wtorek, 24 grudnia 2013

Wesołych świąt!


Wraz z moim koteczkiem życzę wam zdrowia i szczęścia!
Kosmetykoholiczkom, życzę dużo kosmetyków oraz uporania się z jakże cudownym uzależnieniem. : )
Bawcie się ładnie, ja postaram się wam pokazać jutro 6 moich miłości, które moj santa cat przyniósł mi pod choinkę : )

piątek, 20 grudnia 2013

PinkJoy - grudzień 2013

Dzisiaj kurier uszczęśliwił ten beznadziejny dzień, kiedy wszyscy mają wolne na uczelni, a ja akurat mam zajęcia do 18... no cóż począć.
Kochany kurier przyniósł dla mnie paczkę, którą wyczekuję od samego momentu zamówienia - PINKJOY!
Czyli alternatywa dla Glossybox'a i Shinybox'a do których się śliniłam, bo fajnie tak dostać produkty, których nie znam.
Ale z racji, że bałam się że zostanę zalana kosmetykami, których nie chcę/nie podobają mi się nigdy nie zamówiłam.
Jednak PinkJoy to pudełko, które zachęciło mnie nastawieniem, ponieważ chcą pokazać kosmetyki niedostępne lub mało dostępne w Polsce i przedstawić też Polskie kosmetyki rodzime.
Tak więc zamówiłam w końcu i oczekiwałam.
I w końcu jest, a w nim? SAME CUDOWNOŚĆ, których NIE ZNAM!

Zacznijmy od początku:
Pudełeczko okazało się bardzo ładnym różowym pudełkiem (chociaż myślę, że mało stabilnym) ślicznie przyozdobionym sznurkiem naturalnym i małym serduszkiem.



W środku kosmetyki zawinięte były w różową bibułę, zawiązaną różową wstążką. A do tego karteczka, co to takiego tam znajdziemy w środku. No i omieniałam, bo w środku aż 5 produktów pełnowymiarowych.




A tak prezentowały się wszystkie razem.



No i po kolei

"Czysta Linia" Oczyszczający peeling do twarzy z pestek moreli i wyciągiem rumianku - skąd wiedzieli, że akurat rozglądam się za jakimś peelingiem?!


Odżywczy krem "Shilajit" do skóry normalnej i tłustej - a akurat rano zastanawiałam się co za krem kupię jak skończy mi się Bandi.

Żel z kompleksem aminokwasów i mikroelementów "Karina" - żelo - serum idealnie!

Odżywka do włosów "Piwo i pszenica" - z racji, że ten miesiąc denko należy do kosmetyków do włosów ogromnie się cieszę, że będę miała okazję testować odżywkę o której nic nie wiem : )

Ochronny krem do rąk "Silikon" - niech tylko, któryś z moich kremów się skończy, może on uratuje moje dłonie, które nienawidzą rękawiczek, a cierpią na mrozie?

Oraz na koniec próbki "GoCranberry" inteligentnie nawilżający krem do twarzy na dzień oraz odżywczo-wygładzający krem pod oczy - słyszałam o tym kremie do twarzy tyle dobrego, że nawet rozpatrzałam zakup w ciemno, teraz mogę przetestować.


Moja opinia o pudełku - wstępna
Po pierwsze na pewno zamówię kolejne pudełko, dla mnie jest to świetna sprawa w szczególności, że tych kosmetyków bym nie kupiła bo nigdzie ich nie ma, a jeśli mi się spodobają to od lutego na stronie PinkJoy będzie można je zakupić!
Po drugie za 49.90 dostajemy naprawdę sporo kosmetyków, których nie znamy, bo pochodzą z różnych krajów - teraz była to Rosja, ciekawe co następne!
A wy jak oceniacie pudełko? Zamówiłybyście, czy raczej nie?
Jeśli tak to zapraszam was tu: www.pinkjoy.pl


niedziela, 15 grudnia 2013

Lakier Revlon, 097 Plum Seduction

Właśnie jestem po pierwszych zaliczeniach na studiach i pierwszym egzaminie na kosmetyce, mogę się pochwalić cudownym 5 z zabiegów pielęgnacyjnych : )

Dzisiaj wam pokażę mój nowy lakier, który rozkochał mnie w sobie.
Neonowe, intensywne róże nosiłam na paznokciach 2 lata, dlatego mam dosyć sporą kolekcję i mogę napisać, że ze wszystkich to ten najlepiej się spisuje.
Kolor określiłabym jako chłodny barbie róż.
(Paznokcie malowałam na zajęciach więc są nieidealne : p)
Lakier nie odpryskiwał, jedynie na 3 dzień zaczęły schodzić końcówki, więc czwartego dnia postanowiłam go zmienić.
Szybko wysychał i o dziwo, mimo że pędzelek jest długi i cienki - czego nie lubię, jest bardzo poręczny i nawet taka nieumiejętna osoba jak ja dosyć ładnie je pomaluje.
Wystarczyły dwie warstwy, by dokładnie przykryć płytkę.
Buteleczka jest spora i rączka też, dlatego dla niektórych może być to minus.


Kupiłam go za 9,99 w drogerii Firlirt, a normalna cena to 19,90
Czy kupię ponownie? Może tak, jeśli znajdę po promocyjnej cenie, bo jednak to 19,90 to całkiem sporo za lakier : )








A teraz taka mała zagadka, jaki kolor lakieru zużyłam parę buteleczek do końca? ^^

środa, 4 grudnia 2013

Projekt Denko listopad

Kolejny miesiąc, kolejne zużycia. I znów jest ich pełno. Naprawdę nie wiem czemu mi wszystko schodzi jak woda! Ale co tu dużo mówić - zaczynamy!



 BeBeauty, Sól do kąpieli rozgrzewająca - edycja limitowana i jak to bywa chyba najlepszy zapach, cytrusy + imbir, no cudo! Będę za nią płakała!

Isana, Peeling do ciała - to był peeling? nie zauważyłam. Pachniał zwykłym mydłem, te mikroziarenka to naprawdę były mikro i raczej masujące, jeśli już, a nie peelingujące. Używałam strasznie długo tylko dlatego, że nie miałam ochoty  go używać.

Organique, grecka pianka do mycia - mega wydajna, z cudownym zapachem, pisałam o niej <tu>

All about Beauty, lawendowy płyn do kąpieli - ubóstwiam lawendę, ale ten płyn nią nie pachnie, za to pachnie cukierkami (zapach cudowny), robi dużą pianę, a tak naprawdę tylko zapach i piana mnie interesuje w takich produktach. Dodam, że zapach unosi się w łazience przez całą kąpiel.

Farmona, Magic Spa pomarańczowy olejek do kąpieli - piana była, zniewalający zapach też był. Będę się czaiła na duże opakowanie!
 Sanosan, Balsam do ciała,  - jak na razie to mój balsamowy hit, szybko się wchłania, wystarczająco nawilża i pachnie dzidziusiem (dokładnie nim moja siostra pachniała). Używam go, bo chyba nawet moje obie siostry go używały jak były małe. Kupię ponownie jeszcze

Carex, mydło antybakteryjne, - bardzo je lubię, nie wysusza rąk, ładnie pachnie a dodatkowo mam pewność, że jeśli przyciągnęłam jakąś bakterię z zajęć z którymi pracowałam to tym mydłem ją zmyję

Dairy Fun, Masło do ciała, brzoskwinia i marakuja - nie pamiętam jak to był zapach, ale dokładnie tak pachnie. Zapach na zimę to to nie jest, a niestety konsystencja na lato też odpada. Pachnie bardzo intensywnie, więc używanie perfum odpada. Początkowo byłam zadowolona z działania, ale po czasie moja skóra zaczęła potrzebować czego innego, a zapach zaczął mnie na codzień drażnić.

Kamill, krem do rąk - polubiliśmy się, nadawał się idealnie jako krem do kieszeni fartucha.

Coty, mgiełka brzoskwiniowa - okropny zapach, dlatego użyłam go jako odświeżacz do łazienki.

Fa, antyperspirant Sport Invisible Power - zapach cudowny, utrzymujący się cały dzień, ale nie gryzący się z perfumami. Dobrze chronił przed poceniem. Wrócę za jakiś czas.


Garnier Ultra Doux, Odżywka do włosów, drożdże piwne i owoc granatu - o niej już pisałam <tu> i cieszę się, że to nasze rozstanie!

babydream, oliwka do ciała,  - kupiłam ją do włosów i dobrze się sprawowała, ale mając tyle olei wykorzystałam ją dolewając do kąpieli.

Natur Vita, Maska do włosów - moja maskowa miłość odeszła, ale wrócę do niej wkrótce! <Tu> o niej pisałam.

Olej lniany, zimno tłoczony - moje włosy go kochają, do sałatek jest cudowny, na pewno wrócę do niego!

Kallos, maska waniliowa do włosów - pachniała bardzo chemicznie, ale ładnie nabłyszczała włosy, kolejna która nie przebyła kallosa late, ale całkiem przyjemna.


Perfecta, płatki kolagenowe pod oczy - były miłe i odprężające, cudownie chłodziły oczy, ale nic po za tym. Nie kupię.

Perfecta, Maseczka oczyszczająca - gruszkowa - jedna z moich ulubionych maseczek, pachnie cudownie, a skóra po niej jest taka rozświetlona i miła w dotyku, że zachęca to działanie do kolejnych użyć.

Dermika, peeling enzymatyczny z papainą i żółtą glinką - polubiłam go na sam koniec, kiedy pozostałości po reakcji alergicznej na twarzy były tak widoczne, że tylko ten delikatny peeling mógł im pomóc.

Himalaya, mydło ochronne Neem i Kurkuma - Genialne mydło, nie wysusza, nie podrażnia, świetnie oczyszcza twarz. Jest bardzo wydajne i kosztuje groszę po dokładnie 2,79. Identyczne jest znów w mojej łazience

Himalaya, krem antyseptyczny - kolejna moja tubka, nadal nie zmieniłam o nim zdania, świetnie leczy wszelkie wypryski. Na promocjo w SP kosztuje ok 6 złotych. I z całego serca go polecam!

ZSK, Hydrolat z róży bułgarskiej - używałam jako tonik i dodatek do masek. Cudowny! Ślicznie pachniał i cudownie nawilżał. Łagodził moją twarz, gdy krem z kwasami/maseczka drożdżowa ją podrażniły.

Synergen, płyn do mycia skóry mieszanej - używałam go jako toniku i sprawdził się bardzo dobrze. Do połowy buteleczki dolałam olejku lawendowego i dzięki temu jeszcze bardziej go polubiłam. Wydaje mi się, że trzymał moją buzię w ryzach.

SIQUENS,krem pod oczy Preventation - miał niwelować cienie pod oczami, początkowo to robił, ale niestety później nie działał już na nic. Dokończyłam go, ale nie wrócę już.

Bioderma, Sensibio Light, krem kojący do twarzy - bardzo się polubiliśmy, delikatny, lekki krem -  dla wrażliwej skóry wprost idealny. Mam nadzieję, że jeszcze wrócę do niego.


Smile 3D, Pasta do zębów  - biedronkowa pasta, która była naprawdę fajna! Nie zauważyłam by różniła się czymkolwiek z innymi pastami do zębów typu Colgate, Blend-a-med.

Blanx, serum wybielające do zębów whiteshock - okropnie szybko się skończyło, nie dałam rady myć tylko nim zębów, ponieważ nie odświeżał i wydaje mi się, że nie czyścił dokładnie. Działa identycznie jak pasta z tej samej serii (ale ona jest smaczniejsza)

Himalaya, pasta do zębów Complete Care - delikatna pasta, która nie podrażnia moich wrażliwych dziąseł. Bardzo dobrze myła zęby, dobrze smakowała i miała okropny szary kolor. Ale to nie kolor w paście się liczy. Myślę, że ją kupię, jak skończy mi się zapas past od Himalaya : )


Sephora, puder w kompakcie/podkład w pudrze - GENIALNY, moje odkrycie roku i całego życia, nie miałam nigdy lepszego, a kupiłam go na promocjach w lato za 17 złotych! Żałuję, że nie kupiłam od razu pięciu na zapas, a tak mam jeszcze jeden w jaśniejszym kolorze, akurat na zimę.

Catrice, gel eyeliner - nie zwróciłam uwagi w sklepie, że musiał być otwarty, dobrze nim się malowało, ale teraz niestety przypomina miękki kamień w dodatku suchy.

Maybelline, Affinitone Mineral podkład 030 SAND - jeden z moich ulubionych podkładów, ale tylko w tym kolorze, reszta kolorów jest taka średnia. Ten kryje całkiem dobrze, nie ciemnieje. Reszta to trochę mocniejsze kremy tonujące. Porównanie wkrótce.

Rimmel, Stay Matte 003Peach Glow - całkiem fajny puder, ale niestety nic nie przebije tego z Sephory, a jakościowo Rimmel stoi koło pudru z Sensique, który kosztuje o wiele mniej.

Sensique, Korektor pudrowy z alantoiną - najbardziej kryjący korektor to to nie jest, ale dawał radę w lepsze dni. Jego minusem jest słaba wydajność. I nie kupię go więcej bo znam lepsze.

Maybelline, Maskara Pulse Perfection - jestem maskaroholiczką i najlepiej wie o tym moja mama, dlatego gdy marzyłam o wibrującej maskarze z Lancome, moja mama kupiła mi tą. I przepadłam efekt lepszy dawała niż ta z Lancome, a była o wiele tańsza, dokańczałam ją już bez wibracji, ale efekt był cały czas idealny.  Będę tęsknić! - czemu jej już nie produkują?

2000 collection, błyszczyk Plastique Gloss - jest okropny! użyłam go raz i nigdy więcej. Strach go dać komukolwiek dlatego leci do kosza.


Lilibe, płatki kosmetyczne - grube, tanie i bardzo dobre. A do tego taniutkie.

Calypso, gąbeczki do demakijażu - tylko nimi potrafię zmyć maseczki. A gdyby nie one to maski ze spiruliny zmywałabym wieczność

Próbki : niestety oprócz Serum nawilżającego z Bandi nic mnie nie zachwyciło. Może dlatego, że w tym miesiącu mało co mogło zachwycić przez uczulenie/ogromne podrażnienie przez kwasy.


Spore denko, prawda? Może w tym miesiącu będzie mniej?






















piątek, 29 listopada 2013

Wibo, WOW glamour Sand - nr.3

Jeszcze dosyć niedawno jakby mi ktoś powiedział, że pomaluję paznokcie błyszczącym lakierem - wyśmiałabym. Ja przeciwniczka wszelkich brokatów, shimmerów, błyszczących top coatów mam kolejny lakier, który błyszczy.
Z racji promocji w rossmanie udałam się tam by zakupić lakiery do paznokci (bo lakierów nigdy za wiele, jak starożytni filozofowie mawiali) i tak o to w ten sposób wpadł lakier do mojego koszyczka, który chciałam, ale niekoniecznie wyglądał na taki co mi się spodoba.
Ponieważ w sklepie wyglądał na zwyczajny brązowo-czarny lakier ze złotymi drobinkami. I jakie było moje zdziwienie, że po pomalowaniu okazał się fioletowy!
A ja ostatnimi czasy choruję na fiolet, burgund i bordo  -ah ta jesień.

Wracając do lakieru niespodzianki.
Trwałość jest naprawdę dobra, ponieważ na moich paznokciach jest już 4 dzień, co normalnie jest niewykonalne. Niestety pracuję w laboratorium cały czas w rękawiczkach i niestety ale to nie jest dla mojego manicure dobre. Jedyne mankamenty to starte końcówki.
Lakier przykrywa płytkę już po jednej warstwie, rozprowadzając równą ilość piasku i brokatu na płytce. Ale ja dla pewności dodałam drugą warstwę.

W świetle sztucznym nie ujawnia swojego koloru, dopiero w świetle dziennym ukazuje się nam cudowny kolor zgaszonego bakłażana. Niestety nie miałam jak wam tego uchwycić, ponieważ wychodzę z uczelni jak już ciemno jest ...Ale za to mój tablet uchwycił kolorowe drobinki i brokatu i to jak ładnie się błyszczą!
Czy jestem zadowolona z lakieru? Oczywiście, bardzo przyjazny pędzelek, który nie sprawia kłopotu w malowaniu

Cena to ok.6 złotych. Czy kupię ponownie? Niestety nie bo i tak go nigdy nie wykończę : )


A tu próbka koloru na papierze, prawda że cudowny?!




niedziela, 24 listopada 2013

eyeliner idealny - catrice eyeliner pen

Miało być o podkładach, ale niestety wczoraj musiałam być w pracy, a dzisiaj rodzina mnie odwiedziła. I całkiem przez przypadek odkryłam w swoich zasobach eyeliner idealny.

Kiedyś kreska na moich oczach był to obowiązek, ale odkąd maluje się ciemnymi cieniami rzadko kiedy ją robiłam, a jak robiłam to eyeliner płynnym lub żelowym, a najczęściej kredką. Jednak kreski były wątpliwie proste.

W moje łapki wpadł eyeliner w mazaku jakoś w wakacje, ale bałam się go użyć, że będzie krzywo i nie ładnie, ale miałam więcej czasu więc dziś go wypróbowałam. I co? ODKRYCIE ŻYCIA!

Ten ideał to Catrice eyeliner pen w pięknym kolorze 050 Black Blue (nie widziałam go dziś w naturze, ale był szary i czarny, które też wkrótce będą moje : ))

Przejdźmy do konkretów.

Eyeliner zamknięty mamy w mazaku. Nie wylewa się nic z niego i nie robi kleksów. Jest bardzo wygodny w malowaniu. Końcówka jest cienka i można nią dokładnie i równo pomalować oko co dla mnie jest najważniejsze, dlatego polecam go dla początkujących : ) Szybko zastyga dlatego też nie nabawimy się rozmazów ani odbicia na górnej powiece

Co do trwałości jestem ogromnie zaskoczona, ponieważ po 11 godzinach, kreska jest w tym samym stanie co rano! Wystarczy jeden pojedynczy ruch, żeby namalować idealną kreskę. Dodając fakt, że jest wodoodporny i trudno go nawet zmazać dwufazówką, to jest eyeliner ciężkiego kalibru na aktualną porę roku : )


Poniżej pokazuje swatche, jak maluje liner, grubsza kreska robiona z ukosa, a cieńsza samą końcówką.


Cena to 12,99, dostępne we wszystkich szafach catrice w stałej ofercie (chyba, że ten kolor to była limitka). 
Ja go gorąco polecam, wszystkim ty, którzy prostej kreski nie potrafią namalować. : )



wtorek, 19 listopada 2013

Nowości z ostatnich dni

Dzisiaj przychodzę do was z nowościami ostatnich dni. Oczywiście miałam nic nie kupować, ale tak samo wszystko powpadało do mojej kosmetyczki, a wszystko przez te OKAZJE!

Allegro

Zaczęło się od tego, że wygrałam paletkę Sleek Bohemian, którą bardzo długi czas chciałam mieć i o dziwo wygrałam ją za 28 złotych. Wtedy uznałam, że skoro już płacę za przesyłkę to kupię parę innych rzeczy i tak do koszyczka wpadł cień z Gosha kolor 275 za 5 złotych, błyszczyk Taxi z latarką za 2,50! (tak wiem jestem gadżeciarą, ale sprawdza się naprawdę dobrze!), próbka podkładu sleek za 4 złote, bo zastanawiałam się, czy ich podkład jest równie dobry co cienie, próbka podkładu maybelline Instant Anti-Age Effekt - bo lubię ich podkłady, a takie maleństwo mi się spisze jak pojadę do domu. Na samym końcu złapałam cień z Loreal'a color infaillible za 4,80 w cudownym granatowym kolorze (06 All night Blue) - powiedzcie mi JAK MIAŁAM NIE WZIĄĆ?! : )


U kolejnego sprzedawcy wylicytowałam za 17 złotych tą śliczną paletkę róży do policzków ze Sleek'a. Ja nawet nie wspomnę, że chciałam wypróbować ich róże, a ta paletka wyglądała tak zachęcająco. I tak w moje ręce przyszła ona.

Drogeria Firlit

Jako radosna mieszkanka Krakowa mam to szczęście, że tych drogerii u nas pod dostatkiem. Dlatego też idąc przez ulicę Długą zahaczyłam właśnie o tę drogerię tylko po to by pooglądać. Pech chciał, że nowość od Maybelline była w bardzo dobrej cenie bo tylko 12,99, dlatego musiałam kupić, bo ich podkłady bardzo mi pasują (w szczególności wszystkie te affini : )) Przy kasie spotkałam ten o to błyszczyk, który miał mieć zapach jak inne kosmetyki z tej serii, ale niestety nie pachnie identycznie, ale za to jest dobry w smaku


Oczywiście, któregoś dnia bardzo zmęczona po zajęciach przesiadałam się na starowiślnej. Pech chciał, że przystanek jest obok drogerii, dlatego też wstąpiłam. Lakier z Golden Rose urzekł mnie kolorem (który jest ciemniejszy niż na zdjęciu), a dodatkowo tyle się nasłuchałam, że te Rich color są takie świetne to kupiłam. Przy kasie znalazłam w podobnym kolorze lakier Hean za 1,99 - nie mogłam się oprzeć.

Rossman

Niby przypadkiem również weszłam do rossmana. Na początku wpadła w moje ręce kredka do oczu w kolorze wiśniowo/burgundowym z Lovely za 2,69, potem doszłam do wniosku, że wkrótce skończy mi się zmazywacz do paznokcie to wzięłam ten z Isany bo jest świetny. A dzisiaj wpadłam na rekonesans co by tu kupić na promocji w piątek i wpadłam na tą konturówkę do ust również za 2,69. Niestety nie było testerów, ale uznałam, że zaryzykuje i nie żałuję, bo kolor jest świetny i bardzo długo się trzyma.

ezebra.pl

Zamówienie na które czekałam aż tydzień mimo zapłaconego kuriera, zamawiałam jeszcze z dwoma koleżankami, dlatego trzy wściekłe baby czekały na wysyłkę. Zamówiłam einstein lip therapy za 1,79 (w sp widziałam za ok 10 złotych), essie neo whimsical za 11,49, liner z miss sport w cudownym kolorze za1,79 oraz matową pomadkę w płynie z manhattanu za 4,99 (już wiem, że zamówię więcej kolorów wkrótce). Mimo, że przesyłka ładnie zapakowana, to niestety obraziłam się na ten sklep i więcej już raczej nie zamówię.

Natura

Tutaj dodałam jeszcze zakupy, które poczyniłam dwa tygodnie temu z my secret. Za 4,99 kupiłam cień matowy w kolorze 505 (jego granatowy brat jest taki piękny, że kończąc kolejny jasny cień zakupiłam ten) oraz lakier do paznokci z serii pachnącej o kolorze 169 Candy za 3,99. Kolor bajeczny i tak pięknie pachnie! A w piątek przez przypadek trafiłam na promocję cieni z pierre rene i na ostatni cień w kolorze 138 FATE - już wiem, że na stronie pierre rene poczynię większe zakupy z cieniami, bo jest genialny!

Trochę tych nowości się uzbierało, a od piątku promocja w rossmanie, a do tego na cocolita.pl pokazały się paletki z mua na które czekam od wakacji ... Grudniu nadejdź już!



poniedziałek, 18 listopada 2013

Garnier, Ultra Doux - odżywka drożdże piwne i owoc granatu

Jak już wiele razy wspominałam najchętniej testuję kosmetyki do włosów, ale przyszedł ten czas kiedy się ogarnęłam i doszłam do wniosku, że jest ich trochę dużo. Dlatego ostatnimi czasy próbuję denkować wszelkie rozpoczęte kosmetyki. I tak zaczęłam sumiennie denkować 3 odżywki. O jednej napiszę dziś. 

Na pewno do ulubionych odżywek się nie zalicza i zazwyczaj krzywdy nie robi, czyli po prostu taki zwyklak poniżej średniej, czyli Garnier Ultra Doux z drożdżami i granatem.

Odżywka jest siostrą sławnej już odżywki z avocado. 
Odżywkę dostajemy w identycznej, dosyć cienkiej i poręcznej butelce, którą możemy postawić na obu końcach. 

Co obiecuje producent?
Przeznaczona dla włosów cienkich i pozbawionych objętości. Nadaje objętość i witalność włosom, a ekstrakt z drożdży je wzmacnia.

Plusy odżywki:
  • ładny zapach, który utrzymuje się na włosach
  • dosyć gęsta konsystencja
  • raz na 3 mycia dodaje objętości
  • nie obciąża włosów
  • cena, na promocji ok 7 złotych



Minusy odżywki
  • bardzo rzadko daje jakikolwiek efekt
  • nie wzmacnia włosów
  • nie są tak miękkie w dotyku jak po innych odżywkach
  • mało wydajna
  • potrafi wysuszyć włosy
  • skład (alcohol denat, ekstrakty na dalekim miejscu)



Używam odżywki już jakiś czas ( na zdjęciu widać, że zostało jej ok 1/3). Kupiłam ją by sprawdzić, czy też jest taka fajna jak jej avocadowa siostra - wcześniej nie sprawdzając składu. co przyczyniło się do tego, że zawiodłam się. Efektu wow nie było i nie ma. Tylko raz na jakiś czas nadaje objętości, a żeby uzyskać taki efekt trzeba na moje dosyć krótkie włosy dać bardzo dużą ilość. Odżywka dosyć tania, ale wątpię, że ją kiedykolwiek jeszcze kupię, bo znam inne o wiele lepszym działaniu i składzie


PS. czy podoba wam się taka krótka recenzja? Czy lepsze były takie długie jak kiedyś?

wtorek, 12 listopada 2013

Relacja z 28 kongresu LNE Spa&Wellness

Targi, Targi i po targach. Niestety się skończyły, zostałam z pustym portfelem i potrzebą na więcej.
Pierwszego dnia wykupiłam pół stoisk, a był okropny tłum. Pierwszego dnia odwiedziłam tylko jeden wykład bo niestety moje zapalenie oskrzeli dało się we znaki i musiałam już wracać. Akurat był to wykład, który najbardziej mnie interesował czyli Badanie genetyczno-biochemiczne dotyczące możliwości organizmu do spowolnienia procesu starzenia.
 Pisałam wam, że mi na nim najbardziej zależy, bo tytuł mówił, że ma ten wykład coś wspólnego z moimi studiami. Niestety jakże się myliłam, wykład był poświęcony w całości "cudownego" specyfiku zatrzymującego starzenie i jego reklamie. No cóż, przynajmniej opisali metody stosowane w badaniach nad specyfikiem.
I z racji, że pierwszego dnia był okropny tłok zrobiłam zdjęcie tylko na wykładzie:

Drugiego dnia jednak postanowiłam zrobić zdjęcia, pierwsze to cudowności, na które nie mogłam przestać patrzeć z boku wyglądały te kremy jakby były z kuleczek a naprawdę była to papka jak u góry + cudownie pachniały.


Saluterra - tu moja koleżanka kupiła sobie krem i serum z kasztanowcem do cery naczynkowej, Panie był przemiłe i bardzo dobrze tłumaczyły wpływ poszczególnych substancji na skórę. Może w maju się skuszę na coś od nich, no zobaczymy


 Bandi - jeśli miałabym wybierać najmilszą obsługę to wybrałabym właśnie Bandi, najlepsze zakupy targów to też Bandi, bo cuda, które kupiłam działają cuda (tak, tak wiem po 3 dniach nie powinno się mówić o działaniu pielęgnacyjnych kosmetyków, ale ja naprawdę zmianę widzę). Na pewno powtórzę zakupy w maju!

The secret Soap Store - w biegu kupiłam krem do rąk, a chciałam jeszcze parę innych rzeczy, mam nadzieję, że w maju też będą i będę mogła kupić parę innych rzeczy jeszcze. Panie były również przemiłe, a babeczka do masażu mnie zachwyciła.

OPI - pierwszego dnia były takie kolejki, że na wejście niektórzy czekali po 30 minut. Ja udałam się w pierwszej kolejności i obyło się bez kolejki, drugiego dnia gdy wróciłam po lakiery dla koleżanek, kupiłam dla nich i kolejny dla siebie, eh te uzależnienie.
Na sam koniec byłam na wykładzie i dwóch pokazach makijażowych. Wykład o różnicach w makijażu eurpejek, azjatek i afrykanek był bardzo dobry. Pani mówiła co stosować i czego unikać w makijażach i dawała wskazówki a propo codziennego makijażu. Pierwszy pokaz w atelier był na teamt makijażu inspirowanego stylem gejszy. Tak mnie ten pokaz zainspirował, że chyba sama dla was coś zmaluję nowego : ) Drugi pokaz był makijażu karnawołowego w kolorach fukcji i amarantu. Naprawdę świetny wyszedł i sama chyba zacznę te kolory używać - czyli czas zamówić sleek vintage. : )

Targi uważam za bardzo udane i żałuję, że zdrowie mi nie pozwoliło na korzystanie do końca ze wszystkich dobrodziejstw. Jestem trochę zawiedziona wykładem o badaniach biochemicnzych i genetycznych, ale za to bardzo podobały mi się wykłady i pokazy o makijażach.
A wy odwiedziłyście nck ? Jak wam się podobało?