Są takie produkty do twarzy, które zużywamy w większych ilościach niż inne. U mnie produkty do demakijażu to jedne z ważniejszych w łazience. To właśnie dzięki nim moja skóra jest gotowa na dalszą część pielęgnacji. Można powiedzieć, że mam fioła na punkcie demakijażu, bo składa się on z 4 etapów. Ciekawi jak sprawdził się jeden z moich pomagierów ostatnich czasów?
Płyn dostajemy w poręcznej plastikowej butelce zamykanej na klapkę. Plus za to, że dotrzymała w całości ze mną do końca. Niestety, gdy płyn trafił w moje ręce miał już uszkodzenia na opakowaniu w postaci delikatnie zdartej naklejki (co widać), a wątpię że był mocno turbowany - minus dla szaty graficznej. Na opakowaniu mamy wszystkie potrzebne i ważne dla nas informacje.
Nie ukrywam, że skład do lepszych się nie klasyfikuje. Niestety mamy dużo chemii, PEG, silikon, EDTA. Z dobrych składników mamy glicerynę, betainę, a pod koniec pantenol, alantoinę oraz kwas hialuronowy. No cóż naturalny to to nie jest skład.
Co do zapachu nie mogę się przyczepić do niczego. Kojarzy się z delikatnymi, słabo wyczuwalnymi białymi kwiatami. Nie drażni i nie powinien nikomu przeszkadzać. Chyba też nikogo nie zdziwi, że konsystencja jest standardowa dla płynów micelarnych. Na waciku, ani na twarzy się nie pieni. Niestety wydajność jest bardzo niska, ale z jakiego powodu to się dowiecie na koniec.
Kosmetyki AA są szeroko dostępne, dlatego wiem że dostaniecie ten płyn prawie w każdej drogerii. Cena to ok 14 złotych za 200 ml.
No i najważniejsze, czyli działanie. Pokładałam w nim wielkie nadzieje. Czytałam kilka pozytywnych recenzji, gdzie zmywał wodoodporne tusze, eyelinery i świetnie usuwał każdy typ makijażu. No i mamy problem! Rzadko kiedy ostatnio używam wodoodpornych kosmetyków, testowałam go dlatego na tych normalnych. I wiecie co? Albo to ja mam niezniszczalne kosmetyki, albo osoby którym zmywa wodoodporny makijaż mają kijowe wodoodporne kosmetyki. Niestety u mnie miał ten płyn problem nawet ze zmyciem podkładu, co w sumie nawet czysta woda potrafi. Żeby zmyć makijaż twarzy (do oczu się poddałam go używać) zużywałam 5 razy tyle wacików ile normalnie! To jakaś serio pomyłka! Może i był delikatny dla oczu, nie powodował szczypania, nie uczulił, nie pogorszył stanu cery, ale to nie to czego odczekuje od płynów micelarnych - które mają doczyszczać moją skórę! Jeszcze co dla niektórych z was będzie ważne - zostawia dość lepką powłokę na skórze. I chociaż ja jeszcze zawsze po myję twarz wodą i mydłem to i tak warto o tym wspomnieć, bo wiem, że niektóre z was już tego nie robią. Niestety dla mnie to porażka na całej linii i nie chcę do niego już nigdy wracać! Mam jeszcze jeden płyn micelarny z tej firmy i zobaczymy, czy będzie równie beznadziejny jak dzisiejszy bohater.
Przyznać się dziewczyny, która z was go miała. Jak się u was sprawdził? Równie źle, czy jesteście tymi szczęściarami, którym zmywał makijaż : ) Ja się cieszę, że miałam do pomocy inne płyny do demakijażu, bo bym chyba zwariowała przez ten czas, gdy go zużywałam!
Ogólnie kosmetyki firmy AA raczej nie są mi znane :D
OdpowiedzUsuńBardzo rzadko używam kosmetyków z AA - nie jestem do końca przekonana do kosmetyków tej marki.
OdpowiedzUsuńOo, a ja wiele razy chciałam po niego sięgnąć. Dobrze, że tego nie zrobiłam, bo ważne jest dla mnie dokładne i łatwe zmywanie makijażu.
OdpowiedzUsuńBaaardzo słabiutko wypada, nawet nie będę testować :)
OdpowiedzUsuńMiałam i się nie lubiliśmy ;/
OdpowiedzUsuńU mnie czeka w kolejce na testowanie.
OdpowiedzUsuńMiałam go i był okropny, nie domywał makijażu :/
OdpowiedzUsuńChyba nie mam ochoty na jego wypróbowanie ;)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie numerem jeden do zmywania makijażu jest płyn micelarny z BeBeauty, no po prostu miłość do grobowej deski ;)
Firna AA jakoś źle wpływa na moja skórę, bardzo ją podrażnia i uczula..
OdpowiedzUsuńLubie ich serie eco a na plyn bylam chętna ;)
OdpowiedzUsuńZ AA nic nie używałam. ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze go nie miałam nigdy.
OdpowiedzUsuńu mnie spisał się bardzo dobrze
OdpowiedzUsuńTej wersji nie miałam, ale ogólnie płyny micelarne AA bardzo sobie chwalę :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie próbowałam na sobie AA ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam i mieć nie będę :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że go nie miałam :)
OdpowiedzUsuńMiło tu u Ciebie. Dołączam do obserwatorów :)
OdpowiedzUsuńDostałam go w gratisie do odżywki long4lashes, faktycznie nie podraznia, tusz zmywa, ale to nie jest to czego bym oczekiwala. Garnierek z biedronki robi robotę w 100%.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:)