Pokazywanie postów oznaczonych etykietą evree. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą evree. Pokaż wszystkie posty

piątek, 12 czerwca 2015

Denko maj 2015

Czas w końcu rozliczyć się z zużyciami maja. Uważam, że poszło mi świetnie i oby tak dalej, to z zapasami się pożegnam w końcu! No dobra to która ciekawa cóż to zużyłam? : )

TWARZ

Remedium Natura, Woda różana - była genialna i smutek, że się skończyła. Jednak wiem, że do niej wrócę !

Iwostin, Sensitia krem intensywnie nawilżający - szyja była zadowolona, jednak twarz nie..

Savon Noir - jeden z lepszych produktów do mycia twarzy. Moje osobiste TOP3 : )

Sudden Change, serum do twarzy z zieloną herbatą - nawet nie wiecie jak się cieszę, że się skończył! Uff koniec!


 Listeren, płyn do płukania jamy ustnej - jeden z ulubionych, mocny i świetny!

 Full Mellow, peeling do ust Bubble Gum - nie wiem czy istnieje lepszy na świecie <3

 Signal, Pasta do zębów herbal Fresh - pokazuję, by was ostrzec NIE KUPUJCIE JEJ! Myłam nią zęby, a po 5 minutach miałam wrażenie jakbym tego nie robiła...

CIAŁO

Bath and Body Works, Mydło do rąk Frosted Plum Berry - coś wspaniałego! No i pachniało ananasem! Co tam, że wysuszało dłonie - od czego są kremy do rąk?

Dusch Das, Fruits&Creamy - najlepszy żel pod prysznic ostatniego czasu. Jest genialny! I teraz ktoś musi mi zrobić zapas!

Original Source, Żel pod prysznic lime - cudowny, odświeżający zapach. Jeden z ulubionych z Originals!

Isana, żel pod prysznic- straszny był! W opakowaniu śmierdział sikami kota, w wannie nie było nic czuć, a jak używałam pod prysznicem to zapach trochę ładniejszy był, ale nic takiego bym kupiła kolejne opakowanie.


Satin Care, żel do golenia - genialny! Gęsta piana, wydajny, przepięknie pachniał i świetnie działał! Ideał!

Evree, olejek do ciała SUPER SLIM - był świetny i w sumie chętnie do niego jeszcze wrócę, jak skończę to co mam  :)

Eveline, Balsam z peelingiem do ciała pod prysznic - o nim jeszcze nie pisałam, ale zdjęcia już zrobione. Całkiem przyjemny : )

ZSK, Peeling z Nasion Malin - mój osobisty ulubieniec i jeden z najtańszych peelingów na świecie. Mega wydajny, ostry i świetny!

Farmona, Sweet Secret, Migdałowy balsam do ciała - jak dobrze, że już się skończył! Ufff!

WŁOSY

Schwarzkopf, Gliss Kur, Szampon Hyaluron Hair Filler+ - o dziwo polubiłam go, był okropnie wydajny, dlatego połowę odlałam mamie. Nadawał objętości, fajnie wygładzał włosy.

DeBa, nawilżający szampon do włosów - to był dramat, ja nie wiedziałam nawet do czego tego użyć, bo totalnie z niczym sobie nie dawał rady. No a na bank nie do włosów! Aż muszę napisać w najbliższym czasie o tym strasznym produkcie..

LR, nawilżający szampon - co prawda się go bałam, ale okazał się całkiem przyjemny, na dniach muszę o nim więcej wam napisać :)


Chantal, SESSIO, Maska odżywiająca z kokosem - bardzo przeciętne, niesamowicie wydajna.

Biovax, L'biotica, Maska do włosów złoto&Argan - genialna maska, o której ostatnio pisałam. Świetne nawilżenie, wygładzenie i odżywienie!


MAKIJAŻ

Perfecta, Fluid Kryjący, próbka - próbka starczyła mi na 3 razy, a ja zdążyłam go polubić. Nie wykluczam, że wypróbuję całe opakowanie!

Kobo, cień do powiek - to był ten kolor cielisty (nie pamiętam numerku). Niestety do niego nie wrócę, bo propozycja My Secret jest lepsza

Ingrid, podkład IDEALface - gdyby nie pompka, która była od początku rozwalona to bardzo byśmy się lubili. Fajny kolor, dobre krycie, nie ciemniał, długo wytrzymywał na twarzy, a wyglądał naturalnie na skórze!


Garść próbek i saszetek. Kremy do stóp z Hildegard Braukmann były całkiem przyjemne. Niebieski krem do twarzy był za ciężki, a już tym bardziej na teraz! A maseczki wszystkie całkiem przyjemne : )

Dajcie znać, czy miałyście jakieś z tych kosmetyków i czy zgadzacie się z moją opinią o nich. A ja uciekam do pracy. Buziaki!

czwartek, 30 kwietnia 2015

Evree, MAXREPAIR Regenerujący krem do rąk

I kolejny raz, kiedy nie byłam w stanie zrobić czegokolwiek przez ostatnie dni. W weekend muszę nadgonić i napisać recenzje na zapas, żebym miała co publikować, gdy bezsilność i zmęczenie znów dopadnie. Dzisiaj przychodzę do was z recenzją kremu, który już jest na wykończeniu, a ja w końcu wiem co o nim powiedzieć. No to kto ciekawy jak się spisał krem evree?


Krem zamknięty jest w tubce na klapkę, która nie psuje się, nie odłamuje, ani też nie sprawia problemu przy otwieraniu (nie złamiemy paznokci). Opakowania produktów Evree mają przyjemną szatę graficzną. Na tubce napisane są wszelkie ważne informacje, które nie zmazują się pomimo noszenia w damskiej torebce.


Jeszcze raz z tego miejsca muszę pogratulować producentom, Krem ma bardzo dobry skład, oparty na triglicerydach, glicerynie, moczniku, oleju migdałowym, wosku pszczelim, masło shea, olej avocado, olej sojowy, olej arganowy, panthenol oraz allantoina. Tak bogaty skład pozwala działać naszemu kremowi. A pragnę przypomnieć, że nie jest to drogi krem!


Zapach jest bardzo przyjemny, wchodzący w nuty kwiatowo/słodkie, jednak przełamane kremowatością zapachu : ) Utrzymuje się przez kilka chwil na dłoniach. Mi nie przeszkadza, a w sumie mogę uznać, że pomaga w zużywaniu nawet. Co do konsystencji to nie nazwałabym go gęstym kremem, raczej takim średnio gęstym. Łatwo się go aplikuje, rozprowadza. A także szybko się wchłania. Wystarcza na dość długi czas, co dla większość jest zapewne dobrą wiadomością. 


Cena tego kremu nie przekracza 10 złotych, a w promocjach znajdziecie go nawet za coś ok. 5 złotych. Dostępny w większości drogerii, a na pewno w Rossmanie!  Myślę, że jak na taki skład to jest niewiele. I kolejny raz zaznaczę, że jak widać można za niską cenę dać do kosmetyku coś wartościowego!


Pierwsze co muszę zaznaczyć to fakt, że początkowo zawiodłam się na nim.  Wydawało mi się, że jeśli jest dla bardzo suchych rąk to będzie bardziej regenerujący. Jednak znam kilka kremów, które z bardzo wysuszonymi dłońmi radzą sobie lepiej. Jednak doceniłam go, gdy zaczęłam wrzucać go do torebki. Dzięki szybkiemu wchłanianiu się i nie pozostawianiu powłoczki na dłoniach pozwalał na wielokrotne smarowanie dłoni. I właśnie w momencie stosowania go często dłonie zaczynały być lepiej nawilżone i lepiej wyglądały. Nie jest to krem, który by np. u mojej mamy się sprawdził, bo byłby dla niej za lekki. Jednak jest to dobry krem do torebki, czy też na szybko, a regularnie stosowany przynosi rezultaty. Czy kupię go ponownie? Raczej nie, bo nie pomógł mi w takim stopniu jakbym chciała, a jeśli chodzi o kremy torebkowe to lubie je często zmieniać. 

A jak u was się sprawdził ten krem? A może macie swojego ulubieńca, z którego już nigdy nie zrezygnujecie? Dajcie znać, a ja tymczasem lecę. Niestety u mnie majówka w pracy więc bez szału : )

sobota, 28 marca 2015

Evree, Olejek do ciała Super Slim

Te z was, które mnie znają wiedzą, że mam obsesję na punkcie wyszczuplania siebie samej. Zresztą prawdę mówiąc odchudzam się całe życie i aż strach pomyśleć, gdybym tego nie robiła! Z tego też powodu kosmetyki, które pomogłyby mi w ujędrnieniu skóry są mile widziane. Gdy olejek Evree do mnie przyszedł nie sądziłam, że przekonam się do takiej konsystencji w produktach,a czy się udało? To dzisiaj się dowiecie!


W kartonowym pudełeczku, znajduje się plastikowa dość mała butelka. Zamykana na klik, co pozwala na podróżowanie razem z nią. Szata graficzna zachęca do używania i w sumie jest idealna na wiosnę/lato i pewnie będzie pasowała do wystroju naszych łazienek na wiosnę. Dzięki dzióbkowi możemy aplikować taką ilość olejku jaka jest nam potrzebna i nie ma problemy z wylaniem za dużej ilości. 


Nie pierwszy raz pochwalę markę Evree za skład. Jest to marka drogeryjna, a składy są genialne! Jak widać można stworzyć kosmetyk, po niewygórowanej cenie, a o dobrym składzie i to wprowadzić do drogerii. W olejku znajdziemy między innymi olej ze słonecznika, olej ze słodkich migdałów, trójglicerydy, olej z pestek winogron, olej makadamia, ekstrakt z alg i planktonu, ekstrakt z alg brunatnych, ekstrakt z morszczynu pęcherzykowatego, olej z pachnotki, olejek grejpfrutowy, witamina E, ekstrakt z papryczki chilli i reszta. Jak widzicie wszystko co możliwe i dobre jest na początku składu! Dzięki temu możemy mieć przynajmniej nadzieję, że podziała!


Co do konsystencji nie mam się do czego przyczepić. Olejek należy raczej do tych gęstszych, dzięki czemu nie ma problemu by go rozsmarować na skórze. Jest bardzo ale to bardzo wydajny! Przy stosowaniu raz dziennie/ raz na dwa dni wystarczy spokojnie na 4 miesiące. (jednak zaznaczam stosuję tylko na uda i pośladki). Zapach jest delikatny, słodki i świeży. Uprzyjemnia masaż, jednak nie utrzymuje się długo na skórze.


 Z dostępnością nie ma żadnego problemu. Bo z tego co wiem Evree jest dostępne i w Rossmanie i w Super Pharm i zapewne też w Hebe i Naturze. Cena to 30 złotych, jednak bierzcie pod uwagę, że skład jest przegenialny! A wydajność jest na tyle dobra, że te 30 złotych to staje się kwota super śmiesznie niska.



Jeśli chodzi o takie produkty to zapewne znacie moje zdanie o nich. Nic nie jest w stanie wyszczuplić nam ciała jeśli jest tylko kosmetykiem. Jednak może taki produkt umilić nam masaż i pomóc w ujędrnieniu skóry. Olejku używałam zawsze po kąpieli na gorącą, ale suchą skórę. W ten sposób prawie natychmiastowo się wchłania. Czasem wykonywałam na nim masaż próżniowy. W tym przypadku świetnie się sprawdza, jednak trzeba go ociupinkę więcej nałożyć. Oprócz świetnego wchłaniania jest to jeden z moich ostatnich najlepszych przyjaciół skóry. Po tygodniu używania zauważyłam, że skóra jest idealnie nawilżona i odżywiona. Nie miałam żadnych problemów z łuszczącą się skórą ud. W dodatku nie wywołał żadnego podrażnienia, nawet jeśli używałam go tuż po goleniu. Jednak wiem, że co wrażliwsze skóry może po goleniu trochę popiec z racji obecności chilli. Świetnie też podziałał na uczelnie, jakie wyskoczyło mi na udach. Lekkie ujędrnienie zauważyłam po miesiącu używania. Teraz, gdy nasz wspólny drugi miesiąc mija, wiem że dzięki niemu i masażowi próżniowemu mogę do lata wymodelować skórę. Mam jeszcze kilka olejków w zapasach, ale wiem że kolejna butla będzie moja i to koniecznie!


Miałyście? Używałyście? A może też go tak pokochałyście jak ja? 

Pamiętajcie, że dzisiaj jest ostatni dzień rozdania! Trzeba się spieszyć!!


sobota, 3 stycznia 2015

Evree, Balsam regenerujący MAXREPAIR

Mój balsamoholizm ostatnimi czasy zmalał i już rzadko kiedy zdarza mi się nimi smarować dwa razy dziennie. No cóż czas wyzbyć się lenistwa i działać! Chociaż z drugiej strony aż takiej potrzeby używania balsamów aktualnie nie mam, ponieważ dzisiejszy bohater sprawia, że moja skóra jest w o wiele lepszym stanie. W dodatku jest balsamem, a nie masłem! No to kto ciekawy, czemu kocham dzisiejszego bohatera?


Balsam znajduje się w dużej, plastikowej butli. Może nie do końca lubię butle z balsamami, ponieważ trudniej z nich wydobywać resztki produktów, ale w sumie od czego są nożyczki. Pierwsze co zauważyłam w swoim egzemplarzu to fakt, że pierwsze otwarcie klipsa spowodowało złamanie mojego paznokcia oraz wyrwania zawiasu zamknięcia. Jednak bez problemu dzięki temu podróżowałam z nim do domu.


Skład jak widzicie to duże zaskoczenie jeśli weźmiemy pod uwagę, że to balsam drogeryjny. Tak, tak dobrze widzicie nie ma PARAFINY! Czyli kochane firmy da się wyprodukować dobry produkt za niewiele, a bez parafiny! Mamy tutaj glicerynę, olej ze słodkich migdałów, olej słonecznikowy, mocznik, masło shea, jest silikon, ale dzięki temu cieszę się, że skóra taka gładka po użyciu jest : p. Olej arganowy, mleczne lipidy, ceramidy, olejek rozmarynowy, itd. W dodatku dużo substancji zaakceptowanych przez ECOCERT. Drogie Evree KUPILIŚCIE MNIE. Patrząc na to myślę sobie - ok są PEG'i i jest EDTA, ale reszta składu jest tak przyjemna, że przymknę na to oko.



Zapach tego balsamu jest delikatny, lekko kwiatowo-pudrowy, ale nienachalny. A szkoda, bo chciałabym tym balsamem dłużej pachnieć! Co do konsystencji też nie mam się do czego przyczepić. Jest to standardowy balsam, jednak nie przelewa się przez palce, ale również nie jest zbity tak jak masło. Bez problemu rozprowadzam go po ciele. Ta butla wystarcza na ok. 2 miesiące codziennego użytkowania - co jest dla mnie dobrym wynikiem, bo większość balsamów starcza na ok. 2 tygodnie. I uwaga w tym przypadku smutno mi, że się kończy i oszczędzam go, używając raz na dwa/trzy dni : p


Patrząc na skład myślimy sobie - to nie jest tania zabawa. No cóż i was tu zmartwię, bo to jest tania zabawa! Za 400 ml produktu z naprawdę fajnym składem płacimy ok. 17 złotych w drogeriach (np. Rossman, czy też Super Pharm jeśli się nie mylę). W promocji myślę, że można go dorwać za jakieś 12. Tanio? Tanio! Łatwo dostępny - można brać!


No dobra, ale mamy tu niską cenę, dobrze wyglądający skład, dobrą wydajność. Jednak co z działaniem i o co tyle szumu? Zaufanie miałam tylko do maseł, balsamy rzadko kiedy zadowalają mnie w 100%. Zazwyczaj to głównie parafinowe mazie, które dają efekt na chwilę. Nie to co masła! Jednak z tym balsamem jest inaczej. Szybko się wchłania, dzięki czemu mogę go stosować rano i wieczorem. W dodatku nie muszę się bać przytulić kota po użyciu, w obawie że pokryję się carycy sierścią. Po wchłonięciu balsamu, skóra jest świetnie wygładzona (ah ten cudotwórczy silikon), ale również nawilżona. Dzięki temu nie odczuwam potrzeby nasmarowania się jeszcze raz po upływie godziny. Po upływie kilku dni, skóra nabiera elastyczności i trwałego nawilżenia. Wszelkie suche i swędzące miejsca zostały uspokojone. Skóra nie woła o balsam każdego dnia, a ja oszczędzam czas. Gdy połączę cenę+działanie+wydajność to daje to mojego ulubieńca i produkt, do którego będę wracała.

A wy miałyście go? Polubiłyście? Czy może jest coś co w nim wam się nie spodobało?

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Ulubieńcy listopada 2014! - piątka najwspanialszych!

Dzisiaj chwalimy kosmetyki, które odkryłam lub namiętnie użytkowałam w tym miesiącu. A o czym mowa? To zapraszam dalej! O dziwo w tym miesiącu wyselekcjonowałam tylko 5 najmocniejszych!

Zacznijmy od pielęgnacji, bo to jej jest więcej w tym miesiącu : )


 Evree, Balsam regenerujący - niesamowicie przyjemny balsam, który świetnie nawilża i ma naprawdę przyjazny skład. Świetnie się sprawdza rano jak i wieczorem. W najbliższym czasie spodziewajcie się recenzji, bo warto o nim więcej napisać!


Sylveco, oczyszczający peeling do twarzy - nie przypominam sobie bym miała kiedykolwiek lepszy peeling do twarzy. Jest delikatny, a zarazem genialny! O nim też napiszę już niedługo.


Czarne Mydło - pamiętacie jak nie byłam przekonana do czarnego mydła? Wszystko się zmieniło, gdy zaczęłam używać tego. To mydło to mocarz! I kocham na równi z mydłem Aleppo, zapewne w przyszłości będę je zamiennie używać. Stawiam, że to dzięki niemu moja skóra ostatnio dochodzi do siebie.


MAC, Impassioned i Heroine - Przepadłam, te dwie szminki zabiły mnie i rozkochały w sobie! Nie miałam nigdy lepszych, ładniejszych i już żadna szminka nie będzie taka super. Impassioned na ustach wygląda tak energetycznie, tak żywo i seksownie, że nie potrafię się opanować. Od dwóch miesięcy używam jej prawie non stop. Od dwóch tygodni ma swojego zmiennika, czyli Heroine. Dziewczyny jeśli lubicie fiolety to wierzcie mi to jest to! U mnie wygląda tak elegancko i tak spokojnie, że noszę ją codziennie rano i jak wychodzę wieczorem. Jakość jest niesamowita, ale co ja wam będę opowiadać! Zobaczycie i przeczytacie więcej jak w końcu zrobię im zdjęcia na sobie : )

Macie coś z moich miesięcznych faworytów? A co wam wpadło w oko w tym miesiącu?
I proszę zwyciężczynie rozdania z full mellow o adres do wysyłki, bo będę musiała wylosować nową osobę : )

niedziela, 30 listopada 2014

Evree, peeling do stóp + wyniki rozdania z full mellow

Jeśli nie postoicie w nocy 3 godziny na zewnątrz to nie wie co to mróz. Wczoraj pracowałam w nocy przez godziny i wierzcie mi - UMARŁAM! Potwierdzenie takie, że po dwóch godzinach w płaszczu nadal mi było zimno ! Teraz, gdy już się odmroziłam, a w kominku wosk się rozpala - nie mogę się doczekać, aż go wam przedstawię!  Ale to nie o woskach dzisiaj mowa, a  o peelingu do stóp, który nie ma sobie równych. A na końcu notki coś na co część z was czeka, czyli wyniki rozdania! Zapraszam!


Myślałam, że jeśli chodzi o peelingi to poznałam już co mogą zdziałać. Jednak jak bardzo się myliłam! Pierwsze użycie tego peelingu i już wiem, że zostaniemy razem na dłużej. Trafił do mnie przez przypadek w wygranym shinyboxie, był tak niepozorny, że przez długi czas nie dawałam mu szans na wykazanie się i teraz muszę publicznie go przeprosić i błagać o wybaczenie bo to był zły pomysł. W tej niebieskiej tubeczce, o prostej szacie graficznej znajduje się najlepszy peeling do stóp (nieprofesjonalny) jaki miałam! Tubka jest zamykana na klapkę, dzięki czemu nie ma problemu by wydobyć produkt z tubki.


Zapach peelingu to coś pomiędzy lawendą z lekką nutą mentolu? Przynajmniej dla mnie tak pachnie, zapach nie jest nachalny i przy aplikacji nie wyczuwamy go, nie zostaje na stopach, zresztą i tak pamiętajcie, że po peelingu trzeba posmarować stopy kremem! 


W składzie znajdziemy mocznik na piątym miejscy, glicerynę lanolinę, pumeks, olejek lawendowy. Skład nie jest zły, może nie tak bardzo naturalny jakbyśmy chcieli, ale i tak ma krótko kontakt z naszym ciałem.


 Nie można mu też odmówić idealnej konsystencji, dzięki której nie ma skłonności do odpadania od skóry, nie jest za suchy. Ma konsystencję raczej kremu z drobinkami. No właśnie to drobinki nas najbardziej interesują. Jak widzicie poniżej jest ich dużo, są duże i mocne! Wszystko tak jak być powinno! W dodatku wydajność jest naprawdę dobra! Bo używając go co dwa dni wystarcza na ponad miesiąc.


Markę evree widziałam dostępną w Rossmanie i tam ten peeling kosztuje ok 9 złotych. Cena nie jest duża, a za to miłość ogromna!


Nie będę ukrywać, że go pokochałam. To najlepszy peeling do stóp z jakim miałam do czynienia. Jeśli się przyłożycie do masażu, a dużego problemu ze stopami nie macie, to tarki odejdą w zapomnienie. Peeling ten jest ostry i świetnie zdzierający. Pozostawia stopy gładkie, bez żadnej skazy. Stopy po peelingu o wiele lepiej przyjmują krem, dzięki czemu byłam w stanie doprowadzić moje stopy do porządku. Czy kupię ponownie? To chyba pytanie retoryczne. Oczywiście!


 No i chwila na którą wszyscy czekają! Zwyciężczynią ostatniego rozdania z kosmetykami full mellow jest Anna B! Gratuluje! I proszę o adres do wysyłki w przeciągu dwóch dni na mój adres e-mail: rarityikosmetyki@gmail.com 


Wszystkim dziękuje za udział! I za kilka dni pojawi się kolejne rozdanie z czymś kolorowym i CUDOWNYM !