Pamiętacie jak wam ostatnio pisałam o TYM szamponie? Napisałam, że w duecie z takim innym jeszcze nie potrzebuję używać odżywki. Dzisiaj właśnie przychodzę do was z tym drugim szamponem. Gotowi na poznanie go?
Zamknięty w plastikowej buteleczce, która stylizowana jest na delikatny Vintage. W dodatku ta szata graficzna przywodzi na myśl stary typ kosmetyków. Butelka zamykana jest na klapkę, która w tym przypadku trochę ciężko chodzi, ale da się ją wyrobić. Tak jak zawsze zaznaczę, że naklejka naklejana przez dystrybutora lubi wyblaknąć.
Skład szamponu jest bardzo przyjemny. Nie zawiera silnych detergentów, a tylko taki o średniej mocy oraz drugi łagodny. Potem mamy emulgator, emolient oraz liczne ekstrakty i olejki, m.in ekstrakt z borówki brusznicy, wierzbówki, nagietek. Na plus brak jakichkolwiek silikonów w składzie.
Co do zapachu nie mam się co przyczepić, bo jest przepiękny! Zioła z taką mleczną nutą? A może bardziej pudrową? Tak czy inaczej zapach piękny i utrzymuje się całkiem długo na włosach po wysuszeniu. Szampon ma biały kolor, ale nie jest perłowy, taki rozrzedzony jogurcik :) A w konsystencji to standardowy szampon, który ogromnie się pieni! Nawet nie wiecie jak bardzo! Szampon wystarcza na ok 2 miesiące używania, co dwa dni, no może trochę dłużej : )
Cena to też przyjemna sprawa bo w Zielonej Mydlarni jest za 10 złotych.
A teraz najważniejsze - działanie. Stosowałam go zawsze przy drugim myciu, dlatego nie powiem wam, czy radzi sobie z olejami. Jednak jedno wiem na pewno! Ja, czyli osoba, która po umyciu nie pamięta kiedy nie nałożyła odżywki na włosy do spłukiwania - nie nałożyłam jej ani razu od grudnia (oczywiście maski przed myciem obowiązkowe były: p ) Ten szampono-odżywka to świetna opcja na te dni, gdy nie mamy czasu na odżywki. Powoduje, że włosy są zmiękczone, lśniące i świetnie się układają. Jednak chciałam sprawdzić jak będzie działał na dłuższą metę. Po 4 tygodniach włosy się do niego tak przyzwyczaiły i niestety zaczęły się puszyć, dlatego muszę wrócić do odżywek, a tego cudaka zostawić na dni, gdy nie mam czasu na nic. Nie podrażnił mnie, nie uczulił, ani też nie powodował szybszego przetłuszczania się włosów.
Będę musiała wypróbować :)
OdpowiedzUsuńfajnie, że pozwala zaoszczędzić czas, czasem też mam takie dni, kiedy nie chce mi się nakładać dodatkowo odżywki
OdpowiedzUsuńnie wyobrażam sobie nie nałożyć maski/odżywki na umyte włosy
OdpowiedzUsuńNie miałam ządnych rosyjskich skarbów ;(
OdpowiedzUsuńBania Agafii mnie cały czas zachwyca! Szamponów jeszcze nie miałam, ale staroałtajska maska jest rewelacyjna! Następnym razem kupię i jakiś szampon ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam ich jeszcze:)
OdpowiedzUsuńJak nie trzeba użyć odżywki to z chęcią bym go wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńMam balsam do wlosow od nich ale w saszetce. Lubie bardzo
OdpowiedzUsuńMam coś podobnego w zapasie, jeśli nawet nie ten sam:)
OdpowiedzUsuńNie poznałam jeszcze szamponu, który nie wymagałby użycia odżywki.
Uwielbiam rosyjskie kosmetyki do włosów ;)
OdpowiedzUsuńJa bez odżywki to mam tak niedociążoną szopę, że opcji bez odżywki używam bardzo rzadko, wole mieć je dociążone :)
OdpowiedzUsuńA szampon i tak zapiszę sobie na liście do wypróbowania, moja rosyjska paczka, jak już dojdzie do skutku, będzie naprawdę ogromna >D
Hm, miałabym pewne obawy, że moje włosy obciąży. Może się kiedyś o tym przekonam ;).
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy ale chętnie wypróbuje :)
OdpowiedzUsuńOooj, ja jestem leniuszkiem i często nie che mi się nakładać nic na włosy po myciu, więc ten szampon to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńwarty wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńo czyli coś idealnego dla mnie :) jeśli nie potrzebna po nim odżywka
OdpowiedzUsuńuwielbiam zmiękczone włosy po takich kosmetykach
OdpowiedzUsuńojj nie dla mnie :(
OdpowiedzUsuńMam zamiar kupić sobie szampon i odżywke z kosmetyków rosyjskich, świetne produkty :-)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji używać, ale Twoja recenzja brzmi naprawdę zachęcająco! :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Musze wypróbować jakiś ich szampon, na razie używam maski w saszetkach i jestem z nich zadowolona :)
OdpowiedzUsuń