Nawet nie wiecie jak się cieszyłam wczoraj, że po dzisiejszych dwóch egzaminach będę miała dwa tygodnie wolnego. I wiecie co sobie przypomniałam? Że od dzisiaj przez następne 1,5 tygodnia mam praktyki po 11 godzin na dzień.. No cóż takie fantastyczne ferie mam ! I znów mniej czasu dla was, a zaległości postowe się tylko powiększają.. No cóż korzystam, że mam kilka zdjęć już zrobionych i przychodzę do was z notką. Dzisiejszym bohaterem jest masło do ciała, które urzekło mnie. Ciekawi co jest takiego w nim ciekawego?
Masło znajduje się w plastikowym, zakręcanym słoiczku. Jak zapewne się domyślacie lubię to rozwiązanie, bo produkt łatwo jest wykorzystać do samego końca i nie trzeba się siłować z wydobyciem resztek. Szata graficzna idealnie wpasowuję się w charakter tego masła, nadając mu wygląd deseru *_* Masło dodatkowo jest zabezpieczone ochronną folią, aby żadne łapki nie wdarły się do niego w sklepie.
Początek składu brzmi zachęcająco! Bo bazą masła jest masło Shea, Jednak dwa miejsca dalej mamy parafinę, która już do mnie tak ładnie się nie uśmiecha. Dalej mamy olej pistacjowy, który ostatnio stosuję również solo, glicerynę, silikon, olej palmowy. Skład do najgorszych oczywiście nie należy, ale szału też nie robi.
Jednak największym plusem tego masła jest zapach. Jezuu jak to cudownie pachnie! Co prawda ja wyczuwam tutaj głównie zapach wanilli (albo i białej czekolady?), ale jest przełamany nutkę delikatnego orzecha. I wierzcie mi, że byłabym go skłonna zjeść łyżką! Zapach jest intensywny i wiem, że części z was może się nie spodobać. Co gorsza zapach na mnie trochę się zmienia i już nie jest tak cudownie słodko-waniliowy, a wybijają się nuty mdłego orzecha.
Strasznie żałuję, że to masło nie jest takim prawdziwym masłem (nie tylko z racji tego jak pachnie ^^). Raczej nazwałabym gęstym balsamem, a nie masłem. Łatwo się rozprowadza na skórze z racji swojej lekkiej konsystencji i bardzo szybko wchłania, dzięki czemu nie zostawia plam na ubraniach. Wystarcza na ok. 2 tygodnie używania (ale ja to chyba ekspresowo ostatnio zużywam te mazidła do ciała)
Masło znajdziecie w drogeriach takich jak Rossman, czy też Natura w cenie ok. 15 złotych. Warto polować na promocje, bo wtedy koszt tego masła to ok. 10 złotych.
Mimo, że masło na mnie zmienia zapach to je lubię. Może nie jestem najlepiej nawilżającym produktem jakie miałam, ale pozostawia skórę miękką w dotyku i nie pozwala na wysuszenie jej. Łagodzi wszelkie podrażnienia powstałe po kąpieli. Jednak trzeba pamiętać, że trzeba się nim smarować codziennie. Zapach utrzymuje się ok. 5 godzin na ciele, co też nie każdemu się spodoba. Czy wrócę do niego? Możliwe, ale po pierwsze w lato, kiedy moja skóra nie potrzebuje tak intensywnego nawilżania, a po drugie jak będę na diecie, bo pomoże mi przetrwać trudne chwile.
Miałyście je? A może u was lepiej wypadło niż u mnie?
Muszę się wam też pochwalić, że moje zapasy maseł do ciała się kończą i w końcu będę mogła kupić nowe!
chcę powąchać!
OdpowiedzUsuńZapach musi być cudowny !
OdpowiedzUsuńMniam, lubię takie kosmetyki do pielęgnacji o słodkich zapachach :D
OdpowiedzUsuńmam wersje czekoladową (robiłam jej recenzję) jest obłędna <3
OdpowiedzUsuńMoja przyjaciółka/współlokatorka ma peeling z tej serii i pachnie nieziemsko :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie połączenie zapachów:)
OdpowiedzUsuńNie mam i na razie nie kupię bo mam zapas mojego ulubionego masła z Isany :D
OdpowiedzUsuńOj zapach ma świetny :)
OdpowiedzUsuńpistacje! przecież to masło musi nieziemsko pachnieć!
OdpowiedzUsuńpistacje! przecież to masło musi nieziemsko pachnieć!
OdpowiedzUsuńmMm, rozmarzyłam się nad jego zapachem ;)) Choć wolę balsamy od maseł ;) Ale mam do nich słabość, właśnie, ze względu na zapachy :D Chyba producenci specjalnie nas nimi kuszą :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie pachnie bardziej pistacjowo, marzą mi się kosmetyki w tych nutach zapachowych ;( Może kiedyś bym się skusiła, ale parafinka mnie zniechęca, więc o ile nie trafię na jakąś porażającą promocję, pewnie sobie daruję ten zakup...
OdpowiedzUsuńNie miałam. Ale niedługo będę uzupełniać smarowidłowe zapasy więc możliwe, że się skuszę :)
OdpowiedzUsuńZapachem na pewno by mnie skusiło:)
OdpowiedzUsuńtak myślalam, że zapach zwycięży...
OdpowiedzUsuńDziałanie bez szału, ale pachnie fantastycznie <3
OdpowiedzUsuńZapach zaciekawia, działanie już niekoniecznie :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię masła z TBS i nie muszę ich używać codziennie a co drugi bądź trzeci dzień bo działają świetnie :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
Mój blog
Uwielbiam kosmetyki, które ładnie pachną :)
OdpowiedzUsuńJeszcze go nigdy nie miałam ale chętnie bym powąchała :)
OdpowiedzUsuńmuszę je mieć! <3 już sobie wyobrażam zapach!
OdpowiedzUsuńZapach musi być obłędny :)
OdpowiedzUsuńKusisz, kusisz, a dla nie to niedostępny unikat. Może masła do ciała z Boots kupie na pocieszenie, podobno też ciekawie pachną.
OdpowiedzUsuńOjej musi pachnieć cudownie :)
OdpowiedzUsuńmam je i lubię się nim smarowac,dobrze nawilża i ladnie pachnie.
OdpowiedzUsuńja tez wyczuwam wiecej wanilii
Kupię go, by poznać jego zapach :D!
OdpowiedzUsuńchyba nie mój zapach
OdpowiedzUsuńmyślę że polubiłabym ten zapach ;) więc wiosną , latem chętnie się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńNigdy jeszcze nie miałam tego masła, zapach musi być ciekawy :)
OdpowiedzUsuńLubię produkty Bielenda, a zapach musi być obłędny.. :D
OdpowiedzUsuńMi je Remi zajumał ;) u niego sie spisują te lekkie masła, a dla mnie są za słabe... Ale zapach ah tak!
OdpowiedzUsuńJest cudowny *_*
Zapach musi byc cudny :)
OdpowiedzUsuńZapach faktycznie jest obłędny. Kupiłam je w promocji za 8,90 :))) cieszę sie ze nie ma konsystencji typowego masła bo nie lubię zbyt ciężkich produktów. Zapraszam do ciebie kochana :* u ciebie miło i ciekawie - wiec ^^ obserwuje
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa TYLKO zapachu ;)
OdpowiedzUsuńMnie chyba ten zapach by bardziej zachęcał do zjedzenia słodyczy niż je zastępował :)
OdpowiedzUsuń