Dziś już wracam do Krakowa i tak mi smutno, że bez Julci :c No cóż czas wracać i uczyć się!
Jak wiecie nie lubię używać balsamów (co innego kupować), ale od kilku miesięcy wyrobiłam sobie nawyk balsamowania się dwa razy dziennie i teraz czuję się dziwnie jak tego nie zrobię (gdy się spieszę, albo zasnę przed posmarowaniem się). Balsamy dzielę na te lepsze i na te gorsze, jednak wszystkie chociaż na chwilę działają. No cóż cofnijmy to - NIE WSZYSTKIE! Właśnie dlatego dzisiaj was zapraszam na kilka słów o balsamie, którego tak bardzo lubi blogosfera, a u mnie... nie zdziałał nic...Więc albo ja jestem dziwna, albo to reszta świata : )
OpakowanieTutaj nie mam nic do zarzucenia. Gdybym miała kupić balsam na pewno bym się na ten skusiła, z racji ślicznego, słodkiego i różowego opakowania. W dodatku szata graficzna jest taka słodka! Ta fontanna z mleka, brzoskwinki i te lustrzane elementy. Gdy połączymy to z zamknięciem na klapkę to daje nam naprawdę fajny efekt. Klapka się dobrze zamyka i nie odpada.
Od producenta
Skład
Parafina ! No jakie zaskoczenie! Mamy też silikon, a za nim dopiero olej. No składem to się nie popisali.!
Zapach
Obietnica brzoskwiniowego musu nie została spełniona. Doskonale wiem jak pachną brzoskwinie i tutaj to ja wyczuwam tylko chemiczną brzoskwinio-morelę. Na pewno nie jak cudowny mus brzoskwiniowy ! Chemia, chemia i chemia. Słodki, ale wcale nie przypominający brzoskwini (znam o wiele lepiej pachnące brzoskwinią produkty)
Konsystencja, wydajność
Tak myślę, że bardziej mu do lotionu niż do balsamu. Jest dość rzadki. Mimo parafiny na drugim miejscu wchłania się w tempie ekspresowym. Mi przy codziennym użytkowaniu (czasem raz czasem dwa razy dziennie) wystarczył na trochę ponad 2 tygodnie. Czyli optymalny czas, kiedy balsam mi się nie nudzi, ale też zdążę się nim nacieszyć.
Dostępność, cena
Coś ostatnio nie widuję go, albo może po prostu dlatego, że omijam półki z balsamami. Ale jeśli jest dostępny to znajdziecie go w każdej z drogerii. Cena to ok. 15 złotych.
Działanie, opinia
Ja się pytam, gdzie te osoby co go chwalą go używają? Oczywiście balsam mimo parafiny jest lekki, szybko się wchłania. Ale co z tego skoro w momencie, kiedy się wchłonie moja skóra zapomina o tym, że czymś ją posmarowałam? I wiecie co? Myślę, że ten przesusz skóry o którym wam pisałam w piątek jest spowodowany tym balsamem. Miło słodko pachnie, ale skóra nie dostaje nic! No nawet żadnej warstewki trzymającej wilgoć w skórze. Nic kompletnie! Czy zauważyłam jakiekolwiek ujędrnienie skóry? Nie! Czy nawilżyło skórę? Nie! Czy wygładziło?! Nie! I teraz już wiem, czemu ten balsam nosi zapach 3 in 1. Trzy raz Nie w jednym! Naprawdę "postarali się". Zużyję go do końca, ale w kolejce ustawię jakiś turbo nawilżacz na dzień, bo inaczej zeskrobię swoją skórę.
Wytłumaczcie mi teraz czy to ja jestem inna, czy po prostu ten produkt naprawdę jest do niczego? A jak jest do niczego to skąd wy te zachwyty bierzecie? Bubel, Bubel i jeszcze raz Bubel!
Mam wersję malinową i jestem zachwycona. Ten też miałam i się nie sprawdził :)
OdpowiedzUsuńDla mnie ta wersja to katastrofa i juz nie chce żadnej innej!
Usuńnie miałam żadnego kosmetyki z tej serii Soraya
OdpowiedzUsuńMasz szczęście, bo tragedia!
UsuńMiałam wariant czekoladowy czy tam kakaowy i oceniam go jako średniaka ;)
OdpowiedzUsuńJa nawet średniakiem tego nie moge nazwać. Jest tragiczny! : )
UsuńSzkoda, że taki kiepski. Kiedyś miałam zamiar go wypróbować, ale teraz wiem, że nie warto :D
OdpowiedzUsuńJuz nawet nie chcij, bo tragedia jakaś! Ja się zastanawiam, czy oni nie próbują tych balsamow przed sprzedażą?!
UsuńZawsze miałam ochotę go kupic ale jakos nigdy się nie skusiłam .. może czas najwyższy :) ...
OdpowiedzUsuńZapraszam również do mnie :) http://testacja.blogspot.com
PS> oczywiście obserwuję ;)
Ja tam staram sie unikać beznadziejnych produktów ..
Usuńnie miałam tych balsamów i pewnie mieć nie będę :D
OdpowiedzUsuńI nie chcij nawet mieć! : )
Usuńa nie chce, nie ciągnie mnie do nich :D
UsuńBalsamów z tej serii nie używałam, ale żele całkiem fajne, przynajmniej czekoladowy ;)
OdpowiedzUsuńPo balsam zatem nie będę się wyrywać xD
Jaka szkoda... Ale jestem bardzo ciekawa jego zapachu :D
OdpowiedzUsuńNie wiem jak balsam ale żel z tej serii (czekoladowy), krem matujący i peeling morelowo-orzechowy są naprawde świetne. Jeżeli chodzi o żele to akurat ja nie mam wygórowanych wymagań ale co do innych produktów zwłaszcza kremów i balsamów owszem :) Jak szukasz dobrego nawilażacza to polecam masło do ciała o nazwie budyń od Skarbu Matki :)
OdpowiedzUsuńMnie z tej serii krem rozczarował po całości.
OdpowiedzUsuńMasz shea - najlepszy balsam <3
Dobrze wiedzieć, że to bubel! A miałam brać :P
OdpowiedzUsuńTe słitaśne opakowania same w sobie mnie odstraszają :D
OdpowiedzUsuńJa osobiście nie przepadam za balsamami, wolę treściwsze masełka.
OdpowiedzUsuńTo po co komu taki balsam ;p Jeszcze biorąc pod uwagę że większość z nas ma lenia i nie lubi się smarować a to cudo ma nie dawać żadnego nawilżenia? Oj nie nie, będę się go wystrzegać ! :)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś limonkowy żel pod prysznic z tej serii, ale pachniał jak tania kostka do wc i dałam go mężowi ;-))
OdpowiedzUsuńZnam 3 wersje żeli z tej serii i byłam rozczarowana dlatego jak dostałam balsam do oddałam mamie i ona była zachwycona ;p
OdpowiedzUsuńJa nie miałam, ale też i mnie nie kusił nigdy.
OdpowiedzUsuńja się mega czaiłam na tą linię, ale później odpuściłam..
OdpowiedzUsuńzapach był kiepski, ale skórę mi nawilżał...
OdpowiedzUsuńJakos nie mam przekonania do firmy Soraya
OdpowiedzUsuńMiałam balsam Sorayi ale po dwóch użyciach się go pozbyłam. Nic u mnie nie zdziałał...
OdpowiedzUsuńSoraya ma wybitną zdolność do tworzenia takich chemicznych woni, próbowałam kilku produktów i za każdym razem pojawiał się ten problem.
OdpowiedzUsuńJa bym się na niego nie skusiła, bo jakoś od razu wiedziałam, że to nic dobrego... nie rozumiem zachwytów nad tą linią, sama chemia o_O
OdpowiedzUsuńopakowanie kusi, jednak ja i balsamy się nie lubimy :(
OdpowiedzUsuńOpakowania w tej serii mają cudne...
OdpowiedzUsuńMam malinowy balsam z tej serii i po kilku podejściach go odstawiłam. Moja skóra to wióry! Wróciłam do niego ale dodaję olejku arganowego i teraz sprawdza się całkiem fajnie.
OdpowiedzUsuńZawsze czaję się na te kosmetyki, ale jakoś ostatecznie rezygnuję. Widzę, że podejmuję słuszną decyzję.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że taki kiepski, wyglądał ok. Ja jeśli chodzi o balsamy to kupuje ciągle te same, rzadziej sięgam żeby coś przetestować.
OdpowiedzUsuńChemicznej brzoskwini to ja nie zniosę. Na pewno nie skuszę się na ten balsam.
OdpowiedzUsuńzawsze kuszą mnie te kosmetyki w drogerii bo maja na prawdę fajne opakowania
OdpowiedzUsuńdobrze że jednak nie kupiłam tego balsamu
słyszalam juz takie opinie, wiec nie jestes z tym odosobniona. Opakowanie szałowe, trzeba przyznac. Za bardzo moze sie skupili na ładnym opakowaniu?
OdpowiedzUsuńMyślę, że zapach jest podobny do kremu do twarzy z tej serii, też mnie jakoś nie powalił :) Tego balsamu nie miałam i raczej mieć nie będę :)
OdpowiedzUsuńWersja czekoladowa sprawdziła się u mnie cudownie ;)!
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie kupiłam :D
OdpowiedzUsuńAch ta Soraya. Mnie ich produkty kompletnie do siebie nie przekonuja. Wole mleczka do ciala i w ogole to rzadko sie balsamuje. Zapominalska jestem to raz, a dwa to czasu nie zawsze man wystarczajaco.
OdpowiedzUsuńNie mialam nigdy go. Ale podobaja mi sie ich rozowe opakowania: D
OdpowiedzUsuńTego balsamu nie miałam, ale z tych trzech zapachów to właśnie ten podoba mi się najbardziej.
OdpowiedzUsuńW sumie niedawno go kupiłam i użyłam zaledwie kilka razy (bo jakoś nie chce mi się balsamować) ale nie zauważyłam wysuszenia na mojej skórze. Może jak poużywam go dłużej coś się zmieni...
OdpowiedzUsuńCoż, szkoda że tak Ci się trafiło, nie lubię takich bubli ;)
OdpowiedzUsuń