Wróciłam do żywych! Przepraszam za swoją nieobecność, ale złapała mnie paskudna choroba i w ten sposób wszystkie ostatnie dni spędziłam przesypiając gorączkę, która nie chciała spaść poniżej 38,7 : c No ale tak bywa, co mnie nie zabije to mnie wzmocni (chociaż nadal mi w to trudno uwierzyć, bo nadal się duszę). Na fb was zapytałam o czym byście chciały dzisiaj przeczytać no i wygrało mycie włosów błotem :)
Zacznę może od tego jak zaczęła się moja przygoda z błotem na włosach. Dostałam ogromny słój błota z morza martwego o takie błotnej konsystencji od Taty, który przywiózł mi je prosto z Morza Martwego. Troszkę się obawiam je nałożyć na twarz - bo zielonego pojęcia nie mam co i jak z nim może być nie tak, dlatego zaczęłam szukać alternatywnego używania błotka.
Na początku nakładałam błoto tylko na całe ciało, by je ujędrnić i oczyścić, a następnie powiedziałam sobie raz się żyje NAKŁADAMY na WŁOSY. Poszłooo i wyszło! I o to jestem.
Zacznijmy od masek, bo od tego zaczęłam. Od dłuższego cierpię na przewlekły przyklep włosów - oprócz pianek nic sobie z tym nie radzi na dłuższą metę. Poprawka - nie radziło sobie, dopóki nie zaczęłam stosować masek błotnych. Błoto, którego głównie używam jest w konsystencji błotnej, dlatego ciężko jest nakładać go solo na włosy, dlatego zaczęłam je mieszać z innymi maskami do włosów by lepiej było aplikować. Jaki efekt? Włosy odbite od nasady, genialnie wyglądają nawet po śnie. Na drugi dzień nie narzekam na ich wygląd. Chyba nigdy nie widziałam, żeby po czymkolwiek włosy były tak uniesione od nasady. Jednak wiece w tym przypadku trzeba się babrać w mieszanie tej mazi z maskami co jest trochę kłopotliwe, a ja przy okazji mam brudne pół łazienki. Jeśli chodzi o dodatek do masek to lepiej wypada błotko w proszku z White Flowers. Działanie to samo, ale jakoś łatwiej się ten proszek mieszka z maskami :)
Jednak oczywiście tego było za mało. Musiałam pójść o krok dalej. Mycie włosów błotem! Jeszcze kiedyś jakbym do usłyszała to bym uznała, że osoba, która to mówi jest chora psychicznie i powinna się leczyć. No ale skoro myjemy włosy glinkami to czemu nie myć ich błotkiem? Jak się do tego zabrać? Ja standardowo wcześniej olejuje włosy, nakładam maskę. Gdy już chcemy zmyć wszystko moczę włosy, nabieram suchą ręką błotko i dolewam do niego trochę wody rozmiziuję i nakładam na skalp. Odczekuję tak ok. 4 minuty. Następnie rozprowadzam błoto na całą długość włosów i masuję delikatnie. Zostawiam na ok 2 minuty. Spłukujemy wody, aż spłuczemy całe błotko. Nie ukrywam - jest to trochę czasochłonne i wodochłonne, no ale co poradzić : ) Nie przeraźcie się jakie włosy są w dotyku, bo są okropne. Momentalnie nałóżcie sporo odżywki na długość (chodzi o to, by trochę więcej niż zwykle). I pozostawcie na chwilę. Zmyjcie ją dokładnie i pozostawcie do wysuszenia. Efekt? Idealny dla osób, które tak jak ja nie używają zbyt często szamponów z silnymi detergentami. Włosy zwiększają swoją objętość przy skalpie nawet i dwukrotnie, są świetnie oczyszczone na całej długości, a odżywkę spijają jakby jej nigdy na oczy nie widziały. Problem z rozczesaniem mija po użyciu odżywki, więc to nie jest problem - ostrzegałam przecież : p Nie mówię, że to łatwe tak myć włosy błotem, ale wg mnie dla efektu warto! Raz w miesiącu staram się zastosować takie mycie i wiem, że już nigdy o tym nie zapomnę. Zużyję też te szampony z SLS, które mam i chyba nie wrócę już do nich. Bo po co?
Jeśli boicie się, że wersja powyżej jest dla was zbyt hardcorowa i chcecie zaoszczędzić na czasie, polecam pomóc zmycie błota delikatnym szamponem : ) Lub wymieszać błotko z szamponem i tak myć włosy :) To taka wersja dla leniwych
Jeśli stawiacie na naturalną pielęgnację włosów i nie jest wam szkoda przeznaczyć dla nich trochę czasu, albo nie wiecie co już macie zrobić z tym brakiem objętości przy skalpie - to spróbujcie. Mi to ratuje włosy, może i wam pomoże?
W dodatku błoto z morza martwego oczyszcza skórę, dzięki czemu pomagamy delikatnie złuszczyć martwy naskórek skalpu :)
Próbowała, któraś z was jakichś sposobów opisanych przeze mnie? A może podobają wam się takie alternatywne rozwiązania kosmetyczne i chciałybyście je częściej? Dajcie znać, a ja lecę do łóżeczka spać : )
Nie znam takiego produktu! Pierwszy raz widzę i czytam o nim :) Fajna alternatywa dla innych produktów.
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie! Zaraz lecę gdzieś poszukać jakiegoś błotka i zamawiam :D Muszę sprawdzić, czy mi też uniesie tak włosy u nasady :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam :) ciekawy produkt :)
OdpowiedzUsuńBłotka jeszcze nigdy nie używałam. Ale moje włosy zawsze mają małą objętość więc chętnie bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam błota, ale to bardzo ciekawe :)
OdpowiedzUsuńMam prośbę. Kliknęłabyś może w link do CHOIES w TYM poście? Pozdrawiam serdecznie, dziękuję :)
Takie błotko to by mi się zdecydowanie przydało :)
OdpowiedzUsuńUhh znam ten przymusowy urlop, nic przyjemnego...
OdpowiedzUsuńale błotko świetne! wcześniej go nie widziałam, ale chyba by się sprawdziło u mnie
Miałam kiedyś maski z White flowers ;) zdrówka! :)
OdpowiedzUsuńOj nie, wolę zwykłe szampony
OdpowiedzUsuńJa jednak nie ryzykuje :D
OdpowiedzUsuńDo włosów? No ciekawe błotko.. :D
OdpowiedzUsuńZadziwiasz mnie :)
OdpowiedzUsuńNie pomyślałabym, ale w sumie człowiek kiedyś nie pomyślał, że z ziemniaka zrobi frytki...:D
OdpowiedzUsuńzachęciłaś mnie, może w przypływie gotówki sobie zafunduję i zrobię! Ogółem masz fajny styl pisania, więc będę śledzić!:)
Błotko lubię nakładać na twarz :3
OdpowiedzUsuńOooo brzmi dobrze, bo ja też mam przyklap ._. ale powiedz mi, czy to błoto się łatwo zmywa z głowy? Bo ja raz próbowałam z jakąś glinką i myślałam, że oszaleję, bo nie dość, że te drobinki mi się nie chciały wymyć, to włosy były takie szorstkie przy myciu, takie trzeszczące, że było mi to dodatkowo trudno domyć ;/
OdpowiedzUsuńCoś ciekawego, nowego jednak póki co mnie nie przekonuje.
OdpowiedzUsuńNigdy nie nakładałam błotka na włosy, tylko na twarz :D
OdpowiedzUsuńbardzo fajny pomysł,musze kiedys wyprobowac :)
OdpowiedzUsuńPomysł bardzo fajny,ja mam maseczkę z do twarzy z minerałami z morza martwego i jest super choć faktycznie trzeba się napackac :-)
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrówka ja też niedawno byłam chora :-)
Nie spodziewałabym się, że błoto pomoże na uniesienie włosów :) Chyba warto spróbować, rownież mam z tym spory problem :)
OdpowiedzUsuńna taki pomysł z wykorzystaniem bym nie wpadła :)) ale coś w tym musi być bo jako dziecko często bawiłam się błotem (więc byłam w nim cała łącznie z włosami) i takie ładne włosy miałam :D
OdpowiedzUsuńHmm mycie włosów błotem. Co tam, jak będę w PL to dorwę to błotko z zapasów i spróbuję :)
OdpowiedzUsuńJakoś ciężko mi sobie wyobrazić zmywanie tego błota z moich włosów :) Chociaż odbitymi u nasady włosami bym nie pogardziła.
OdpowiedzUsuńCiekawe... Mam to błoto z White Flower, może się.przelamie przy następnym myciu włosów :)
OdpowiedzUsuń