środa, 28 sierpnia 2013

Nowości wakacyjne - cz.1

Dziś odebralam swoją piątą paletę ze sleeka dlatego mogę wam już pokazać moje wakacyjne nabytki.
Nigdy się jakoś specjalnie nie malowałam, oprócz mascary, podkładu i czarnej kredki, ale im więcej blogów czytam tym więcej zapragnęłam mieć. Moja kolekcja szminek do połowy lipca składała się z 5 szminek w tym większość czerwieni (jeden fiolet). A kolekcja cieni to było kilka cieni w neutralnych kolorach + cień z mysecret, który wam pokazywałam w poście zakupowym.

Dzisiaj pokażę wam moje nowe produkty do oczu i róże, które ostatnimi czasy zakupiłam.

Na początku przedstawię wam skrzyneczkę marionnaud - atlantic.

W środku znajdują się 72 cienie, 48 szminek i błyszczyków oraz 12 róży/bronzerów. Kupiłam ją ze względu na te cienie, ponieważ chciałam poeksperymentować z kolorami,

 ale jednak to ostatnia półka mnie rozkochała... Róże są genialne, mocno napigmentowane i trzymają się na buzi cały dzień. Niektórymi kolorami można sobie zrobić krzywdę, ale trochę wprawy i wpadamy po uszy.


Najmniej przydatne są błyszczyki i pomadki... Błyszczyki są tak mało wydajne, ze wystarczają na góra 3 razy, a pomadki są twarde i nie widać ich na ustach...


Moje 5 miłości, czyli palety ze sleek'a. Kocham je miłością bezgraniczną, kolejne dwie będą u mnie w okolicy końca września <3

Sleek sunset - najlepsza!


Sleek Sparkle 2 - obłędna i kocham w niej wszystkie kolory. Jest idealna na wieczór


Sleek monaco - to była moja pierwsza paletka, myślałam, że jest obłędna, ale niektóre kolory tak słabo napigmentowane :c


Sleek Sparkle - cień twinkle mi umarł...( a zdjęcie macie z bonusem - w folii odbicie jedynej rzeczy, która robi w moim domu zdjęcia - tablet


Sleek good girl - czy się polubimy? - niestety 3 cienie uszkodziły się, ale takie życie :c


Paleta do brwi ess haute def - nie znam tej firmy, ale kupiłam przy okazji kupowania palety cieni ze skinfood. Nie wiem jak moje brwi, żyły bez tej palety, będzie mi okropnie smutno jak się skończy.


Mini paleta cieni skinfood - kocham te cienie, pigmentacja świetna, długo się utrzymują na powiekach, a złoto jest cudowne, ta paletka będzie mocno eksploatowana w trakcie roku akademickiego.



Dwa cienie w kremie z essence,były po 1,99 więc żal było nie kupić 
Jeden to stay all day w kolorze stars&stories(piękny srebrny cień), a drugi to cień z limitki circus w kolorze 03 sparkling acrobat (grafit, który będzie idealnie się sprawował na wyjścia)


Eyeliner catrice (it's mambo)- kosztował mnie 2,99 musiałam przecież wziąć i powiem wam, że zaraz po eyelinerze z chanel jest najbardziej trwały jaki miałam. Poprostu nie do zdarcia! 

Mascara catrice lash plus - kolejna zdobycz z natury za 2,99 - super wow nie ma, ale fajny taki dzienniak.

Brokatowy eyeliner essence z limitki the twilight- myślę, ze sie kiedyś polubimy : )


A raz czas na róże (jeden pokażę wam w następnej notce)

 bell, skin2skin - i to chyba był numer 2. Kocham go, jest idealny krzywdy nie da się nim sobie zrobić. Poprostu jest cudowny taki zgaszony róż. Zastanawiam się czy nie dokupić zapasu!


Eseence, limitka the twilight - czerwień przełamana brązem, mocno napigmentowany, w łatwy sposób można się skrzywdzić, ale za 5,99 musiałam wziąć, prawda?


Uff to koniec 1 części mojego wakacyjnego haulu zakupowego. Przed wami jeszcze kilka takich postów, bo same mazidła do ust muszę podzielić na co najmniej 2 posty : )

PS podoba wam się nowy wygląd bloga? : )

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Moje włosy - jak się zmieniły?

Na samym początku, gdy zaczynałam pisałam o tym czemu postanowiłam prowadzić bloga. Napisałam też, że wszystko zaczęło się od ścięcia włosów naprawdę drastycznie. Tą zmianę zachowam na kiedy indziej : )

9 marca ściełam swoje włosy o jakieś 30 cm,  a może 20. Po zmyciu wszelkich silikonów, które zaaplikował mi fryzjer (który też wyprostował mi włosy - ostatnie  moje spotkanie z tym urządzeniem ) załamałam się jeszcze bardziej. Włosy wyglądały tragicznie, powywijane  w każdą stronę, szare i matowe.
Wtedy zrobiłam zdjęcia, ale są słabej jakości, no ale pokażę.


Widzicie, że były hmmm okropne... Chodziłam w bandanach, bo ich nie lubiłam..

A tu jakieś 2 tygodnie po ścięciu - włosy jakieś 10 minut po czesaniu...

Na tym ostatnim zdjęciu widać idealnie w jakim stanie były moje włosy - TRAGEDIA.

Potem zaczęłam olejować włosy, nakładać maski i cuda nie widy. Szampony bez SLS i nakładać odżywki. Stosowałam wcierki, a czasem nawet płukanki. I wiem, że moim włosom dalej brakuje do ideału, ale widzę po raz pierwszy od dawna jak niesamowicie się błyszczą, jak dobrze się układają. I jedno co muszę zrobić to wyrównać włosy no i tym samym podciąć końcówki , ale tylko z przodu bo z tyłu mam je zdrowe (a przynajmniej tak mi się zdaje).
Oto ja : )




Na tych zdjęciach da się dostrzec błysk, włosy są o wiele zdrowsze niż były.
I jeśli kiedykolwiek ktoś by się mnie spytał po co mi to?
To odpowiem, że po to by wyjść na ulicę nie muszą sterczeć przed lustrem układając fryzury.
I oczywiście moje włosy nadal mają humorki - puszą się , wywijają przy skroniach
Ale wiem, że im dłużej tym będą one lepsze. 
Po 5 miesiącach od podcięcia, a 4 miesiącach świadomej pielęgnacji widzę, że te babranie się w olejach i maskach przynosi nagrodę.

A wam jak podoba się zmiana? widzicie chociaż trochę różnicę?

piątek, 16 sierpnia 2013

Aloesowe cudo na głowie, czyli maska Naturvita

Dziś recenzja, o którą kiedyś jedna z was prosiła. O to i ona.

Opakowanie
Najlepsze z jakim spotkałam się wśród masek. Okrągły słoiczek z otwieranym wieczkiem, wygodnie się z niego korzysta. Na razie się nie psuje i nadal z łatwością można otworzyć.


Opis producenta

Skład
Ja jestem pod ogromnym wrażeniem tego składu, na 3 miejscu już ekstrakt z aloesu, a na 5 już z jałowca ekstrakt, który pomaga przy przetłuszczających się włosach. Znajdziemy też panthenol w składzie.
Skład pełen emolientów. Jestem na tak.

Działanie
Moje włosy ją kochają, ale muszę ją stosować max raz na tydzień. Świetnie nawilża, obciąża włosy. Po niej włosy mi się tak wspaniale błyszczą jak nigdy, a na dodatek są takie mięciutkie. Niestety czasem włosy po niej są tak przyklapnięte, że kolejnego dnia trzeba je znów umyć, bo wyglądają na przetłuszczone. Ale i tak na pewno jej nie zabraknie w mojej łazience już nigdy. 


Konsystencja, zapach, wydajność
Maska ma konsystencji takiej leciutkiej pianki, co jest niespotykane wśród innych, dlatego starcza na bardzo długo (wyżej widzicie, ze mam jej bardzo dużo nadal, mimo że używam jej sporo i nigdy nie oszczędzam). Zapach ma bardzo specyficzny taka słodka trawa, bardzo intensywna, a zapach zostaje na włosach nawet po umyciu szamponem (ten zapach połączony z odzywką Alterra Granat to mój ulubiony)

Cena i dostępność
Cena nie jest za duża, bo to 23 złote za 300 ml, chociaż w porównaniu z Kallosem, jest różnica : ) 
Maskę kupimy tylko w Naturze (w Galerii Kazimierz jest ich dużo, więc jakbyście nie mogły znaleźć w Krakowie to ta na pewno jest)

Wniosek
Jest to jedna z moich ulubionych masek do włosów, dlatego myślę, że będę do niej wracać. To co ona robi z moimi włosami jest warte wszystkiego. Ale też jestem ciekawa jej niebieskiej siostry, która ma również dobre opinie. 

I jak spróbujecie? : ) 
PS. nowości jak się zrobią zdjęcia to dodam, ale przyznaje jest ich tak dużo nie ogarniam. 

środa, 14 sierpnia 2013

Spóźniony projekt denko czerwiec i lipiec

Praca mnie zawaliła i brak mi było sił, wyjazd z Krakowa spowodował, że nie miałam jak umieścić wcześniej projektu denko. Dlatego chyba jako ostatnia pokażę co zużyłam w ciągu ostatnich 2 miesiącach. I wyprzedzając wasze pytania: tak mieszkam sama, nikomu nie podkradam pustych opakowań : )
Tak o to zaczynamy.
Zacznijmy od czerwca (tu rzeczy zmieściły się a jednym zdjęciu)
(Trochę tego, no nie? )

Adidas pure lightness - dezodorant, cudownie pachniał. Może kiedyś do niego wrócę.

Odżywka Jantar - kocham ją! Moje włosy po niej o jeden dzień dłużej wymagają umycia, szybciej rosną. Kolejna czeka na swoją kolej : )

Ziaja, Krem do rąk z panthenolem - bubel nad bublami, nic nie robi niestety...


Nivea, żel do twarzy 3 w 1 - stosowałam go tylko jako żel, to moje drugie opakowanie, lubię od czasu do czasu. Ale rezygnuję z żeli do twarzy (no chyba, że czasem kupię sobie z Nivei żel termo <3)

Blend-a-med, pasta do zębów Expert - pasta jak pasta, nie kupię jej więcej, bo mam swój ideał.

Operol, pomadka ochronna do ust zapach Mango - uwielbiam! Była cudowna, dlatego kupiłam wszystkie zapachy, niestety Malina jest okropna : c

Zmywacz do paznokci - beznadziejny, mało wydajny. Nie kupię!

Lancome, mleczko do demakijażu Galateis Clarte - na pewno za taką cenę nie jest wart, ale nie jest zły, taki przeciętniak. Zresztą za jakiś czas zrobię rozdanie i mam dla was jedno takie : )

Dezodorant, Pret-a-porter - OKROPNY, wykorzystałam jako odświeżacz powietrza i do zabijania komarów i muszek owocówek.


BeBeuty, sól do kąpieli rozgrzewająca - Kolejna rzecz z serii KOCHAM, mam kolejną w swojej magicznej szafce.
Original Source, Lemon&Tea Tree - zapach cudowny, orzeźwiający, dzięki niemu łazienka tak cudownie pachniała. Mył i to tyle z działania. Kiedyś zapewne skuszę się na inne zapachy : )
Dove, kremowy żel pod prysznic - Nie wiem, które to już opakowanie, ale lubię do niego wracać. Zapach cudowny, nie wysusza. MEGA wydajny. Kolejny czeka w zapasach : )


Eveline, Balsam do ciała z kwasem Hialurynowym - pisałam o nim recenzję, nie będę się powtarzać jest po prostu ok.

Green Pharmacy, krem do stóp - kwasy AHA, olejek cydrowy - taki pachnący leśnie krem. Nic specjalnego

Garnier, Balsam opalizujący - okropnie śmierdział, ale ładną opaleniznę miałam dzięki niemu. Nie kupię więcej, bo ten zapach był nie do wytrzymania dla mnie jak i dla otoczenia.

Calcium Pantheonicum - nie pierwsze nie ostatnie, na razie robię sobie przerwę od niego, ale wrócę
żel pod prysznic z hotelu - ładny zapach, myje nic poza tym
Avon, eyeliner fioletowy i złoty - wyrzutki, jak jeszcze złotym dało się coś zrobić - np pomalowałam nim usta na dzień maturzysty, bo przebrałam się za złoto, tak fiolet był jeszcze gorszy. Wyrzucam, bo a)po terminie zapewne, b) nie używam
(?), eyeliner - nie wiem co to za firma, ale lubiłam go - kupiłam go w rossmanie, nie miał pędzelka, a taki patyczek? Gdybym wiedziała co to za jeden zapewne kiedyś bym do niego wróciła
sensique, lakier do paznokci - kupiony milion lat temu, niestety po tylu latach zeschnął się. Nie pamiętam czy był fajny, chociaż szczerze w to wątpię, bo nienawidzę brokatu.
(?), cień do powiek - pamiętam był to kolor duo, ale uległ milion lat temu wypadkowi, nie mogłam się z nim rozstać, bo taki ładny złoty w nim był, ale no wyrzucam zrobiłam miejsce dla nowych. Po wyrzuceniu pocieszyłam się kupując 4 palety : p

Maseczka Ziaja, Anty stres - pięknie pachniała, cudowna jak wszystkie z Ziaji, na pewno wróci.
Dermaglin, maseczka odświeżająca - trochę mnie zaczerwieniła, ale szybko przeszło, szkoda, że ją z rossmana wycofali : c
Soraya, maseczka drożdżowa - nie wiem skąd te pozytywne opinie na wizażu, nie polubiłyśmy się ani trochę. Okropnie się zmywała, śmierdziała i NIC nie robiła : c
Rival de Loop, maseczka z miodem i migdałami oraz maseczka z koenzymem Q - nic nie robiły, fajnie pachniały, ale za to gdy dodałam do nich spirulinę i ekstrakt z truskawki czyniły cuda.
Siarkowa moc, maseczka - PRZEPIĘKNIE PACHNIAŁA, nie była jakaś zła, szału nie robiła również. ALE TEN SAM ZAPACH POMARAŃCZY! 
Perfecta, maseczka oczyszczająca - kolejna z magicznym zapachem, wystarczyła mi na 3 razy, kupiłam ponownie cały zapas : )


Próbka pasty Colgate Sensitive Pro-Relief - mi się wydawało, że nie do końca myje zęby, nie kupię jej na pewno.
La Roche Posay, Effeclar - wystarczył na jeden raz, więc nie ocenię go, ale nie wysuszył twarzy, więc jest dobrze!
Love me Green, Krem na dzień - na dzień za tłusty, więc użyłam go na noc, ślicznie pachniał. Jak pisałam wcześniej dzięki moim siostrom miałam tych próbek więcej, dlatego mogę powiedzieć, że nie powalił na kolana
Love me Green, Krem na noc - dobry krem na noc i może bym go kupiła, gdyby nie fakt, że rezygnuję z kremów na rzecz olejów
Love me Green, Krem do rąk - ładnie pachnie, nic nie robi. Nie zaprzyjaźniliśmy się
Love me Green, Peeling do twarzy - Peeling to za mocno powiedziane, fajny płyn do twarzy, z małą ilością drobniutkich drobinek (masujących, nie peelingujących)
Kolastyna, Restore 60+ - użyłam pod oczy, bo moje zmarszczki tam są okropne, ale niestety nawet ich nie maskował..


Avon, Anew balsam - po próbce rzadko kiedy możemy powiedzieć, że coś działa, czy nie. Na pewno nie stwierdzimy tego po kremie wyszczuplającym do ciała. A w szczególności nie powiemy tego wtedy, gdy taki balsam nie starczy nam nawet na jedną nogę.

Duet Perfecta, SPA dla stóp - szału nie robił, ale ładnie pachniał : )

Duet Perfecta, Spa dla dłoni - tak samo jak ten powyżej.


Uff dobrze, skończyliśmy czerwiec. Teraz czas na lipiec. I niestety tu się kosmetyki na zbiorcze zdjęcie nie załapały, bo po prostu jest ich za dużo!


seyo, żel pod prysznic Avocado&Gruszka - kocham ten zapach, naprawdę ja od żelu oczekuje tylko tego, żeby ładnie pachniał, a ten jest cudowny i wystarczył na miesiąc użytkowania, a brałam prysznic nawet i 5 razy dziennie

BeBeauty, sól ujędrniająca - śliczny zapach, niska cena, naprawdę polecam te biedronkowe cuda!

hotelowy balsam do ciała - to moje ostatnie opakowanie, które mnie zaczęło uczulać, niestety...

Eveline, serum wyszczuplające 4D - pisałam o nim  : )

Garnier, regenerujące mleczko do ciała - jedyna próbka jaką kiedykolwiek w Super Pharm dostałam, przy pierwszych zakupach kiedykolwiek kosmetycznych zaraz jak się przeprowadziłam do Krakowa

Farmona, tuti frutti peeling do ciała, jeżynowy - CUDO  w małej buteleczce. 


Timotei, szampon perfekcyjne loki - zużywam moje stare szampony i to chyba jedyny, który lubiłam. Jak miałam długie (i zniszczone) włosy to był jedyny, który nie pogarszał sytuacji. Moje siostry, które są bardziej kręcone niż ja kiedykolwiek też go lubiły z tego co pamiętam

Dove, serum odbudowywujące na noc - nie używałam go nigdy, potem stosowałam razem z olejem i w takiej formie mogę polecić, bo bez oleju nic nie dawał

Biosilk, jedwabna odżywka - nie lubiłam i musiałam się z nią męczyć. Na długie włosy (jak miałam) dawałam na suche włosy i nie spłukiwałam). Potem jak je ściełam dawałam na końcówki i spłukiwałam. Całe szczęście nie da się z niej już nic wycisnąć - A NIC na siłę : )

Joanna, Serum Arganowe - stosowałam tylko na końcówki i wystarczyło na 2 miesiące - bardzo mało wydajne. Nie wrócę do niego, bo lepszym rozwiązaniem jest olej z pestek śliwek.


Iwostin, krem do rąk SPF 10 - jak to mówią dzieci z tego związku nie będzie. Przeciętniak, chociaż tyle że nie zostawiał tej okropnej powłoczki na rękach.

BeBeauty, peeling do stóp - cieszę się, że kosztował coś ok.3/4 złotych, bo szału nie robił, nie kupię go już. Drobinki duże i dużo ich było, ale to taki wydatek co prawda nieduży, ale niepotrzebny..

n36, dezodorant do stóp - dostałam do kremu z tej firmy, niestety po jednym użyciu zepsuł się aerozol..

Dove, antyperspirant gofresh - za sam zapach ubóstwiam, za działanie lubię, zresztą jak wszystkie z Dove : )


clinomyn, pasta dla palących - mój hit, ulubiona pasta, której nie zamieniłabym na nic więcej. Nie palę, ale niestety mam przebarwienia od ciągłego picia kawy i herbaty. Ta pasta wybiela moje zęby jak u dentysty. Naprawdę polecam!

dentica, płyn do jamy ustnej - płyn jak płyn, na pewno od Listerene nie jest lepszy, albo przynajmniej mi się wydaje, że skoro tak nie mrozi w ustach to nie działa


sensique, puder matujący - zaraz po pudrze z Sephory to mój ulubieniec, idealnie matuje. Mało wydajny (bo tylko miesiąc), ale w takiej cenie to można sobie pozwolić. Ja jako jasnolica naprawdę go polecam i mam już kolejny w zapasie.

Himalaya, krem antyseptyczny - moje KWC, idealny, przyjemny skład, dzięki niemu wszystko lepiej się goi, kolejny w zapasie : )

zsk, organiczny olej avocado - olej avocado niestety do moich włosów nie pasuje - teraz to wiem. Tzn nie robił krzywdy, po prostu coś tam robił, ale mało widocznie

Garnier, żel do mycia twarzy Fruit Energy - lubiłam go, świetnie pachniał, mył, może trochę wysuszał, ale i tak używałam kremu więc nie przeszkadzało to

Alterra, krem nawilżający z aloesem - jest wspaniały! Jeśli nie spodoba mi się pielęgnacja samymi olejami (którą zacznę jak tylko wszystkie kremy zużyję) to będę używała tylko tego.

Alterra, krem przeciwzmarszczkowy z różą na dzień - kupiłam go w szale -40%  w Rossmanie, wzięłam go w biegu, niestety nie zauważyłam, że jest 2 miesiące po terminie... Nieładnie tak ze strony pracowników.

BeBeuty, żel micelarny - idealny! Do demakijażu, mycia twarzy. Nie wiem, czy go wycofali czy co, ale niestety nie mogę go znaleźć już w Biedronce... Naprawdę jeśli, któraś z was nie próbowała, a go zobaczy bierzcie! 


Babydream, chusteczki nawilżone - lubiłam je jako pierwszy krok w demakijażu, ale ich siostry z aloesem są milion razy lepsze

Tesco, płatki kosmetyczne - naprawdę je polubiłam, tanie, a dobre!

Cleanic, płatki kosmetyczne - są świetne, nie puszą się, wsiąkają kosmetyk.


Bielenda, Maseczka oczyszczająca&nawilżająca limonka&ogórek - jak jeszcze tą oczyszczającą zniosłabym, tak ta nawilżająca jest tragiczna, nie kupię więcej

Escada, delicate notes - śliczny, słodki, lekki zapach

Bielenda, Pożegnanie z Afryką, szampon z glinką ghassoul - kupiłam jedną saszetkę w rossmanie na cena na do widzenia i co? CZEMU TYLKO JEDNĄ?! Kocham go jest cudowny, nieważne że ma SLS, jest poprostu cudowny, jak go użyłam to skóra głowy nie przetłuszczała mi się nawet po 4 dniu (co normalnie ja muszę myć co drugi dzień). Pięknie pachniał, świetnie działał. Jego jedyny minus to to, że go nigdzie nie ma. Jeśli dziewczyny macie do niego dostęp piszcie CHĘTNIE KUPIE!

Love me Green, próbki - o nich już pisałam. Tylko o balsamach nic nie pisałam, bo nawet jeśli miałam 3 próbki to i tak nie wystarczy, żeby cokolwiek o nich napisać. Ale ładnie pachną i chętnie bym takie zakupiła.

Efektima, maseczka oczyszczająca - bardzo fajna maseczka, na pewno kiedyś jeszcze wskoczy do mojego koszyczka

Ziaja, maska regenerująca - tak jak jej poprzedniczka, pięknie pachnie, naprawdę regeneruje. Cud maseczka za śmieszne pieniądze.

Soraya, maseczka drożdżowa - o niej wyżej było : )

Soraya, maseczka liftingująca - chyba maziaja nic nie robiąca. Naprawdę są złe i gorsze maseczki. Ale ta dostaje nagrodę za pierwsze miejsce w bublach maseczkowych.

I tak o to zakończyłam swojego tasiemca z denkiem z dwóch miesięcy. Łącznie zużyłam 35 kosmetyków pielęgnacyjnych + 1 wyrzutek. 6 kosmetyków kolorowych (2 zużyte + 4 wyrzutki).
A ponadto milion saszetek.
Jesteście dumne?

PS. jeśli myślicie, że to był długi post, to ja chyba podzielę nowości na jakieś 7 osobnych postów : )

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Testuję z maliną: Eveline, luksusowy balsam do ciała odżywczo-energizujący z bioOlejkiem Arganowym




Po tak długiej przerwie w końcu mogę was przeprosić za nieobecność, ale tak jak wam pisałam byłam w szpitalu i nie mogłam nadużywać komputera po wyjściu.
Dzisiaj wam zrecenzuje jeden z balsamów (już ostatni), który dostałam z Malinowego Klubu.
Jeśli jesteście zainteresowane, czym mnie ten balsam urzekł to zapraszam do lektury


Opakowanie
Napiszę to samo co w przypadku wersji z kwasem hialuronowym.
wygodna butla z niezacinającą się pompką. Z jednej strony butelka półokrągła, z drugiej płaska. Jedyny minus to to, że musiałam rozcinać butelkę, bo kosmetyku zostało tam jeszcze na 2 dni .

Skład
Jest wspaniały. Zaraz po wodzie po kolei - olej sojowy, mocznik, gliceryna, olejek arganowy. Naprawdę o wiele gorsze składy mają kremy do twarzy. Parafiny nie ma jak w tym drugim. 

Opis producenta

Działanie
Zaczęłam go stosować, gdy zaczęło być ciepło i używałam go tylko na noc, ewentualnie trochę na ręce i łydki. Skóra była przyjemnie nawilżona na jakiś czas, niedługo ale zawsze! na lato idealnie

Konsystencja, zapach
Konsystencja lekka, szybko się wchłania, nie zostawia żadnej powłoczki na ciele. No cudo!
Zapach cytrusowy! Moja miłość zapachowa. Ja wyczuwam pomarańczę z mandarynką. Dla samego zapachu jest to mój numer jeden zaraz za moim dziwnie pachnącym ulubieńcem, o którym wkrótce napiszę.


Cena
Już wypatrzyłam go w rossmanie i cena była to ok. 17 złotych za butelkę. Dla mnie bomba!

Wydajność
Jego tak regularnie nie stosowałam jak tego z kwasem hialurynowym, ale wystarczył mi na ok 2 tygodnie, resztę zostawiłam sobie na później (tak wiem nie mogę zostawiać, bo nie zużyję)



Wniosek
Balsam ten ma wspaniały skład, świetna konsystencja, idealny na lato. Cudowny zapach. Cena też dobra
Mam skórę naprawdę czasami przesuszoną, a poradził sobie z nią. I podkreślam, ze jest tylko jeden balsam, który u mnie się sprawdza lepiej od tego. Myślę, że wrócę do niego jak skończę swoje zapasy mazidłowe 

Ocena to 4,5/5 (bo 5 miałby tylko ideał)

Zachęciłam was chociaż trochę do zakupu? Na pewno jeszcze kiedyś go kupię, chyba że mania na próbowanie nowości mi na to nie pozwoli 

P.S. jestem teraz po za krakowem dlatego recenzja maski aloesowej z Natury ukaże sie dopiero jak wrócę. 
A jutro paznokciowo - włosowy post - czyli co mi pomogło z moimi rozdwajającymi się paznokciami, które jak trochę rosły to się łamały.