Przyznaję się bez bicia, dzisiejszy dzień jest fatalny! Dzisiaj odebrałam nowe buty (NA PŁASKIM) i od razu skręciłam staw skokowy, dlatego musiałam wygrzebać jakieś zdjęcia na dysku, bo na razie uczę się żyć i funkcjonować z ortezą i kulami i piekielnie bolącą nogą. Jednak nie o mojej biednej nóżce dzisiaj, a o peelingach Bielendy, które jakiś czas temu można było kupić w Biedronkach. Myślałam, że będzie to odpowiednik linii profesjonalnej, ale czy tak się stało?
Uznałam, że w przypadku tych dwóch produktów nie ma sensu pisać osobnych recenzji a czemu? Bo działanie mają niemal identyczne. Produkty te umieszczono w mały plastikowych słoiczkach, które cieszą oko z racji energetycznych kolorów. Na każdym z nich jest zdjęcie soczystego owocu, który przyciąga wzrok.
Niestety, chyba bardziej podoba mi się szata graficzna profesjonalnej serii, która jest prosta i elegancka. Jednak to nie jedyna różnica, między nimi a profesjonalnymi.
Na plus trzeba zaznaczyć, że każde z opakowań jest zabezpieczone folią ochronną, dzięki czemu wiemy, że żadna niechciana łapka nie odwiedziła naszego peelingu wcześniej.
Składy niby podobne, bo bazują na parafinie, jednak w wersji Papajowej mamy ekstrakt z papai, a w arbuzowej tego brakuje. Wersja Arbuzowa ma w sobie olej avocado, a Papaja oliwę z oliwek. Na pewno nie są to produkty naturalne, czy też takie o świetnych składach.
Na obu produktach producent obiecuje to samo w opisie. No cóż, przecież miały dawać inne efekty, prawda?
Konsystencja obu peelingów jest bardzo gęsta. Drobinki cukru zatopione w masie parafinowej. Standard w drogeryjnych peelingach. Jednak konsystencja wersji Papaja była bardziej zbita niż arbuza. Niestety oba peelingi wystarczyły na tydzień (peelinguję się po co 2 dni). Nie powaliła mnie powiem wam wydajność. No ale mówi się trudno.
Zapachy były przyjemne, jednak arbuz o wiele bardziej mi się podobał, bo pachnie tak jak wersja profesjonalna. W dodatku ARBUZOWE ZAPACHY KOCHAM! Niestety zapach się nie utrzymuje nad czym bardzo ubolewam.
Peelingi te nie są dostępne na stałe w żadnej drogerii, a ja je kupiłam jakiś czas temu w Biedronce za 6 złotych. Jednak bardziej się opłaca zainwestować w wersję profesjonalną.
No dobra, może nie wszystko jest takie fajne jakbyśmy chciały, ale czy działanie było na tyle dobre, że chciałabym dłuższej znajomości? Stanowczo nie. Niestety peelingi te były bardzo słabe i wcale nie zdzierały tak jak chciałam. W dodatku drobinki cukru strasznie szybko się rozpuszczały, przez co masaż był bardzo szybki. Zostawiały parafinową warstwę na skórze, którą musiałam zmywać żelem pod prysznic, bo chyba bym nie wytrzymała być tak oblepiona. Skóra była minimalnie wygładzona po tym zabiegu, ale nie tak jak oczekiwałam. Czy wrócę? Nie! Działanie, parafina i wydajność na wielki minus!
A wy byłyście z nich zadowolone? A może wersja winogronowa była lepsza i teraz powinnam żałować, że jej nie wzięłam?
Swego czasu żałowałam, że nie udało mi się ich dorwać, ale teraz się cieszę, bo mają więcej przeciwników niż zwolenników :)
OdpowiedzUsuńMam dokładnie to samo :D
UsuńMiałam winogronową i też do d... była. Oczywiście parafinowa warstwa zostawała.
OdpowiedzUsuńno niestety... kiepsko...
OdpowiedzUsuńLubiłam zapach arbuzowego.
OdpowiedzUsuńW masłach do ciała też była okropna ilość parafiny...fuj! teraz mi leży i się kurzy bo nawet nie chcę być "tłuściochem" :)
OdpowiedzUsuńNie lubię bo mają parafine :(
OdpowiedzUsuńParafina mi nie przeszkadza. Używam żelu pod prysznic i po sprawie. Arbuzowy najlepszy :)
OdpowiedzUsuńmiałam arbuzowy i winogronowy, oba moja skóra polubiła, jej parafina nie straszna;)
OdpowiedzUsuńAja, uważaj na siebie, Kobietooo! :* Szybkiego powrotu do zdrowia życzę! :* I co teraz z naszym niedzielnym spotkaniem? :-( Znając Ciebie, pewnie i tak dotrzesz, Wariacie, a przynajmniej na to liczę! ♥ :D Duet: ja + peelingi drogeryjne nie istnieje :D. Jak poczuję przypływ gotówki, zainteresuje się produktami z linii profesjonalnej :).
OdpowiedzUsuńWielllllka szkoda! :(
OdpowiedzUsuńNie miałam tych peelingów, a skręcenia stawu współczuję.
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnych ;)
OdpowiedzUsuńMiałam w planach kupienie tych peelingów, ale gdy popędziłam do najbliższej Biedronki nie było po nich nawet śladu :D W sumie widzę, że chyba nic nie straciłam ;)
OdpowiedzUsuńSzybkiego powrotu do zdrowia życzę! :*
Wyglądają ciekawie :)
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnego z nich, ale myślę, że arbuzowy bardziej by mi się spodobał :)
OdpowiedzUsuńWstępnie byłam zadowolona z tego arbuzowego - uznałam go za lżejszego miziacza, a parafina - no cóż, większość drogeryjnych peelingów ją zawiera. Ale jak używałam później jeszcze papai i winogrona o okropnym zapachu.. To teraz takie parafinowe peelingi omijam szerokim łukiem.
OdpowiedzUsuńLubię jak peelingi cukrowe mają w sobie jeszcze jakiś dodatkowy zdzierak, który się nie rozpuszcza, bo same cukrowe dla mnie też zazwyczaj za szybko się rozpuszczają :)
OdpowiedzUsuńa tak pyszniutko wyglądają, a jeszcze ja akurat bardzo lubię peelingi cukrowe, nie przepadam za mocnymi ścierakami :)
OdpowiedzUsuńno u mnie z wydajnością peelingu z Papaji też było kiepsko :(
OdpowiedzUsuńbardzo lubię peelingi cukrowe ale tylko takie, które faktycznie są bardzo ostre i porządnie ścierają naskórek, zatem tym mówię zdecydowanie NIE.
OdpowiedzUsuńJa ciągle szukam dobrego peelingu ;/
OdpowiedzUsuńPomimo opinii, wyglądają bardzo smakowicie hihi
OdpowiedzUsuńmiałam oba i mi odpowidało ich działanie. Na mojej bardzo suchej i wrażliwej skórze super się spisywały :)
OdpowiedzUsuńniestety wydajność była słaba :(
Lubię produkty do ciała Bielenda ;)
OdpowiedzUsuńDla arbuzowego aromatu warto się skusić na ten jeden :D
OdpowiedzUsuńJestem zadowolona z arbuza :)
OdpowiedzUsuńTe peelingi są fajne na raz. Miałam, przetestowałam i starczy ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam ani tych peelingów ani maseł :)
OdpowiedzUsuńmiałam te dwa i jeszcze winogronowy, złe nie były, ale do ideału im daleko ;)
OdpowiedzUsuńmiałam winogronowy i był okropny - 3 razy nie - dziękujemy! xd
OdpowiedzUsuńale musza fajnie pachniec :)
OdpowiedzUsuńmam takie samo zdanie. Tyle parafiny, że później mogłam ją zdrapywać z ciała. Skusiłam się na nie tylko dzięki promocji. Na początku ta parafina mi nie przeszkadzała, ale na dłuższą metę nie szło z tym wytrzymać. Za to z maseł jestem zadowolona :D
OdpowiedzUsuńjakoś odkładałam ich zakup w czasie aż wreszcie skończyły się zapasy w Biedronce... ale widzę że nie mam czego żałować ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio chciałam kupić i teraz się ciesze, że zrezygnowałam :)
OdpowiedzUsuńMiałam wersję arbuzową i byłam zadowolona. W peelingu mi raczej parafina nie przeszkadza :)
OdpowiedzUsuńPapajowe masełko było też fajne :D
nie lubie parafiny, nawet w peelingu :(
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie lubię peelingów Bielendy. Po pierwsze, forma cukrowa do mnie nie przemawia - słabo ściera martwy naskórek, lepi się i efekt jest taki, że duża część produktu się marnuje. Poza tym, opakowania często są "oszukane" - coś w rodzaju podwójnego denka. Kupiłam raz i więcej już na pewno mi się nie zdarzy
OdpowiedzUsuńJa miałam ochotę na wersję z Papają, ale u mnie w biedronce były same arbuzowe, więc się nie skusiłam. Dobrze, że jednak się nie skusiłam ;)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za parafiną w kosmetykach :)
OdpowiedzUsuńNożna szkoda, ze nie przypadły Ci do gustu. :/
OdpowiedzUsuńmiałam peeling arbuzowy i masło winogronowe i produkty niestety nie zachwycają ;/ przyznam jedynie że zapach arbuza jest piękny ;)
OdpowiedzUsuńnie miałam ich i chyba dobrze
OdpowiedzUsuńBidulka! :( :* Mam nadzieję, że przetrwasz te nieprzyjemne chwile ze skręconym stawem :(
OdpowiedzUsuńA co do peelingów - miałam wszystkie warianty i tylko ten z arbuzem dobrze się u mnie spisał. Miał ciekawszy zapach, lepiej masował skórę ( o dziwo! ) i był bardziej wydajny :)
Potrzebny mi jakiś peeling i pewnie niedługo wybiorę się na poszukiwania idealnego, ale te chyba mnie jakoś bardzo nie kuszą :)
OdpowiedzUsuńOoo zapachy super zwlaszcza arbuz musi byc obledny :)
OdpowiedzUsuńjakoś mnie nie kuszą...
OdpowiedzUsuńAkurat z peelingów miałam tylko ten papajowy i osobiście go polubiłam, ale arbuzowy zapach faktycznie jest fajniejszy :)
OdpowiedzUsuńJa chciałam mieć ten arbuzowy, ale mama przez pomyłkę kupiła dla mnie masło z tej serii. Może to i dobrze, bo parafinowych peelingów nie cierpię! A masło zużyłam, choć też bez większego entuzjazmu xd
OdpowiedzUsuńMiałam arbuzowy zestaw: peeling i masło, zapachy mi się bardzo podobały :)
OdpowiedzUsuń