieznane kosmetyki w Polsce + wizja, że poznam kosmetyki z innych krajów mnie bardzo cieszy.
Dzisiaj po długim oczekiwaniu (które dla mojego portfela jest bardzo dobre) odebrałam drugie pudełeczko, które miało być reedycją pierwszej kampanii rosyjskiej. W pudełku miało się znaleźć 2-3 kosmetyki najlepsze z poprzedniego i jakieś nowe. Wiedziałam, że będzie to na pewno odżywka, więc ZAMÓWIŁAM.
Dziś znów trochę śliny poleci do pudełeczka, bo oprócz odżywki i peelingu, otrzymałam krem-korektor oraz żelo-pianka do mycia twarzy : ) Obu kosmetyków jestem bardzo ciekawa! Chociaż mam małe zapasy kremów do twarzy, no ale co mi tam : )

Dziewczyny, które wymyśliły pinkjoy wzięły do serca uwagę, że pudełka mogłyby być lepsze i faktycznie są mocniejsze :) ALE NADAL RÓŻOWE! <3  Ja najbardziej chciałam to ciemne, no ale dostałam jaśniejszy kolor (tak tylko marudziłam w komentarzach, więc no : p )
Warianty w środku niczym się nie różniły od siebie. Na pudełeczku słodkie serduszko jest naklejone, to naprawdę uroczy akcent.


W środku jak ostatnio zapakowane kosmetyki w różową bibułę, a do tego zaklejone skrzydełkami aniołka! No i karteczka cóż to mamy w środku.

 O to i moje maleństwa (przed zobaczeniem co jest w środku nie czytałam! Bo to niespodzianka!
No i tadaaam!
 Moja mała gromadka przedstawia się tak <3

 I lecimy po kolei!

Odżywka piwo i pszenica
 Krem-korektor do twarzy - jest go bardzo ciekawa, cóż to za cudak!
 Znany już peeling do twarzy
Oraz ostatni pełnowymiarowy to żelo-pianka do twarzy. Jej też jestem bardzo ciekawa jak będzie działała i dziś już idzie w obroty : )


Jak wam się podoba zawartość pudełeczka? Która z was zamówiła je? Łapka do góry! A może też chcecie recenzję, któregoś z produktów?