Jutro znów kierunek Warszawa ! Nie mogę się doczekać! Ale za nim to nadejdzie to będzie trzeba napisać egzamin z badań DNA w sądownictwie. No cóż cała noc przede mną :) A dzisiaj zapraszam was na notkę :)
Już od miesiąca testuję krem Madame Lambre. I kto ciekawy jak się sprawuje?
OpakowanieGdy otworzyłam paczuszkę to spadłam z wrażenia. Opakowania tak boskie, że większość kosmetyków może się schować. W prześlicznie zdobionym kartonowym opakowaniu mieści się kwiecisty, ceramiczny słoiczek. Widząc takie opakowania w sklepie - miałabym jeszcze większe zapasy niż mam! Krem zabezpieczony jest naklejką w środku, więc mamy pewność, że to my jesteśmy pierwsze : )
Skład
Całkiem fajny, gdyby nie te PEG-i. Ale już na początku mamy olej z migdałów, makadamii i masło shea : ) A nawet trochę dalej spirulina !
Od producenta
Wewnątrz pudełka mamy ulotkę, gdzie w kilku językach jest opis producenta.
ZapachDelikatny, jednak wyczuwalny. Słodki, a zarazem świeży. Według mnie to pomieszanie zapachu wysokopółkowych produktów z lekką nutką ogórka : ) Nie utrzymuje się długo na twarzy, więc nie mam zastrzeżeń
Konsystencja, wydajność
Krem możemy używać przez 12 miesięcy od otwarcia. Całe szczęście! Bo nie trzeba go wiele, by posmarować całą twarz, a słoik naprawdę jest spory. Myślę, że spokojnie na 4/5 miesięcy wystarczy. Ja używam go ponad miesiąc, a ubytek jest znikomy. Krem jest lekki, dzięki czemu szybko się wchłania. I ten piękny błękitny kolor!
Dostępność, cena
Krem jedynie dostępny jest na stronie producenta i można go zakupić za 40 złotych. Myślę, że za 50 ml to nie jest wygórowana cena! Zakupić możemy go o TUTAJ
Działanie, opinia
Krem z racji, że jest dość lekki nie sprawdzi się na skórze potrzebującej nawilżenia. Całkiem przyjemnie się go używało rano, bo dzięki swojej konsystencji i zapachowi pobudzał trochę skórę. Nawilżał delikatnie, dzięki czemu utrzymałam w ryzach swoją twarz. Nie uczulił mnie, nie zapchał. Jednak nie wyrównał kolorytu skóry, czy też jej nie ujędrnił, może po skończonym opakowaniu? Chociaż uważam, że jest zbyt lekki by mógł to zrobić. Jednak co jest świetne w tym kremie - jest genialną bazą pod makijaż. Powoduje, że nasza skóra jest wygładzona, dzięki czemu makijaż wygląda o wiele lepiej niż na niektórych kremach. Od siebie daję mu 4 punkty 6. Jednak nie wrócę do niego, bo według mnie lepiej pasował mi lekki brzozowy krem z Sylveco : )
A wy znacie ten krem? A może inne kosmetyki tej firmy możecie jakieś polecić? Ja jeszcze mam krem pod oczy, ale muszę coś sprawdzić, więc recenzja pojawi się za jakiś czas, gdy dojdę do odpowiednich wniosków : )
Przypominam, że dzisiaj jest ostatni dzień na zgłoszenie w moim mini rozdaniu!
wygląda idealnie a dla mało wymagającej cery będzie zapewne strzałem w 10!!!
OdpowiedzUsuńP.s. daj znac jak jutro wrócisz ;)
Miałam ten kremik i tak jak Ty byłam zachwycona barwnym opakowaniem. Aczkolwiek u mnie wywoływał podrażnienia, niestety :]
OdpowiedzUsuńwłaśnie biorę się za testy kremu pod oczy z tej firmy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wygląda rzeczywiście pięknie, ale kremy wolę bardziej naturalne ;) Z tej firmy niezwykle kusi mnie kolorówka ;)
OdpowiedzUsuń50 ml kremu za 40zł to faktycznie niezbyt wysoka cena:) być może się skuszę:)
OdpowiedzUsuńOpakowanie jest cudne! Widziałam ten kremik już kilka razy i zawsze jestem zachwycona opakowaniem :)
OdpowiedzUsuńOpakowania to mają niepowtarzalne :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na kulinarnego, nowa odsłona :)
http://kuchareczkamala.blogspot.com
Miałam go - całkiem fajny
OdpowiedzUsuńAle świetnie się prezentuje w tym oryginalnym opakowaniu :)
OdpowiedzUsuńKusi tym opakowaniem :)
OdpowiedzUsuńJakie piękne opakowanie :)
OdpowiedzUsuńOpakowanie rzeczywiście bardzo przyciąga uwagę! :)
OdpowiedzUsuńopakowanie faktycznie, nietuzinkowo wygląda :) po przeczytaniu obietnic producenta i Twoich wniosków wygląda na to, że wywiązał się tylko z niektórych z nich.
OdpowiedzUsuńNa pewno opakowanie daje kremowi wyjątkowości. I podziwiam, ja nie jestem w stanie wyrobić u siebie nawyku codziennego kremowania twarzy, chociaż zegar biologiczny powoli tyka mi nad głową :D
OdpowiedzUsuńJeśli miałabyś czas i ochotę to zapraszam na mojego nowego bloga. Powolutku się rozkręcam :)
Nie miałam go jeszcze, ale zarówno opakowanie jak i zawartość mnie kusi :D
OdpowiedzUsuńOpakowanie piękne! na pewno bym je zostawiła sobie ( jeśli go nie będziesz chciała zaklepuje sobie słoiczek! ;) )
OdpowiedzUsuńOpakowanie ma piękne :)
OdpowiedzUsuńWow nigdy nie widziałam tak pięknego opakowania kremu! Chcę go, chcę! :)
OdpowiedzUsuńMADAME LAMBRE ma piękne opakowania swoich kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńJa jestem zafascynowana tą ich szatą graficzną!
OdpowiedzUsuńkocham takie lekkie kremy, a na dodatek te kuszące opakowanie... :)
OdpowiedzUsuńOpakowanie jest cudowne, madame lambre kusi wizualnie bardzo. Skład ciekawy, ale rzeczywiście te pegi mogli sobie darować. :)
OdpowiedzUsuńOpakowania mają cudowne!!!
OdpowiedzUsuńOpakowanie cudowne a w srodku przecietny krem ech :D ale kupilabym dla opakowania :D
OdpowiedzUsuńSwego czasu widziałam te kosmetyki w Hebe, ale jakoś zniknęły. :(
OdpowiedzUsuńOpakowania piękne, ale produkt już nie tak świetny!
OdpowiedzUsuńopakowania są cudowne :)
OdpowiedzUsuńTaki przeciętny się wydaje ;) dobrze, że nie robi krzywdy :)
OdpowiedzUsuńBadania DNA w sądownictwie? Też chce się tego uczyć! :))
Pierwszy raz widzę taki kosmetyk, firmy nie znam.
OdpowiedzUsuńDołączam :)
Pozdrawiam, strudelka