Po tych dwóch świątecznych dniach przerwy przychodzę do was już z mojego Krakowskiego centrum dowodzenia! Dzisiaj pokażę wam moją denkową porażkę. Ja sama nie wiem, czy aktualnie trafiam na tak wydajne kosmetyki, czy po prostu tak wolno je teraz zużywam? No ale pokazać, pokażę. Zapraszam!
Babuszka Agafii, tonik przeciwko wypadaniu włosów - trochę mi przykro, że się skończył, bo świetnie rozpuszczał kofeinę. Ale więcej przeczytacie o nim TUTAJ
Bomb Comsetics, Miodowa Maska do włosów - miodu w tej miodowej masce nie dostaniemy, jednak jej działanie powalało! TUTAJ opisywałam
Love2mix Organic, Maska z efektem laminowania - kocham za zapach, za działanie - za wszystko! Tęsknie do niej i obiecuję powrót! TUTAJ ją wychwalałam!
Original Source, żel pod prysznic Mango&Macadamia - na początku zapach mi się wcale nie podobał, jednak zmieniłam zdanie i uwielbiam! Ta wersja była ogromnie wydajna!
Dusch, Das, żel pod prysznic Magnolia - mimo, że zapach nie do końca mój, to nie mogę narzekać. Świetny żel za grosze! A zapach na skórze pozostaje na długi czas! Dokańczam aktualnie owocowy koktajl i to jest mój największy ulubieniec żelowy życia!
Bielenda, Masło do ciała wanilia+pistacja - piękny zapach, całkiem fajne nawilżanie. Nie jestem do końca tylko pewna, czy na tyle je polubiłam, by wrócić. TUTAJ o nim więcej poczytacie
Le Frosch, Rillo - świetny kosmetyk, mega wydajny. Jestem pewna, że wrócimy do siebie w lato! TUTAJ o nim pisałam
Dove, dezodorant - uwielbiam ten zapach! Coś cudownego! No i świetnie działa!
Smokers Pasta do zębów - najlepsza pasta z jaką miałam styczność. I szczerze wam ją polecam! Żadna inna tak ich nie wybiela jak ta! I to bez podrażnień!
Daufe, Masło Shea - to był mój najlepszy krem pod oczy na noc jaki miałam. Świetna konsystencja, świetne działanie! Dobrze, że mam duże opakowanie!
Oillan, żel pod oczy - bardzo przyjemny produkt pod oczy na dzień. TUTAJ o nim więcej napisałam!
Sensique, puder matujący - najlepszy puder drogeryjny, żaden inny nie robi tego co on! Świetnie utrzymuje makijaż przez wiele godzin! A koszt to jakieś 5 złotych! Nie pierwsze i nie ostatnie opakowanie!
Maybelline, Podkład Instant Anti-Age - to była próbka, ale wystarczyło, żebym się zakochała! GENIUSZ!
Lovely, błyszczyk powiększajacy usta - niestety jego czas się skończył, ale do teraz pachnie nieziemsko! I bardzo ładny efekt dawał na ustach
Playboy, szminka do ust - urzekło mnie opakowanie, ale niestety jak przyszła to tak strasznie śmierdziała starością, że nie odważyłam się wypróbować. Kosztowała grosze, ale nigdy więcej!
Nie poddałam się i nadal próbuję zużyć próbki, które nagromadziłam. Serum z EL jest beznadziejne! Pomimo, że zużyłam kilka takich próbek, to nie zauważyłam nic prócz tego, że okropnie śmierdzi. Reszta kosmetyków przecudowna! Hitem, którego nie widać to szampon nawilżający Dellawel CHCĘ MIEĆ BUTLĘ! Niesamowicie podnosi włosy od nasady i nadaje świetnej objętości!
Tak o to przedstawiają się moje zużycia. Co prawda jest ich znacznie więcej niż nowych kosmetyków, które w tym miesiącu zakupiłam, ale zawsze to trochę za mało : c Dajcie znać jak wam w tym miesiącu poszły zużycia, a ja teraz uciekam : )