Po pierwsze chciałabym się też tu pochwalić, że zdałam egzamin zawodowy - kwalifikację A61 i od teraz jestem zawodową kosmetyczką! Co prawda na razie tylko twarzy, szyi oraz dekoltu, ale zawsze! Cieszę się ogromnie, bo zdałam za pierwszym razem i mam to z głowy!
Druga sprawa, że byłam na targach kosmetycznych i zwariowałam! Ale opanowałam się! - jesteście dumne?
To tyle jeśli chodzi o sprawy: co u mnie: )
Kilka słów wstępu co do samego kremu się wam należy. Krem stosowała moja mama i smutno jej na myśl, że krem się skończył, ale obiecałam wyrazić jej zdanie na blogu. Krem pod oczy marki SKINETIC bije rekordy popularności każdego miesiąca, dlatego wyszłam z założenia, że i krem do twarzy was zainteresuje. No dobra to kto ciekaw, czy krem odmłodził moją mamusię?
W kartonowym pudełeczku, które ucierpiało podczas podróży do mamy znajduje słoiczek ze szkła. Słoiczek jak zobaczycie jest przeźroczysty, dzięki czemu widać zużycie. Słoiczek jest zakręcany białą nakrętką i nie ma przy tym żadnego problemu. Moja mama jest zadowolona, a ja jak wiecie wolę opakowania typu airless. Dodam, że słoiczek do samego końca wygląda bardzo estetycznie. Sama szata graficzna jest przyjazna, minimalistyczna i przypomina mi trochę kosmetyki gabinetowe.
Jak widzicie skład nie należy do tych najbardziej wyszukanych, bo już na samym początku mamy parafinę, co nie przeszkadza mojej mamie, a wręcz wydaje mi się, że pomaga jej w zimę, bo chroni jej suchą skórę przed podrażnieniami i dodatkowym wysuszeniem przez mróz. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to fakt, że w składzie w końcu napisali poprawnie, że jest ekstrakt z komórek macierzystych, a nie że są komórki! Za co plus - nie okłamują (chociaż w opisie już piszą komórki...) W połowie składu widzimy kilka aminokwasów - co jest rzadko spotykane. I trzeba przyznać, że jak na początku kremu skład nie zachwyca to już środek jest przyjemny. Na ostatnim miejscu mamy zapach, dlatego też mogła go moja mama używać.
Krem jest dość lekkiej konsystencji, która szybko się wchłania. Nie trzeba go wiele, a dla mojej mamy był całkiem wydajny, bo wystarczał na 3,5 miesiąca. Zapach kremu jest bardzo delikatny, wchodzący delikatnie w kwiatowe nuty.
Cena kremu to przynajmniej na doz.pl to 24 złote. Niestety nie wiem jak z dostępnością, ale podejrzewam, że w super pharm można go dorwać no i oczywiście na doz.pl : ) Krem jest produkowany przez firmę Oceanic, to ta, która też produkuje AA : )
Zastanawiacie się zapewne teraz, czy w takim razie warto poszukiwać tego kremu. Jeśli wam parafina nie straszna to moja mama uważa, że warto! Widzi znaczną różnicę pomiędzy tym kremem, a innymi niż miała. Na samym początku dzwoniła do mnie i mówiła, że nie łuszczy się jej skóra oraz, że jest optymalnie nawilżona. Nie ściągało jej skóry, nic nie piekło. Krem nadawał się pod podkład i nie rolował go. Bardzo szybko się wchłaniał, pozostawiając skórę wygładzoną i delikatną. Po tych 3 miesiącach używania moja mama zauważyła spłycenie tych płytszych zmarszczek oraz poprawę w kolorycie skóry. Oczywiście nie jest to jak efekt po liftingu, czy innych inwazyjnych zabiegach, ale jest zauważalny. Gdy robiłam zdjęcia moja mama była zasmucona faktem, że się kończy i że krem, który ostatnio używa jest beznadziejny porównując go do tego. Zapach kremu nie drażnił mojej mamy, a samo mazidło nie uczuliło. Mimo parafiny w składzie nie pojawiły się żadne wypryski na brodzie. Czy mama wróci do niego? Myślę, że tak chociaż z tego co wiem aktualnie przeżywa fascynację żelem hialuronowym : )
Dajcie znać jak u was się sprawdził ten krem jeśli go miałyście!
Ciekawy ten kremik , czytałam dużo dobrego o nim ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki
xo xo xo xo xo
Skóra mojej mamy nie lubi się z parafiną...
OdpowiedzUsuńjeszcze kilka lat i będę musiała sobie samej kupować takie kremy...
OdpowiedzUsuńTaki krem to byłby świetny pomysł na dzień matki, który już niebawem będzie. Gdyby tylko moja mama tolerowała parafinę..
OdpowiedzUsuńChyba nie mam żadnego problemu z parafiną, bo używam różnych kremów, a nawet nie zwracam uwagi na skład :( a le jak na razie żaden mi jeszcze nie zaszkodził ;)
OdpowiedzUsuńheh.. mam 25 lat i zastanawiam sie czy nie kupic swojego pierwszego przeciwzmarszczkowego hehe
OdpowiedzUsuńCiekawy krem,ale staram się unikać parafiny w kremach do twarzy.
OdpowiedzUsuńTwoja mama musi młodziutko wyglądać jak używa kremu 30+ :)
OdpowiedzUsuńJa niestety muszę unikać parafiny...
OdpowiedzUsuńPolecę mojej mamie :)
OdpowiedzUsuńCiekawy ten krem :))
OdpowiedzUsuńPierwszy raz go widzę :)
OdpowiedzUsuńNie znam go :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że jakbyście mieszkały razem to by był armagedon. Tak jak zaznaczyłaś ja nie wiem jak ty byś sobie poradziła ze świeczkami :D
OdpowiedzUsuńFajnie, że mamie się spodobał, polecę swojej, albo po prostu jej kupię jak spotkam :)
Gratuluję zaliczenia egzaminu!!
OdpowiedzUsuńCoś dla mamy :D
OdpowiedzUsuńcos dla mnie :)
OdpowiedzUsuńparafina na pierwszym miejscu? oj nie...
OdpowiedzUsuńZe względu na parafinę oddałam te kremu koleżance, która jest nimi zachwycona ;)
OdpowiedzUsuńmoja mama stosuje teraz kremy z Eveline ;)
OdpowiedzUsuńMam ten kremik, ale kończę inny, więc testy przede mną dopiero.
OdpowiedzUsuńGratuluję, Zdolniacho! :))) Rozumiem, że na (moją) starość (no dobra, może trochę wcześniej :D) opracujesz dla mnie jakieś turbokonserwujące zabiegi?:D
OdpowiedzUsuń